[#zwojtkowejbiblioteczki] Sarah Horne, Panda na progu [Wilga]
"Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci"... Pamiętacie jeszcze te słowa z piosenki kończącej każdy odcinek Misia Uszatka? Mnie przyszły one na myśl w czasie lektury Pandy na progu Sarah Horne. Idealnie pasują do tematu, bo nie da się ukryć, że misiowy bohater w książce dla dzieci to niemal samograj. Ale czy rzeczywiście?
W zoo w Edynburgu mieszka sobie panda o wdzięcznym imieniu Pudding. Prawdziwa atrakcja tego miejsca. Pudding lubi swoje zoo i lubi swojego opiekuna. A oprócz tego uwielbia oglądać filmy o Mary Poppins i marzy, by kiedyś sama stać się jak jej bohaterka z ekranu.
Pudding nie jest szczęśliwa, gdy słysz, że ma zostać odesłana do Chin, więc gdy przypadkiem odbiera maila od Calluma, który zwierza się jej z własnych problemów, postanawia nie tracić ani chwili. I tak zupełnie nieoczekiwanie dla wszystkich panda pojawia się na progu domu chłopca.
Autorka zestawia w tej książce bardzo realne problemy z całkiem nierealnymi sytuacjami, wykorzystując humor jako źródło otuchy. To wcale nie ma być pouczająca przypowiastka, ale nieco szalona opowieść o niezwykłym gościu, który przynosi dzieciom nadzieję. To właśnie humor pojawiający się w punktach stycznych świata ludzi i pandy jest esencją opowieści i sprawia, że ta lekka lektura pozostaje doskonałą, pełną ciepła rozrywką.
Tekstowi Horne towarzyszą pełne uroku czarno-białe ilustracje, które cieszą oko, ubarwiają tę historię i również sprawiają, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy. Odwołania do historii o Poppins będą zapewne czytelniejsze dla dorosłego, ale mają szansę rozbudzić ciekawość najmłodszych, którzy sami zechcą choć odrobinę poznać historie o niezwykłej niani. W fabułę może nie ma wplecionych wielu informacji o życiu pand, ale za to odbiorcy mają okazję zaznajomić się z jednym z angielskich idiomów (którego wydźwięk nie znika w przekładzie). A przede wszystkim po prostu dobrze bawić, czytając o perypetiach rodziny, do której właśnie wprowadziła się panda.
Czy ta opowieść nie jest nieco naiwna? Być może. Ale odpowiedzcie sobie szczerze, kto z nas nie marzy, żeby choć raz zobaczyć, jak to jest wtulić się w biało-czarne, miękkie futerko pandy? I ta historia jest właśnie taka, jak ten wymarzony przytulas, ciepła, mięciutka, kojąca... i naprawdę zabawna. A dzieciom czasem potrzeba właśnie tego. Misia, który lubi dzieci.
Autor: Sarah Horne
Tytuł: Panda na progu
Ilustracje: Sarah Horne
Tłumacz: Ewa Rosa
Wydawca: wydawnictwo Wilga
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz