Andrzej Kwiecień, Metamorf [Pulp Books]
Choć czasem mam wrażenie, że zabraknie mi czasu na przeczytanie wszystkich książek ulubionych autorów, nadal lubię dawać szansę tym zupełnie nowym - czy to na rynku wydawniczym, czy po prostu dla mnie. Ostatnio wybór padł więc na Andrzeja Kwietnia, który zwrócił moją uwagę świetnym, bardzo w moim stylu, opowiadaniem science fiction Chrzest. Z tego też względu wprost nie mogłam się doczekać lektury Metamorfa. I nie żałuję.
Opis fabuły, przygotowany przez wydawcę, jest dość lakoniczny. Dla świata Arth Ven, były medyk jednostek specjalnych, jest ochroniarzem VIP-ów, pracownikiem Vertas, jednej z największych korporacji XXII wieku. Jego oficjalny profil przemilcza jeden fakt – jego podopiecznymi są metamorfy: rzadkie i nielegalne androidy mogące zmieniać wygląd przy pomocy ludzkiego DNA. Lojalny oraz skuteczny w swojej pracy znajduje uznanie przełożonych i pnie się w korporacyjnej hierarchii. Poukładane życie Arth’a rozsypuje się w gruzy, gdy ginie jego dziewczyna, a on sam musi podjąć decyzję, oznaczającą zdradę przyjaciół i wypowiedzenie wojny bezwzględnemu pracodawcy. Dość, by mnie zaintrygować, ale nieprzesadnie dużo zdradzić.
Pierwszym, co urzekło mnie w książce, jest sam klimat opowieści, określanej jako neo-noir i idealnie się w ten nurt wpasowujące. Autor uruchamia w czytelniku niemal natychmiastowo szereg skojarzeń z obrazami filmowymi takimi jak choćby Blade Runner (tego skojarzenia chyba nie da się uniknąć) czy Ghost in the Shell, nawet nie kreśląc spektakularnie rozbudowanych opisów, a jedynie zgrabny szkielet, na którym sam odbiorca może zbudować obraz, wypełniając puste miejsca, czerpiąc z własnych zasobów. Tym bardziej że sam świat przedstawiony nie wymaga dłuższej ekspozycji, jako że doskonale wpisuje się w znane już wyobrażenia.
Nie można jednak książce zarzucić braku oryginalności. Jest to raczej świadoma decyzja autora, by zrezygnować z rozbudowanej kreacji świata na rzecz samej akcji i opowieści o dylemacie, przed którym stanie główny bohater. Bo to właśnie pozostaje w epicentrum zainteresowań autora - wyzwania i wybory, jakich w ich obliczu dokonuje.
Intryga jest tu przedstawiona liniowo, ale jest wielowarstwowa. Jej rozwój pozwala nie tylko poznać mechanikę świata przedstawionego, ale też stopniowo odkrywa jej skalę, nakładające się na siebie wątki i bardzo zróżnicowane motywacje bohaterów. Część fabularnych rozwiązań nie będzie zaskoczeniem dla czytelników zaznajomionych z gatunkiem, ale trafne domysły wcale nie psują zabawy płynącej z lektury.
A wszystko dlatego, że zostajemy porwani wartkim nurtem akcji. Dzieje się dużo i niezwykle dynamicznie, a Andrzej Kwiecień nie tylko sprawnie podbija napięcie, ale też dostarcza mnóstwa emocji płynących z żywych, niepozbawionych humoru dialogów oraz barwnych, filmowych wręcz scen walki. Przez wzgląd na tempo akcji i starcie niemal samotnego bohatera z wielką organizacją Metamorf skojarzył mi się - ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa - z Drelichem Jakuba Ćwieka. Tyle że w cyberpunkowych okolicznościach przyrody. (Cóż, skojarzeniu sprzyja także fakt, że obie książki słuchałam w wersji audio, a czytane są przez tego samego lektora)
Tej książki się czyta, ją się wręcz połyka. Akcja pędzi, raz za razem bohater mierzyć się musi z kolejnym wyzwaniem i przewartościowywać swój światopogląd, a gdy w grę wchodzą uczucia i mierzenie się ze śmiercią ukochanej osoby, stawka rośnie. Jednak w toku akcji nie giną też ciekawe rozważania związane z dylematami, z którymi mierzy się też sam bohater. Ile można poświęcić dla ukochanej osoby, jakie granice przekroczyć, jak wiele zaryzykować? A przede wszystkim - co tak naprawdę czyni nas tymi, kim jesteśmy. Duch czy świadomość? Czy skopiowani do innego ciała wciąż będziemy sobą? I czy nieśmiertelność jest rzeczywiście tym, czego powinniśmy pragnąć?
Andrzej Kwiecień nie daje jasnych odpowiedzi, nie moralizuje, nie wskazuje jedynego słusznego kierunku. Zapewnia czytelnikowi świetną rozrywkę, a jednocześnie doprawia tę beczkę miodu łyżką dziegciu. Wzbudza niepokój, zmusza do refleksji i stawiania sobie pytań. Na tej płaszczyźnie powieść skojarzyła mi się z historią przedstawioną przez Richarda Morgana w Altered Carbon, w której istotne pozostawało kopiowanie świadomości świadomości między ciałami.
Jest w powieści Andrzeja Kwietnia to, co lubię w tym gatunku: ciekawy bohater, złożona intryga, cyberpunkowa rzeczywistość, wartka akcja, momentami nawet brutalna, ale nieprzesadzona i precyzyjnie wpisana w samą fabułę, oraz interesujące rozważania dotykające natury człowieczeństwa i istoty tego, kim jesteśmy. Z jednej strony książka doskonale wpisuje się w nurt tematów, którymi science fiction interesuje się od dziesięcioleci, z drugiej potrafi zaskoczyć i przede wszystkim pozostaje atrakcyjną rozrywką także dla czytelnika, który nie jest szczególnym miłośnikiem gatunku. Dajcie się skusić autorowi na tę emocjonującą literacką podróż, a może - jak ja - zaczniecie wypatrywać kolejnych powieści, które napisze.
Autor: Andrzej Kwiecień
Tytuł: Metamorf
Wydawca: Pulp Books
Egzemplarz własny.
Komentarze
Prześlij komentarz