Słowiańskie opowieści i słowiańskie motywy literackie mają teraz swój czas. Zainteresowanie czytelników tą tematyką przekłada się na podaż dzieł literackich, które rozgrywają się wśród ludów słowiańskich bądź garściami czerpią z kultury przodków. Ta rosnąca eksploatacja tematyki sprawia, że książki bywają powtarzalne i przestają zaskakiwać. A jednak Justyna Hankus udowodniła, że można jeszcze zaproponować coś świeżego. I przedstawia nam swoją powieść pt. Dwie i pół duszy.
Punktem wyjścia opowieści są dwie dusze Mateusza Kusego. Dwie dusze, czyli za dużo dla jednego człowieka, dwie dusze, czyli jedna zbędna. Niestety niełatwo jest pozbyć się zbędnej duszy, a i po wszystkim ona sama może wiele krwi napsuć. Jedna z dusz Mateusza zakłócać będzie rytm życia mieszkańców Rutek nad jeziorem Ruty.
No i jest jeszcze jedna dusza dzielona na dwoje. Za mało, wyraźnie za mało. Jedna dusza Wiedźmawy, która starczyć musiała i dla niej, i dla Upa.
Te trzy dusze, zagubione wśród lasów, jezior i mokradeł, są trzonem całej opowieści.
Opowieść, którą snuje autorka, jest doprawdy niezwykła. Nie trzyma się liniowego układu, meandruje w czasie, oplata się wokół postaci, a jednocześnie tworzy jeden interesujący splot wątków i dróg życiowych. Jest jak gobelin utkany z historii kilku różnych osób, układających się jednak w klarowny, choć mroczny i tajemniczy wzór.
Hankus garściami czerpie z folkloru, ludowych wierzeń i zabobonów, czyniąc z nich integralną część fabuły, równie naturalną i wiarygodną jak wszystkie inne wątki. W zapadłej wsi dzieją się rzeczy niesamowite, w które jedni wierzą, inni odrzucają, a jednak pojawienie się wodnika czy wiedźmy jest równie oczywiste jak wzywanie księdza. Wszystko ma tu swoje miejsce w tkance opowieści, każdy element jest równie istotny.
Podtytuł książki - Folk noir - jest wskazówką dla czytelnika, czego się spodziewać i chyba doskonale oddaje istotę książki. Bo Dwie i pół duszy to powieść pełna motywów "folkowych", a jednocześnie poważna i mroczna, brutalna, choć nie zawsze w dosłowny sposób. Tę książkę czyta się również między wierszami, wiele treści znajduje się między wersami, pozostaje w półcieniu, gotowe, by czytelnik wyłuskał prawdę z półsłówek i celowych niedopowiedzeń. A one wcale nie są przez to mniej wartościowe i mniej bolesne.
Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie atmosfera tej książki, nieco oniryczna, ale bardziej jak zalążek koszmaru niż nocna fantazja, duszna jak bagienne opary, ale urzekająca jak magiczne wołanie topielicy. Autorka wciąga nas w tę historię, poddaje jej rytmowi, pozwala zatopić się w meandrach czasu, by zbudować sobie pełny obraz tej nierealnie realnej historii.
Ta historia jest jak wieś odarta z romantycznej otoczki, z ułudy sielskości, kanciasta, niespokojna, szorstka. Odrzucająca wszystko to, co inne, obce, niepasujące do wzorca i zaburzająca znany i akceptowany rytm. Obnażająca prawdę o niszczącej sile tłumu, o wściekłości przemieniającej w motłoch, niszczącej każdą odmienność i skłonną do samosądu. Choć tak dużo jest tu elementów magicznych, szczerze, dosadnie i do bólu prawdziwie dotyka wielu wciąż aktualnych kwestii, takich jak dyskryminacja i odrzucanie osób niepełnosprawnych, przemocy, także przemocy w rodzinie, wykorzystywania, zrzucania odpowiedzialności i skłonności do samosądów. Wszystko to wybrzmiewa wyraźnie wśród historii o magii, dwóch duszach, wodnikach czy demonach.
Hankus doskonale posługuje się językiem, do opowiedzenia tej historii, do budowania napięcia, kreślenia obrazów, do tworzenia atmosfery. Jest w jej prozie hipnotyczny urok, łagodny rytm przeplatany z szorstkością, czytelna brutalność nie zawsze wyrażona dosadnie. Misterna konstrukcja tworzona ze swobodą i lekkością, czerpiąca z tradycji, przekazów, wierzeń i zabobonów, spleciona w świeżą, intrygującą, przesyconą niepokojem opowieść. Jest w niej baśniowa groza połączona z wiwisekcją mrocznych zakątków ludzkiej duszy. Bolesna prawda o chciwości, przemocy, lęku i agresji. O odrzuceniu i stereotypach. O drobnych przejawach troski i miłości wcale nie romantycznej. O tym, jak łatwo złem przykryć to, co dobre i niewinne. Jest tu ból i brutalność, a jednocześnie subtelność, która uderza w czulsze struny duszy.
To intrygująca, skłaniająca do refleksji opowieść dla czytelników szukających czegoś poza wartką akcją. Dla tych rozsmakowanych w słowie, szukających niespiesznej, baśniowo mrocznej narracji, wydobywającej z półcienia ludzkie tęsknoty i lęki. Przepięknie napisana i misternie skonstruowana, przetykająca to, co szorstkie i odpychające subtelnym dobrem. Przesycona realizmem magicznym, w którym trudno zakwestionować choć jeden element. Czerpiąca z dawnych wierzeń, lecz boleśnie prawdziwa. Dopracowana w każdym calu, pełna znaczeń, odniesień i symboli. Duszna, ale urzekająca. Wielowymiarowa i zapadająca w pamięć.
Autor: Justyna Hankus
Tytuł: Dwie i pół duszy. Folk noir
Wydawca: wydawnictwo Powergraph
Komentarze
Prześlij komentarz