Kiran Millwood Hargrave, Drzewo tańca [Znak Literanova]
tego przyziemnego, spalonego słońcem miejsca, gdzie każdy ksiądz każe, że są potępione,
gdzie mężowie wleką je za włosy, a one muszą topić swoje dzieci, by ocalić je od głodu?
Hargrave nie serwuje nam ckliwej opowiastki w historycznym kostiumie, a dojrzałą, przemyślaną, świeżą opowieść o kobietach tkwiących w patriarchalnym świecie. I choć jest zupełnie inna od chłodnego klimatu Kobiet z Vardo, między obiema można dostrzec wiele podobieństw, zwłaszcza pod względem ukazywania kobiecej siły tłumionej w patriarchalnym świecie.
Powieść ma doskonale zbudowany klimat, duszny jak lato 1518 roku, przytłaczający, opresyjny, wręcz klaustrofobiczny. Niemal czujemy go na własnej skórze, wsysani w tę historię jak w bagno, dusząc w piersi narastający niepokój. Autorka przejmuje władzę nad naszymi emocjami, przykuwając nas do lektury, wiążąc z bohaterkami i nie pozwalając się wyzwolić spod jej duszącego uroku.
Hargrave wplata w historię o tanecznej manii opowieść o trzech zwyczajnych, a jednak niezwyczajnych kobietach, ukazując nam zarówno ich codzienność wypełnioną przez obowiązki przypisane im ze względu na płeć, a jednocześnie kusząc czytelnika wizją tajemnicy, niepokojącej i wiszącej nad nimi jak burzowe chmury. Sprawia, że ze ściśniętym gardłem podążamy ścieżkami Lisbet, drżąc wraz z nią o nienarodzone dziecko, a także próbując rozwikłać zagadkę pokuty Nethe i dziwnej relacji między nią a Idą.
W świecie Lisbet kobiety nie mają nic do powiedzenia. Ich jedyne powinności to posłuszeństwo wobec Boga i mężczyzny, rodzenie dzieci i opieka nad domem. W tym świecie nie ma miejsca na miłość i czułość, ani na żadne odstępstwa. Wartość kobiety wyznaczają urodzeni mężowi potomkowie, a także wiara i oddanie Bogu, zaś jej potrzeby mogłyby nie istnieć. I dlatego tak ważne staje się wsparcie innych kobiet, zrozumienie i czułość, które mogą sobie nawzajem ofiarować.
Hargrave opowiada nie tylko o uciemiężeniu i opresyjnym patriarchacie, ale pokazuje też niesamowitą siłę, jaką kobiety znajdują w sobie i jaką potrafią się ze sobą dzielić. O drobnych radościach, jakie wyłuskują ze swojej codzienności i mocy wsparcia, jakie mogą sobie ofiarować. W tym surowym, nieprzyjaznym świecie, bohaterki odkrywają, co jest dla nich najistotniejsze, wyrywają dla siebie niemal pazurami odrobinę radości, która pozwala żyć i patrzyć w przyszłość.
Subtelny, pełen niuansów rozwój relacji między obecnymi w powieści kobietami dowodzi, że Hargrave jest autorką dojrzałą i wyczuloną na życie wewnętrzne człowieka. Nie ma w tych bohaterkach sztuczności, każda jest na swój sposób wyjątkowa i prawdziwa, a jednocześnie każda jest w pewnej mierze reprezentatywna. Ich wielowymiarowość skrywa się w słabości i sile, lękach i pragnieniach, smutkach i radościach oraz umiejętności dostrzegania drugiego człowieka.
To przede wszystkim opowieść o kobietach, które różnie odnajdują się w przypisanym im "miejscu". Jest opowieścią o słabości i sile, uprzedzeniach i poczuciu misji, o przyjaźni, zawiści, ambicji i miłości, którą można znaleźć tam, gdzie nikt się nie spodziewa. Wiele punktów stycznych znaleźć można między tą opowieścią o wiekach mrocznych a współczesnością, gdzie podobnie jak wtedy inność jest odrzucana, a każda próba wyjścia ze sztywnych ram narzuconych przez społeczeństwo spotyka się z agresją i opresją - ludzi, władzy czy Kościoła. Dostrzeżenie tej analogii sprawia, że powieść zyskuje nowy wymiar i staje się historią niepokojąco aktualną.
Mamy tu obraz narodzin prawdziwego siostrzeństwa, ale i zakazaną miłość, i to w więcej niż jedna postaci,. W tych relacjach, tak historycznie odległych, niczym w lustrze przejrzeć może się codzienność. Do tego na uwagę zasługuje wątek Erena, muzykanta tureckiego pochodzenia, który budzi niepokój otoczenia jako obcy, inny, innowierca, postrzegany przez pryzmat lęków i uprzedzeń. To Lisbet dostrzeże w nim człowieka i odkryje, że pod śniadą skórą bije prawdziwie czułe, wrażliwe na drugiego człowieka serce. Że prawdziwa szlachetność nie mieści się we władzy i słowach, lecz w tej wrażliwości właśnie, szacunku. Nie da się w tym miejscu uciec od refleksji nad naszym podejściem do imigrantów, które po tylu wiekach łudząco przypomina to średniowieczne.
Autorka posługuje się wyważonym, precyzyjnym, a jednocześnie obrazowym i budzącym emocje językiem. W poetyckich opisach zamyka też muzykę, mistyczny niemal taniec z pszczołami, lęk i nadzieję. Wspaniale wplata w opowieść motyw drzewa tańca, pogańskiego niemal rytuału, który jest dla bohaterki jak ratunkowe koło, lina niepozwalająca opaść na dno. Ta lektura to uczta intelektualna i duchowa zarazem, sensualna, niepokojąca.
Powieść Hargrave jest niezwykła i urzekająca. Chwyta za serce, ściska gardło i nie wypuszcza do ostatniego zdania. Autorka świetnie wykorzystuje historyczne realia do opowiedzenia poruszającej, skłaniającej do refleksji i przede wszystkim bardzo aktualnej historii. W dusznym, klaustrofobicznym klimacie pokazuje, jak rodzi się i hartuje się kobieca siła. To manifest siostrzeństwa, pieśń pochwalna dla wrażliwości na drugiego człowieka, umiejętności wyjścia poza uprzedzenia. To opowieść o smutku, lęku i stracie, władzy, ambicji, urazie, a jednocześnie o miłości i nadziei, o chwytaniu się drobnych okruchów szczęścia, wbrew wszystkim i wszystkiemu. Fascynująca i skłaniająca do refleksji. Niebanalna, świeża i ze wszech miar warta uwagi.
Autor: Kiran Millwood Hargrave
Tytuł: Drzewo tańca
Tłumacz: Agnieszka Sobolewska
Wydawca: Znak Literanova
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz