Katarzyna Zyskowska, Nocami krzyczą sarny [Znak Literanova]

 

Katarzyna Zyskowska, Nocami krzyczą sarny [Znak Literanova]

Jedyna powieść Katarzyny Zyskowskiej, jaką dotąd czytałam, czyli Szklane ptaki, zrobiła na mnie dobre wrażenie, a w połączeniu z pozytywnymi opiniami choćby o Historii złych uczynków sprawiła, że bardzo chciałam sięgnąć po Nocami krzyczą sarny. 

Maria spędzała lato u babci w Górach Sowich, gdy zaginęła na trzy dni. Gdy ją znaleziono, półnagą i przerażoną, nie pamiętała, co się wydarzyło. Nie wróciła do domu babci przez kolejne 20 lat. Teraz, jako poczytna autorka książek, wraca w tamto miejsce. Nie przypuszcza jednak, że będzie musiała zmierzyć się nie tylko z dawną traumą, ale z całą mroczną przeszłością tych ziem. Z rzeczami, które zdarzyły się na tych terenach pod koniec wojny. Z mrocznymi tajemnicami zaklętymi w starych poniemieckich domów. Tajemnicami Marii, Mereike, Marianny...

Katarzyna Zyskowska, Nocami krzyczą sarny [Znak Literanova]

Akcja toczy się na trzech planach czasowych, odróżnionych nagłówkami "Teraz", "Wtedy" i "Dawno". Pierwszy oznacza współczesność Marii, która po 20 latach wraca w Góry Sowie na spotkania autorskie oraz by domknąć kilka spraw. W drugim wracamy do wydarzeń z pamiętnego lata, które kładzie się cieniem na całym życiu Mani. Ostatni opisuje ciąg wydarzeń, które rozegrały się w zamieszkiwanej przez niemiecką ludność wiosce. Wydarzenia z różnych czasów przeplatają się ze sobą, a choć początkowo są niczym trzy oddzielne wątki, tworzą finalnie coś na kształt misternie splecionego warkocza. Każdy z planów ma swoje precyzyjnie zaplanowane miejsce i każdy można śledzić osobno, a choć tak jak w warkoczu każde pasmo pozostaje widoczne, to zebrane razem tworzą zupełnie nową całość.

Wydarzenia opisywane przez Zyskowską dotykają bolesnej historii Gór Sowich, zamieszkiwanych przed wojną przez ludność niemiecką, a po niej zasiedlanych przez repatriantów ze Wschodu. To ta część historii, o której przez wiele dziesięcioleci rzadko wspominano, a jej najmroczniejsze kadry wciąż objęte są zasłoną milczenia. Autorka wplata je w fikcyjną fabułę, zachowując zarówno historyczną wiarygodność, jak i szacunek wobec faktycznych ofiar tamtych wydarzeń. Choć nie brak w niej wydarzeń przerażających, odwołujących się zarówno do rzezi wołyńskiej, jak i do pochodu radzieckich "wyzwolicieli" na Zachód, autorka nie epatuje brutalnością, najtragiczniejsze sceny budując jak szkielet gotowy do wypełnienia przez czytelnika we własnym zakresie. To wcale nie osłabia ich siły, wręcz przeciwnie, pozwala pełniej wybrzmieć nie tylko tragizmowi, ale pokazać, jak wiele może łączyć ofiary wojny po obu stronach umownej barykady.

Język, którym posługuje się autorka, bywa miejscami poetycki, łatwo się w nim zatracić i popłynąć melancholijnym i mrocznym nurtem opowieści, a jednocześnie precyzyjnie dobrane środki wyrazu pozwalają zaakcentować najistotniejsze elementy opowieści i punkty styczne w każdym planie czasowym. Właśnie to czyni historię Zyskowskiej tak wyjątkową i boleśnie interesującą.

Jest to opowieść o najmroczniejszym obliczu wojny, której nieczułe żarna miażdżą wszystko i wszystkich, zrównując ze sobą losy wielu osób w różnych częściach świata. O bolesnych doświadczeniach, które okaleczają nie tylko ciało. O potwornych czynach i ich konsekwencjach. A także o cenie milczenia, którą trzeba zapłacić. To powieść o długim cieniu, jakim na teraźniejszości kładzie się przeszłość, o jej niszczącej sile, ale i o ocaleniu, przerwaniu kręgu cierpienia, oczyszczeniu, które przychodzi, gdy stajemy w prawdzie. 

Autorka wspaniale wplata w swoją opowieść zarówno motyw słowiańskiej Mokosz, stanowiącej symbol kobiecej siły, ale też na swój sposób mrocznej, pierwotnej, i związanej z nią przędzy, tkania, splatania ludzkiego losu, który z równą lekkością można zerwać. Mokosz i przędza splatają się ze sobą tak jak losy Polek i Niemek, wszystkich tych kobiet, które doświadczyły najbrutalniejszego oblicza wojny. 

Ta powieść wymyka się utartym schematom, gatunkowym ramom i konwencjom. Jest pociągająca jak czająca się w mroku tajemnica, której grozę czuć pod skórą od pierwszego zdania. To fikcja, która garściami czerpie z historii, a później przekształca w niezapomnianą opowieść dotykającą kilku pokoleń i trawiących je traum. Tą powieścią można się delektować, zachwycić jej językiem, zagłębić w meandrach tajemnic niczym w poniemieckich tunelach, a jednocześnie w pełni poczuć jej tragizm wydarzeń, które rozegrały się w milczącym cieniu Gór Sowich.

Zyskowska buduje wnikliwe portrety swoich bohaterek, pozwala zajrzeć w każdy zakamarek ich duszy, przyjrzeć się przedstawicielkom dwóch narodów. Pokazuje nie tylko wojenną codzienność, ale te pomijane w historycznej narracji elementy związane z zajmowaniem przesiedleniami, zajmowaniem poniemieckich majątków, szabrownictwem i życiem pod jednym dachem "zwycięzców" i "przegranych". 

Nocami krzyczą sarny to powieść niepokojąca, bolesna, długo pozostająca w czytelniku, odzywająca się ćmiącym bólem. Zyskowska wskazuje punkty styczne kobiecych biografii i zmusza do refleksji. Jest opowieścią zarówno o słabości, jak i sile, krzywdach, o których trudno zapomnieć, a przede wszystkim o tym, że wojna każdego potrafi odrzeć z niewinności. I choć to literacka fikcja inspirowana realnymi wydarzeniami, nie brak jej autentyczności. Zyskowska opowiada w niej o ofiarach wojny, które pojawiają się poza polem bitwy. I - co wybrzmiewa z nie mniejszą mocą niż wątki historyczne - jest opowieścią o kobietach i ich tajemnicach, które warunkują całe ich późniejsze życie. To świetnie napisana książka, od której niełatwo się oderwać i na którą warto zwrócić uwagę. Jedna z lepszych powieści obyczajowych z wątkami historycznymi, jakie czytałam w ostatnim czasie.

Autor: Katarzyna Zyskowska
Tytuł: Nocami krzyczą sarny 
Wydawca: Znak Literanova


Egzemplarz recenzencki.





Komentarze

Popularne posty