Gabrielle Zevin, Jutro, jutro i znów jutro [Zysk i s-ka]
A czym jest gra? To jutro, jutro i znów jutro.
To możliwość nieskończonego odradzania się,
nieskończonego odkupienia. Idea, że jeśli będziesz dalej grał,
możesz wygrać. Żadna przegrana nie jest definitywna,
bo nic takie nie jest.
To możliwość nieskończonego odradzania się,
nieskończonego odkupienia. Idea, że jeśli będziesz dalej grał,
możesz wygrać. Żadna przegrana nie jest definitywna,
bo nic takie nie jest.
Chodź, przeczytaj Jutro, jutro i znów jutro, mówili, będzie fajnie, mówili... A potem orientujesz się, że jest druga w nocy i mimo że rano do pracy, nie jesteś w stanie odłożyć książki, a do tego wylewasz łzy nad treserem koni... Nie dajcie się oszukać, ta książka to zło. Odrywa od rzeczywistości i jeszcze wpływa na emocje. Być może gdybym znała książki Gabrielle Zevin, spodziewałabym się czegoś takiego, a może nie... Nie wiem. W każdym razie... jak już po książkę sięgniecie, to znacie ryzyko.
Sadie i Sam poznają się w szpitalu. On jest tam uwięziony po wypadku na czas leczenia, ona odwiedza chorującą siostrę. Grają razem w gry i świetnie się bawią, a dziadkowie Sama i lekarze cieszą się, że chłopak zaczyna mówić. A potem przyjaźń zostaje zerwana i nastolatki nie widzą się przez lata.
Ich ścieżki krzyżują się ponownie nieco przypadkiem, ale nieco dojrzalsi Sam i Sadie są już w stanie odrzucić urazy i odbudować przyjaźń. A potem... projektują wspólnie grę. Kiedy ich projekt osiąga sukces, Mazur i Green stają się nie tylko przyjaciółmi, ale i biznesowymi partnerami, a to nigdy nie jest łatwa relacja. Tym bardziej gdy zamieszane są w nią jeszcze inne osoby, jak choćby wspólnik i najlepszy przyjaciel Marx. A sława, bogactwo, geniusz wcale nie gwarantują, że relacje będą układać się pomyślnie.
"Tak, to jest historia miłosna, ale zupełnie nie taka, jakie dotąd czytaliście" - obiecuje wydawca i w gruncie rzeczy nie jest to obietnica na wyrost. To wyjątkowa powieść obyczajowa, w której wybrzmiewa wiele tematów związanych z wchodzeniem w dorosłość i budowaniem życia zarówno zawodowego, jak i uczuciowego.
Historia rozpisana na kilka dekad z wielu względów nie jest typowym romansem. Przede wszystkim dlatego, że pozwala nam dobrze poznać bohaterów na przestrzeni lat. Widzimy, jak tworzy się i zrywa ich relacja, jak nakładają się na nią jednostkowe doświadczenia, wzajemne urazy, mylne lub prawdziwe założenia, upływ czasu... Zevin sprawia, że poznajemy bohaterów książki tak, że stają nam się bliscy. Rozumiemy ich wybory i ich postępowanie, a przez to bardziej dotykają nas ich porażki i niepowodzenia. Zevin pokazuje, że budowanie relacji i droga przez dorosłość jest jak kroczenie przez labirynt, w którym czasem odbijamy się od ściany i musimy zawrócić. To zaś, co czeka na nas na końcu drogi, może diametralnie różnić się od naszych wyobrażeń.
Relacje międzyludzkie w ujęciu autorki pełne są niuansów i szarości, meandrują wśród niewykorzystanych szans i drobnych zbiegów okoliczności. Niedomówienia często mają wielką wagę, a uczucia są skomplikowane i niejednoznaczne. Wszystko to jest tak prawdziwe, że aż bolecne, słodko-gorzkie jak życie. Dlatego tak łatwo w tej historii przepaść, tak łatwo się w niej zatracić. W niespiesznej narracji, w spokojnie rozwijającej się fabule, w misternej konstrukcji wątków, które tworzą uczuciowy pejzaż dojrzewających przyjaciół, szukających swojej tożsamości i swojej życiowej drogi.
Zevin zadbała o kreację bohaterów swojej książki, dodając im interesujące etniczne pochodzenie. Sadie, Sam, Marx są nie tylko trojgiem młodych amerykanów, są młodymi ludźmi ukształtowanymi przez doświadczenia kulturowe także swoich przodków. Autorka świetnie pokazuje, że to również ma wpływ na ich zachowania i wybory, wzbogaca ich, ale też czasem bywa barierą. Wplatając wątki kulturowe, Zevin przy okazji podejmuje mimochodem temat oskarżeń o "zawłaszczenia kulturowe" (współcześnie to temat coraz szerzej dyskutowany) - drobny, ale jednak zauważalny.
Ogromną rolę dla kształtu fabuły, a również życia bohaterów, mają w powieści gry komputerowe - i jest to wątek poprowadzony pomysłowo i bardzo obrazowo. Nie dość, że autorka świetnie przedstawia trudny proces koncepcyjny powstawania gier, to równie dobrze udaje jej się poprowadzić czytelnika przez część techniczną. Pokazuje zmagania bohaterów z przenoszeniem koncepcji do świata techniki, zmagania z różnymi aspektami tworzenia grafiki, mechaniki, silników. Co ważne, włącza w ten proces emocje, przez co czytelnik pośrednio angażuje się w działania Sadie i Sama, rozumie, z czym się zmagają i co chcą osiągnąć. To fascynujące, jak udało się autorce spiąć ze sobą technikalia, kreatywność i wątki obyczajowe w doskonałej proporcji, sprawiającej, że odbiór powieści jest równie udany zarówno na poziomie intelektualnym, jak i emocjonalnym.
Chyba największym osiągnięciem Zevin, oprócz zafundowania nam sentymentalnej podróży do świata gier lat 90., jest takie zamknięcie koncepcji gier w języku, że potencjalnie każdy odbiorca może je sobie wyobrazić. Mało tego, pomysły na gry są tak fascynujące, że po lekturze pozostaję z pragnieniem, by z nie rzeczywiście zagrać.
Jednak Jutro, jutro i znów jutro nie jest opowieścią stricte o grach, choć one są w powieści obecne i mają ogromne znaczenie dla bohaterów. To przede wszystkim książka o dojrzewaniu, szukaniu własnej drogi i własnej tożsamości. Odkrywaniu swoich mocnych stron i godzeniu się z tymi słabszymi. O budowaniu relacji, przyjaźni i miłości. Potrzebie kochania i bycia kochanym. O tym, że nie wszystkie szanse, które daje nam życie, jesteśmy w stanie wykorzystać, i nie zawsze przewidzimy, dokąd zaprowadzą nas te wykorzystane. O zrywaniu z przeszłością i zaczynaniu na nowo. O procesie twórczym i barierach, które go hamują. O zmaganiach z rynkiem, kompromisach, rozczarowaniach i sukcesach. Wciągająca, nostalgiczna, sentymentalna, poruszająca i zaskakująca powieść. Intymna i ponadczasowa. Myślę, że nikt, kto szuka wartościowej powieści obyczajowej, fikcji tak udanie odbijającej rzeczywistość, prawdziwej, słodko-gorzkiej historii - nie będzie zawiedziony. Zachwyciła mnie na wiele różnych sposobów i przypuszczam, że ma szanse znaleźć się w mojej tegorocznej topce. Bo choć płakałam przy niej rzewnymi łzami, otuliła mnie też swoim czarem jak puszystym kocem.
Zevin pokazuje, że choć życie to gra, w której mamy - nomen omen - tylko jedno życie, to oferuje nam wiele różnych szans, po które warto sięgnąć. I że gra toczy się do samego końca. Dopóki jest jakieś jutro, jutro i znów jutro.
Autor: Gabrielle Zevin
Tytuł: Jutro, jutro i znów jutro
Tłumacz: Marta Faber
Wydawca: Zysk i s-ka
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz