Magdalena Ciechanowska, Księżycowa zagadka [Harde]

 

Magdalena Ciechanowska, Księżycowa zagadka [Harde]

Do sięgnięcia po debiutancką powieść Magdaleny Ciechanowskiej Księżycowa zagadka skłoniła mnie... okładka. Może to stylizowany font, może księżyc i otaczające go ornamenty, ale coś przywołało skojarzenia z fantastyką (choć wiedziałam, że to nie książka z tego gatunku) i zachęciło, by ją przeczytać. I finalnie oceniam tę książkę bardzo pozytywnie.

Dariusz Karski, policjant szorstki, nieufny i niepopularny, trafia pewnego jesiennego dnia na legendarną złodziejkę Aurorę, a spotkanie owocuje skomplikowanym sojuszem, stopniowo rodzącym coraz większą obustronną fascynację. Relacja między dwojgiem ludzi żyjących na obrzeżach życia społecznego rozwija się na tle sprawy kryminalnej, która też gmatwa się z każdą chwilą. Czy Karski stanie się ofiarą rozpoczętej rozgrywki, czy też uda mu się odkryć tajemnicę, która wszystkich przeraża? Zanim pozna odpowiedź, musi podążyć tropem niedopowiedzeń, rodzinnych sekretów, narkotyków i neopogańskich wierzeń. A przede wszystkim wyruszyć w głąb siebie.

Powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym osadzona w plenerach Krakowa. Nieoczywista relacja i skomplikowane śledztwo stają się pretekstem do konfrontacji bohatera z obrazem samego siebie, wymuszając przyznanie się do licznych słabości.

Czy zbliży się do prawdy? Czy pozwoli zbliżyć się do siebie?

Powieść jest jak interesujące danie złożone z kilku składników. Jest udaną gatunkową hybrydą, na którą składa się powieść kryminalna z elementami obyczajowej oraz romansu, a wszystko to podlane onirycznym sosem. Każdy z elementów wnosi do całości wartość, dając finalnie opowieść interesującą i niebanalną.

Oniryzm przenika tę książkę na wskroś, tak jak lekko poetycki język, doskonale pasujący do budowania atmosfery Krakowa tajemniczego, niepokojąco fascynującego. Miasta, które jest trochę jak sen, zmienne, nieprzewidywalne, nieuchwytne. Tuż obok uczęszczanych przez turystów i mieszkańców szerokich arterii mamy skryte w cieniu zaułki, w których znaleźć możemy coś, co nas oczaruje, albo co nas zniszczy. I właśnie w tych zaułkach i półcieniach rozgrywa się cała opowieść, na wskroś przesiąknięta atmosferą z pogranicza jawy i snu.

W centralnym punkcie mamy dwoje bohaterów, życiowych rozbitków, samotników bardziej z konieczności niż z wyboru. On jest niezbyt lubianym policjantem, ona złodziejką. Linia ich wzajemnej relacji to napina się do granic możliwości, to luzuje, zaskakująco zbliżając do siebie. Ten romans w zasadzie nie ma prawa się wydarzyć, a jednak pociąga nas ta możliwość. W atmosferze nieufności i wśród niejasnych intencji pojawia się zalążek sympatii i autentycznej chemii, w tak lirycznie, ale i sensownie prowadzonym przez autorkę wątku.

Warstwa kryminalna historii to frapująca, wielopoziomowa intryga. Zawiera się w przestrzeni między zagrożoną karierą policyjną Karskiego, brawurową kradzieżą ukrytych w sejfie kosztowności i sprawą zaginionej dziewczyny, której nie szuka nikt poza przyjaciółką-złodziejką. Prywatne śledztwo wiedzie trudnymi do przewidzenia ścieżkami, dotykając spraw rodzinnych, szemranych interesów, wierzeń neopogańskich i narkotyków. Widać w tym nie tylko ogólny zamysł, ale i sprawne prowadzenie wątków, często nieoczywistych, w obrębie kameralnej liczby postaci. 

Pary głównych bohaterów nie sposób nie lubić, tak jak nie sposób zauważyć, jak bardzo są podobni do siebie, w wielu kwestiach się różniąc. Jednak to Karskiego poznajemy bardziej, a Aurora wciąż pozostaje nieco ukryta za woalem tajemnic. Interesującym wsparciem dla duetu bohaterów okazuje się inna nietuzinkowa postać - budząca sympatię, choć konfundująca nieco swym szaleństwem. 

Autorka bawi się motywami, estetyką, gatunkami, w efekcie czego dostajemy powieść wymykającą się sztywnym ramą, nietuzinkową, zaskakującą na wielu polach. I to w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Magdalenie Ciechanowskiej udało się połączyć wciągającą fabułę z nieco sennym (nie mylić z nudnym czy nużącym) rytmem opowieści, z oniryczną aurą współtworzoną przez odrobinę liryczny język i poetyckie obrazowanie. Krok w krok za zbrodnią i niesprawiedliwością kroczy tu ulicami Krakowa Hekate, wyobrażona, a jakby realna, a choć nie ma tu mowy o magii, jej posmak jest prawie wyczuwalny. Bardzo to smaczne w odbiorze i odświeżające.

Gdybym miała określić tę powieść konkretnymi przymiotnikami, powiedziałabym, że jest niebanalna, intrygująca, tajemnicza. Od pierwszych stron wabi czytelnika mroczną aurą, w której mieszają się fascynacja i niepokój, lęk i ukojenie. Historia meandruje pośród tajemnic i zaułków Krakowa, zabierając czytelnika wraz ze sobą. Oferując nie tylko nieprzewidywalną intrygę, ale też próbę dotarcia do wnętrza jej bohaterów. Ciechanowska w przemyślany sposób tworzy tę gatunkową hybrydę, z powodzeniem tworząc oryginalną, oniryczną aurę. To wciągająca fabuła, utrzymująca napięcie przy niespiesznym tempie, kameralna historia pełna osobistych traum i demonów, okruchów nadziei ze szczyptą miłości. Urzekła mnie i oczarowała... bez ani jednego zaklęcia.

Autor: Magdalena Ciechanowska
Tytuł: Księżycowa zagadka 
Wydawca: wydawnictwo Harde

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Popularne posty