Juan Gómez-Jurado, Pacjent [SQN]
Wznowione w ostatnim czasie książki Juana Gómeaza-Jurado z serii o Antonii Scott szturmem zdobyły serca czytelników. Zwłaszcza trzy tomy stanowiące trzon serii - Czerwona królowa, Czarna wilczyca i Biały król, które pojawiły się ponownie na rynku w krótkim odstępie czasu pod szyldem nowego wydawnictwa. Doczekały się wielu pozytywnych recenzji i nie wiem, dlaczego przegapiłam je tych kilka lat temu. Do rąk czytelników zaczęły trafiać także kolejne książki autora wliczane w poczet serii, będące jednak bardzo luźno z nią powiązane - najpierw Blizna, a teraz Pacjent. Początkowe tomy poznawałam za pośrednictwem audiobooków i pochłaniałam z wypiekami na twarzy, a najnowszą powieść autora przeczytałam w tradycyjnej, papierowej formie. I znów się nie zawiodłam.
Znany neurochirurg David Evans staje przed niemożliwym wyborem — jeśli jego kolejny pacjent zejdzie ze stołu operacyjnego żywy, jego córeczka Julia, zginie. Planowany zabieg ma zacząć się za 63 godziny. Człowiekiem, który musi umrzeć, aby jego dziecko mogło żyć, jest nikt inny jak prezydent Stanów Zjednoczonych. Zaczyna się rozpaczliwe odliczanie, a na tykający zegar i każdy ruch doktora spogląda również tajemniczy porywacz Julii, który jest gotów zrobić wszystko, aby osiągnąć swój zabójczy cel.
Pewnie pierwszymi czytelnikami Pacjenta pozostaną osoby, które tak jak ja polubiły już styl pisarza i cykl o Antonii. Jednak choć tę powieść wlicza się do serii (jako tom 0.75), to jest z nią na tyle luźno powiązana, że można czytać ją niezależnie i bez znajomości wyjściowej trylogii. Pojawiająca się tu postać pana White'a to jedyny łącznik i tak naprawdę żadna wiedza wyniesiona z wcześniejszych lektur nie ma wpływu na odbiór powieści. Mówiąc językiem filmowym, uznałabym powieść za książkę z uniwersum Antonii Scott, a nie właściwy prequel.
Oceny powieści najlepiej dokonać w izolacji od cyklu i tu w moim odczuciu wypada jako bardzo dobra powieść z pogranicza thrillera i sensacji. Gómez-Jurado stawia na narrację pierwszoosobową przetykaną z doskoku relacją trzecioosobową, budując więź między czytelnikiem a głównym bohaterem i tym silniej angażując w tę dynamiczną i trzymającą w napięciu fabułę.
To historia o wielopoziomowej, przygotowanej z pietyzmem manipulacji mającej prowadzić do zamachu stanu. Sama intryga wciąga od pierwszej strony, w obrębie szybko płynących wydarzeń odsłania ogromną skalę przygotowań do tego, by kontrolować bohatera i zmusić go do podporządkowania. Można utyskiwać, że cel, do którego dążą zamachowcy, dałoby się zrealizować znacznie prościej, ale z założenia w tej historii chodzi o pokazanie człowieka próbującego wyrwać się z metaforycznego klinczu. Być może finalnie nie udaje nam się dowiedzieć, czemu chciano prezydenta uśmiercić w ten, a nie inny sposób, ale zrozumiałe jest, że zostajemy pozostawieni z tym pytaniem celowo - tak jak bohater.
Autor w obrębie narracji stawia na budowanie pozorów opowieści snutej retrospektywnie i raz po raz pozostawia szczątkowe informacje o tym, jak historia skończyła się dla bohatera. Jednocześnie aż do finału nie otrzymujemy pełnej wiedzy na ten temat, dzięki czemu napięcie jest nie tylko utrzymane na wysokim poziomie, ale i sukcesywnie podsycane. Przełamanie liniowości opowieści tylko ją urozmaica, do ostatniej chwili zapewniając dobrą rozrywkę.
W trakcie lektury zauważyć można sporo motywów znanych z podobnego rodzaju filmów i powieści, jednak bez poczucia wtórności. Autor sprawnie żongluje elementami historii i rozwiązaniami fabularnymi, z jednej strony pozwalając nam snuć domysły, z drugiej zachowując element zaskoczenia. To właśnie sprawia, że powieść wydaje się bezpiecznie znajoma, a z drugiej pozostaje ekscytującą lekturą.
Bardzo dobrze udało się autorowi oddać motywację bohatera, która wynika z portretu psychologicznego postaci. A ten - ujawniany stopniowo - ujawnia bohatera, którego dylematy nie tylko w pełni rozumiemy, ale też emocjonalnie możemy przeżywać. Gómez-Jurado bardzo dobrze rozgrywa karty, podsycając w odbiorcy zarówno nadzieję, jak i lęk o bohatera. Tam, gdzie nie sprawdziłaby się pierwszoosobowa narracja, z założenia ograniczona przez doświadczenia bohatera, autor dorzuca garść informacji za pośrednictwem narratora wszechwiedzącego, skupiającego swoją uwagę na szwagierce bohatera lub właśnie tajemniczym i przerażającym panu Whicie.
Być może wyjściowa intryga zaplanowana przez White'a może części odbiorców wydać się przekombinowana, ale jak dla mnie sprawdza się na potrzeby gatunku. Zapewnia tajemnicę i dreszcz emocji, a także kreśli wysoką stawkę, o jaką toczy się gra. Jako mankament książki wskazałabym raczej nierówne tempo akcji, które spada w środkowej części książki i osłabia napięcie w gąszczu dywagacji bohatera. Lekkie dłużyzny i niepotrzebne powtórzenia wymagałyby w moim odczuciu okrojenia. W porównaniu z centralną częścią powieści końcowe zdarzenia zdają się pędzić na łeb, na szyję, ale ostatecznie na nowo angażują czytelnika emocjonalnie i nie pozwalają się od powieści oderwać.
Pacjent bardzo dobrze wpisuje się w gatunkowe ramy sensacji i thrillera i oferuje rozrywkę na więcej niż przyzwoitym poziomie. Proponuje ciekawą historię z dającym się polubić bohaterem, wysoką stawkę, makiawelicznego przeciwnika, który dysponuje sporymi zasobami wywierania nacisku. Akcja, mimo kilku zbędnych dywagacji i drobnych dłużyzn, płynie wartko i oferuje dość zwrotów, by podsycać napięcie i utrzymywać stan niepewności. I choć to zupełnie inna fabuła, na pewnej płaszczyźnie kojarzyła mi się z filmem Ścigany (w reżyserii Andrew Davisa). Spójna, wielopłaszczyznowa intryga, kameralne grono bohaterów i budzący emocje styl autora to gwarancja dobrej zabawy.
Autor: Juan Gómez-Jurado
Tytuł: Pacjent
Tłumacz: Jerzy Wołk-Łaniewski
Wydawca: wydawnictwo SQN
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz