Magda Stachula, Loft [Luna]

 Magda Stachula, Loft [Luna]

Skłonność do podglądactwa to nie jest cecha, którą byśmy się szczycili. Trudno jednak zaprzeczyć, że w mniejszym lub większym stopniu w każdym z nas się takie ciągoty uaktywniają. W końcu od czego są social media. Ale dokarmiać też ciekawość możemy też choćby dzięki współczesnej architekturze deweloperskiej, upychającej kolejne bloki na małej przestrzeni, z oknami wychodzącymi na okna sąsiadów. Takie możliwości, to woda na młyn wszystkich rządnych wrażeń lub... inspiracja do napisania interesującej fabuły. Takiej, jaką stworzyła Magda Stachula na potrzeby powieści Loft.

Czy nasze sekrety są bezpieczne w czterech ścianach domu?

W kamienicy przy ulicy Świętego Ducha w Gdańsku mieszka czworo przyjaciół. Dominika i Piotr są parą od niedawna, Karolina i Adrian to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Każde z nich ma swoje mroczne tajemnice. Każde z nich zrobi wszystko, by prawda o nim nie wyszła na jaw. Gdy dostrzegają, że w lofcie naprzeciwko ktoś zaczyna ich obserwować, wpadają w panikę. Kogo ma na oku ta kobieta? Czyje sekrety są zagrożone?

Kiedy nieznajoma zostaje zamordowana, lęk przed zdemaskowaniem jest namacalny bardziej niż kiedykolwiek. W atmosferze podejrzeń i nieufności łatwo popełnić błąd… Kto skrywa tajemnicę, dla której warto zabić?

Magda Stachula jako prekursorka thrillera psychologicznego z nurtu domestic noir dobrze rozumie konwencję gatunkową i szuka ciekawych punktów wyjścia do każdej swojej historii. Nie inaczej jest tym razem. Wykorzystuje motyw wychodzących na siebie okien mieszkań do zbudowania atmosfery zagrożenia i uruchomienia całego ciągu zdarzeń.

Loft jest powieścią o polifonicznej narracji pierwszoosobowej. Do początkowo prezentowanych dwóch perspektyw narracyjnych stopniowo dochodzą kolejne, co ma swoje dobre i złe strony. Z jednej strony te zmiany perspektywy pozwalają przyglądać się sytuacji pod różnym kątem, z drugiej - zwłaszcza w połączeniu z dość krótkimi rozdziałami - mogą wywoływać uczucie przytłoczenia. Osobiście chciałabym przeczytać tego typu opowieść w narracji trzecioosobowej, która może i stwarza większy dystans między czytelnikiem i bohaterem, ale też wymusza poniekąd więcej faktycznej akcji w stosunku do wewnętrznych refleksji bohaterów. 

Magda Stachula jednak, we właściwym sobie stylu, stawia na wewnętrzne przeżycia bohaterów, pozwalając czytelnikowi zatopić się w dręczących ich obawach. Ma to przełożenie na gęstniejącą ze sceny na scenę atmosferę i rosnące napięcie. Na pozytywny odbiór książki wpływają z pewnością udane portrety psychologiczne postaci, które - choć czasem odstręczające - pozostają dla czytelnika wiarygodne w swych motywacjach i działaniu.

Choć historia zdaje się rozwijać chronologicznie, to wiele kart niemal do końca pozostaje ukrytych. Lektura książki przypomina trochę układanie budowli z klocków bez instrukcji. Dostajemy stopniowo kolejne elementy układanki, ale trudno je ze sobą poskładać. Ktoś coś widział, ktoś się czegoś obawia, ktoś coś podejrzewa... ale niewiadomą pozostaje, jak ma się to wszystko do zamordowanej kobiety z tytułowego loftu. Może to być frustrujące, a może inspirujące, bo Stachula rozgrywa intrygę bardzo świadomie, ujawniając przeróżne tajemnice i grzeszki swoich bynajmniej nie kryształowych bohaterów, nie zdradzając całej prawdy. Dostajemy informacje o kolejnych motywach, a także o sposobności, ale do samego końca trudno mieć pewność, która z hipotez jest tą właściwą.

Czy wszystko mi w powieści zagrało? Nie do końca. Odrobinę męczyła mnie w pewnym momencie polifoniczność i ciągłe przeskoki perspektywy, które nie pozwoliły pobyć z żadnym z bohaterów nieco dłużej. Trochę też zabrakło mi balansu między akcją a wewnętrznymi przeżyciami bohaterów, które przecież mogły przejawiać się bardziej w czynach i zachowaniu niż ubranych w słowa refleksjach. 

Nie mam natomiast zastrzeżeń co do finału. Stachula nie tylko pokazuje, że czasem zbrodnia potrafi być przeraźliwie banalna, lecz także, że nawet taka ma niebagatelny wpływ na otoczenie. Jest jak granat, który roztrzaska wszystko, jeśli tylko trafi na podatny grunt. W tym dramacie ciekawie też wypada portret relacji między poszczególnymi bohaterami w całej skali napięć między miłością a nienawiścią. Finalnie postawiła autorka na wiarygodne rozstrzygnięcie w każdej z nici tej sieci powiązań i za to kolejny plus.

Loft jest historią doskonale wpisującą się w gatunkowe ramy i satysfakcjonującą lekturą dla wszystkich, którzy lubią ten typ literatury. A do tego ciekawie pomyślaną i bardzo dobrze napisaną. Choć wydaje się niewymagający - właśnie dzięki przystępnej narracji, to oferuje odpowiedni dla thrillera poziom emocji i wielowarstwową intrygę, której przebieg trudno przewidzieć aż do finału. Napięte relacje między bohaterami, którzy skrzętnie skrywają swoje tajemnice, atmosfera podejrzliwości i niepewności - to wszystko udało się Stachuli nakreślić bardzo udanie. Loft wciąga od pierwszych stron i pozwala na kilka godzin zanurzyć się w gęstej od niepokoju atmosferze. Bardzo dobrze się w trakcie czytania bawiłam.

Autor: Magda Stachula
Tytuł: Loft 
Wydawca: wydawnictwo Luna

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty