[#zwojtkowejbiblioteczki] Urlich Hub, Ostatnia owca [Dwie Siostry]
Kiedy sięgałam po poprzednią książkę Urlicha Huba - O ósmej na arce - nie miałam żadnych oczekiwań poza tym, że byłam ciekawa, jak autor sprawdzi się w retellingu biblijnej historii. Okazało się, że autor prezentuje ciekawe ścieżki skojarzeń i fabularne wątki, które można wpleść w dobrze znaną wszystkim historię, dlatego na Ostatnią owcę czekałam już z niecierpliwością. I nie zawiodłam się ani na jotę.
Tym razem Hub sięga po równie dobrze znaną biblijną opowieść o narodzinach Chrystusa. Ale opowiada ją w swoim stylu, z zupełnie nowej perspektywy - tym razem z perspektywy... owiec. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy przebudzone ze snu stado orientuje się, że zostało opuszczone przez pasterzy. Zlęknione i zadziwione zwierzęta dociekają, co takiego się wydarzyło. Od pewnej kozy dowiadują się, że pasterzy zbudzili niebiańscy posłańcy (nie, nie UFO), obwieszczając, że oto narodziło się Dzieciątko. I to do niego udali się opiekunowie stada.
Skonfundowane owce postanawiają udać się w tym samym kierunku, by na własne oczy przekonać się, co to za cudowne narodziny. A że nie należą do najbystrzejszych zwierząt, po drodze przytrafia im się niejedno. Przy okazji od różnych napotkanych stworzeń poznają kolejne fragmenty historii o Maryi, Józefie i narodzinach.
Komentarze
Prześlij komentarz