Michał Cetnarowski, Gnoza [Powergraph]
Science fiction jako gatunek ma bardzo wiele do zaoferowania czytelnikom, czego raz za razem dowodzą pojawiające się na rynku powieści. Znajdziemy wśród nich historie stricte rozrywkowe, skupione na akcji i przygodzie, ale też głębokie, analityczne czy wizjonerskie powieści, które czasem pozostawiają czytelnika w osłupieniu. I to do tej ostatniej grupy należy Gnoza Michała Cetnarowskiego.
Akcja powieści rozgrywa się w połowie XXI wieku, w czasie, kiedy kryzys ekologiczny zdaje się wyhamowany, nierówności społeczne bardziej wyrównane, a globalny konflikt uśpiony. Świat korzysta na potęgę ze Sztucznych Inteligencji, których rozwój przyspieszyła pandemia z początku XXI wieku i pojawiające się po niej kryzysy. Łatwa dostępność do SI dała możliwość stworzenia personalnych, osobistych AIsystentów, którzy kierują ludzkim życiem w oparciu o analizę big data i zdają się wiedzieć o swoich "podopiecznych" więcej niż oni sami. Ludzie natomiast egzystują gdzieś pomiędzy gliną (światem fizycznym) a najróżniejszymi Warstwami wirtualnej rzeczywistości nieustannie podłączeni do swoich ośmiorniczek.
W takim świecie funkcjonuje Matylda Reut-Nowicka, członkini sabatu walczącego o ratowanie Gai. Po jednej z akcji zaplanowanych przez grupę Matylda zostaje pojmana i budzi się w zupełnie nowym miejscu. To tam dowie się, że do Ziemi zbliża się niezwykła istota, Demiurg, który zagraża wszystkim i wszystkiemu w sposób trudny do pojęcia.
Gnoza to świetna, ale też bardzo wymagająca powieść science fiction odwołująca się zarówno do filozofii, jak i religioznawstwa. W niespieszną i nieprzesadnie rozbudowaną fabułę "wprasowane" zostało wiele znaczeń, pytań i odniesień.
Mamy tu ciekawą, iście Lemowską (choć nie wiem, czy powołując się na Lema nie umniejszam oryginalnym przemyśleniom autora) wizję niedalekiej przyszłości, w której życie ludzi - z ich własnej woli - powierzone zostało algorytmom SI, a ich funkcjonowanie toczy się nieustannie w wielu Warstwach wirtualnych i zaledwie w nikłym stopniu w tzw. realu. Cetnarowski nie wprowadza nas w ten świat łagodnie, raczej wrzuca nas w wykreowaną przez siebie rzeczywistość, zmuszając umysł do wytężonej pracy. Nie prowadzi nas za rękę, a jedynie z rozmachem kreśli wizję świata zdominowanego przez AIsystentów, AIdwokatów czy inne sztuczne inteligencje, pozostawiając nam samym rozeznanie w mechanice świata przedstawionego. Autor ambitnie zakłada, że czytelnik podejmie wyzwanie, a dzięki temu wymusza większe skupienie.
Fantastyczna jest nie tylko sama wizja tego świata przyszłości, w którym m.in. ograniczono ślad węglowy dzięki dostępności podróży przez Warstwy, a wyniszczającą Ziemię konsumpcję przeniesiono w wymiar wirtualny. Kapitalne jest też to, że ta spektakularna wizja kreślona jest za pomocą przemyślanego, oryginalnego języka, w którym niemało jest stworzonych przez autora neologizmów pasujących idealnie do powszechnej nowomowy przyszłości. Wzmożona intelektualna praca czytelnika skonfrontowanego z taką materią powieści ma także walor rozrywkowy i mnie osobiście zapewniła masę emocji.
Tak zobrazowany świat przedstawiony jest autorowi potrzebny do zadania wielu ważnych pytań, przede wszystkim o koszt, jaki ludzkość ponosi za powierzenie kontroli nad życiem AIsystentom, o ograniczenia życia w Warstwach i konsekwencje ciągłego podłączenia do sieci i danych. Autor nie feruje tu łatwych wyroków i nie daje jednoznacznych odpowiedzi, zmusza raczej do refleksji odbiorcę, skłaniając do wyciągania własnych wniosków.
I właśnie w chwili, kiedy coraz lepiej zaczynamy się orientować w tej warszawskiej przestrzeni i z rosnącą przyjemnością analizujemy poruszane tematy, autor wyrywa nas wraz z bohaterką jak drzewo z korzeniami i przerzuca w nowe, nieznane, niepokojące miejsce, kierując stopniowo ku wyprawie w kosmiczną przestrzeń.
Druga część powieści podejmuje zupełnie nowe tematy i stawia zupełnie nowe pytania. Podaje w wątpliwość wszystko, czego już zdążyliśmy się o świecie przyszłości dowiedzieć, ale przede wszystkim konfrontuje nas ze sprawami wykraczającymi poza doświadczenia gatunku. W tej mocno filozoficznej, niepokojącej części natura ścierać się będzie z kulturą, duch z materią, a ciało z rozumem. Natomiast finalny akt po raz kolejny zdaje się wywracać świat do góry nogami, otwierając pole kolejnym spektakularnym interpretacjom.
Gnoza nie jest powieścią lekką, łatwą i przyjemną i skierowana jest raczej do koneserów gatunku niż raczkujących w tym gatunku czytelników. Jest też powieścią niezwykle wartościową, łączącą intrygującą, niepokojącą fabułę z wielowarstwowymi rozważaniami z pogranicza filozofii, religii i nauk społecznych. Oferuje czytelnikowi niezwykłe doznania literackie i intelektualne pobudzenie, w którym raz za razem pojawiają się pytania o naturę świata i quo vadis człowieka, o ambicje, plany gatunku i jednostki, o miejsce ducha w świecie materii. Oryginalna, poruszająca, przemyślana i ciekawie skomponowana historia, która w stosunkowo niewielką liczbę zdarzeń wpisaną ma spektakularnie zróżnicowaną tematykę. Cetnarowski śmiało może stanąć w jednym rzędzie z Lemem, Dukajem czy Dickiem. Ta powieść wymaga czasu i skupienia, ale oferuje doznania, które najłatwiej opisać angielskim słowem "mindblowing". Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych powieści z gatunku, jakie czytałam w ostatnich latach i bardzo jestem ciekawa, co jeszcze autor ma mi do zaoferowania.
Komentarze
Prześlij komentarz