Jędrzej Pasierski, Bogowie małego morza [Wydawnictwo Literackie]
Wydawnictwo Literackie ostatnimi czasy sukcesywnie wzbogaca swoje portfolio o kolejnych autorów z nurtu literatury kryminalnej. I jak dotąd te transfery wypadają nad wyraz udanie. Nic więc dziwnego, że nie oparłam się kuszącej okładce nowej powieści Jędrzeja Pasierskiego Bogowie małego morza wydanej właśnie pod egidą krakowskiego wydawnictwa.
Nowy cykl kryminalny Jędrzeja Pasierskiego, laureata Nagrody Wielkiego Kalibru.
Jezioro Sławskie, nazywane od dziesięcioleci Śląskim Morzem. Mieszkańcy kurortu Sława szykują się do sezonu wakacyjnego. Przygotowania przerywa zbrodnia: na dryfującej stacji hydrologicznej zostaje znaleziony martwy mężczyzna. Na miejscu pojawia się inspektor Leon Szeptycki, który wraca tu po latach kariery we Wrocławiu.
Śledztwo szybko ujawnia zagadki: dlaczego stacja hydrologiczna od dawna była omijana przez ptaki? Czemu świadkowie kłamią, a drony krążące nad okolicą niczego nie nagrały? Wreszcie, co skrywa owiane legendami dno jeziora i dlaczego lokalni nurkowie odmawiają współpracy?
Szeptycki zmierzy się ze sprawą dotykającą jego życia – bolesnych blizn, przez które niegdyś opuścił Sławę. Urazów sprawiających, że unika uchodzącej do jeziora rzeki Cienicy, lecz wraca do tajemniczego pałacu Rechenbergów u brzegu akwenu. Wkrótce znajdzie fotografię trzech młodych mężczyzn, który przybyli niegdyś nad wodę pełni wiary, dzierżąc ze sobą skafandry i butle tlenowe…
Ktoś mógłby powiedzieć: kryminał jak kryminał. Policjant z osobistymi problemami? Jest. Małomiasteczkowy klimat? Jest. Zbrodnia? Jest. Pozornie - opowieść jakich wiele, zero nowatorstwa. A jednak dzięki dobremu warsztatowi i wyczuciu autora okazuje się, że to wciągająca, emocjonująca opowieść, w którym to, co schematyczne, zostaje wypełnione indywidualnymi detalami w taki sposób, że wcale nie zlewa się w jedną masę z całą rzeszą innych kryminałów.
Akcja osadzona nad Jeziorem Sławskim od razu uruchamia wyobraźnię. Wystarczy obejrzeć kilka zdjęć w intrenecie, ale i bez tego wyobraźnia pracuje jak szalona. Poza tym autor świetnie odmalowuje prowincjonalny klimat, a przede wszystkim duszną atmosferę typową dla małych, na swój sposób zamkniętych społeczności. Trudno jest przebić społeczny kokon, jakim otaczają się "swoi", "miejscowi" od "innych", "napływowych". W takich miejscach tajemnice funkcjonują zupełnie inaczej.
Bohater budzi sympatię czytelnika. Mężczyzna właściwie porzucony przez żonę, który musiał w związku z tym zmierzyć się z nieuniknioną podejrzliwością otoczenia. Leon Szeptycki nie jest ojcem idealnym, ale ujmująca jest jego troska o córkę, starania, by dać jej spokój, poczucie bezpieczeństwa i szczęśliwe dzieciństwo. To poboczny wątek, z delikatnością wprowadzony w fabułę, ale jednocześnie stanowiący jej integralną część i dla mnie osobiście ujmujący jej aspekt. Być może bohater wydaje się trochę emocjonalnie zdystansowane wobec wszystkiego, co stanowi też pewną barierę dla czytelnika, ale jest to też psychologicznie usprawiedliwione, a zatem dla mnie akceptowalne.
Jeśli chodzi o zagadkę kryminalną, to jest ona tu prowadzona wielotorowo. Tajemnice są jak warstwy cebuli, a im bardziej się przez nie przedzieramy, tym intensywniej łzawią nam oczy. Może historia nie wywołuje potoków łez w dosłownym tego znaczeniu, ale na pewno jest poruszająca i angażująca. Prawda skryta pod wieloma warstwami kłamstw i niedomówień, ale też faktów znanych powszechnie w obrębie społeczności. To naprawdę interesująca historia z dobrze poprowadzoną fabułą.
Hipnotycznie działa tu także tempo akcji. Niespieszne, nieco senne jak w turystycznych kurortach poza sezonem. A jednocześnie z doskonale budowanym napięciem i gęstniejącą atmosferą. W tej niespiesznej narracji mieszają się ze sobą dwa plany czasowe, a historia z przeszłości z wolna zaczyna zazębiać się z prowadzonym przez Szeptyckiego śledztwem. Wszystko ma w opowieści swoje miejsce - zarówno elementy kryminalne, jak i społecznie i psychologiczne, a każdy z nich współstanowi o jakości książki. Pasierski dobrze wykorzystuje kryminalną konwencję i schematy do skonstruowania wielowymiarowej opowieści. Plastyczny, a zarazem oszczędny styl pozwala się w nią zagłębiać bez potykania się o mielizny i zbędne opisy.
To historia relacjach, które zaniedbano, o traumach, które rosną nieprzepracowane. Jednak przede wszystkim o pamięci i winie. O składaniu z kawałków życia, ale też zbieraniu okruchów prawdy. To powieść pełna emocji, z dobrze wykreowanymi, złożonymi postaciami, wiarygodna, odmalowana w sposób plastyczny, ale nieprzesadzony. Z pięknie wkomponowaną w opowieść przyrodą, ale też dobrze zbudowanym pejzażem relacji międzyludzkich. To jest taki typ kryminału, jaki lubię najbardziej.
Autor: Jędrzej Pasierski
Tytuł: Bogowie małego morza
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Egzemplarz recenzencki
Komentarze
Prześlij komentarz