Mariolina Venezia, Kamienne miasto. Śledztwa Immy Tataranni [Noir Sur Blanc]

 

Mariolina Venezia, Kamienne miasto. Śledztwa Immy Tataranni [Noir Sur Blanc]

Nie pamiętam, kiedy ostatnio dane mi było sięgnąć po literaturę włoską, że o kryminale nie wspomnę. Dlatego dałam się skusić Noir Sur Blanc i postanowiłam sprawdzić, czy Kamienne miasto Marioliny Venezii to lektura dla mnie. I choć nie od razu między nami zaiskrzyło, to jednak było udane pierwsze spotkanie.

Pierwsza z cyklu opowieści o Materze, białym mieście położonym w prowincji Bazylikata we Włoszech, i o Immie Tataranni, zastępcy prokuratora w Materze. Imma, 43 lata, niewiele ponad metr wzrostu, kędzierzawe włosy, szpilki, nie liczy zbytnio na swoją wyobraźnię albo przebłyski geniuszu, bardziej na dobrą pamięć, wprawiając tym w drżenie możnych i prześladując zarówno ludzi sprytnych, jak i idiotów.

W sobotni poranek, gdy Matera przygotowuje się już do popołudniowej sjesty, zastępca prokuratora Imma Tataranni odbiera w swoim biurze telefon. Popełniono morderstwo – młody człowiek został pchnięty nożem. Imma od razu myśli o córce, która o tej porze kończy szkołę. Imma z racji swojego zawodu miała już wielokrotnie do czynienia z nieboszczykami, ale kiedy jednym z nich jest rówieśnik jej córki, matka i prokurator stapiają się w jedno. Dochodzenie prokuratorskie – z jego technikami, dynamiką, dawnymi i nowymi niesnaskami – stopniowo przybiera kształt podróży matki, pragnącej zgłębić większą tajemnicę: kim są nasze dzieci, czego chcą, jakie możliwości mają przed sobą? W zamkniętej społeczności południa Włoch, wśród powierzchownych plotek i występków pogrzebanych pod spaloną słońcem ziemią, Imma analizuje, pyta, gromadzi dane: czasem się potyka, jak na swoich nieodzownych szpilkach, czasem potrafi jednak spojrzeć głębiej, odrzucając pozory.

Jeśli książka może obrazować włoski temperament - a przynajmniej w takim stopniu, w jaki go postrzegam - to z pewnością powieść Venezii jest pełna włoskiego temperamentu. I pewnie dlatego nie od razu trafiła w mój gust. To, że jest dynamiczna, to jedno, ale z początku wydała mi się odrobinę chaotyczna, jednak kiedy już oswoiłam się z jej rytmem, czytałam z prawdziwą przyjemnością.

Autorka pisze w sposób odmienny od tego, do którego przywykłam. Stawia przede wszystkim na krótkie rozdziały i celowo urywane sceny. A że dzieje się w tych rozdziałach sporo i zmiennie, nie każdemu będzie ta forma odpowiadała. 

Wrażenie natłoku potęguje przede wszystkim gąszcz wątków, między którymi przeskakuje autorka. Są te związane ze śledztwem, z osobistym życiem bohaterki, ale też z innymi działaniami, w które angażuje się Imma (w tym śledzenie pracownicy, której bohaterka się przygląda). Trzeba zachować czujność, by uchwycić ciągłość każdej z historii osobna i nie zagubić się w pełnej zrywów dynamice narracji. Trzecioosobowa narracja skupia się na perspektywie Immy, przez co czytelnik dysponuje taką wiedzą jak wiceprokurator i bez niej nie może posunąć się dalej w rozwiązywaniu zagadki.

Sama Imma to naprawdę barwna osoba, choć pewnie nie każdy ją polubi. Potrafi być oschła, a nawet nad wyraz krytyczna wobec innych, ale też ciekawie śledzi się jej nie do końca rozwiniętą empatię w kontekście relacji rodzinnych i zawodowych. Charakterystyczny wygląd i temperament, który trudno pomieścić w drobnym ciele, a także stanowczość w działaniu i determinacja sprawiają, że to wyrazista postać, wobec której trudno pozostać obojętnym.

Interesująca jest także zagadka kryminalna, splątana z rozbudowaną warstwą obyczajową powieści. Venezia sprawia, że dzieje się w powieści dużo i szybko, a sama Tataranni brnie do przodu z delikatnością taranu. Dlatego to powieść idealna dla tych odbiorców, którzy lubią nagromadzenie wątków i pozorny chaos, w którym rozgrywa się kryminalna historia.

Choć drugi plan, jeśli chodzi o bohaterów, jest bardzo słabo zarysowany, to wciąż działa na korzyść głównej bohaterki - dookreślając ją w kontekście relacji i rysu osobowościowego. Jego eksplorowanie jest równie fascynujące, co podążanie za głównymi wątkami zagadki. Styl autorki pozostaje nieco chaotyczny do samego końca, podszyty sporą dozą sarkazmu i mam wrażenie, że dla polskiego czytelnika może być wyzwaniem. Jednocześnie to, co początkowo wydaje się dziwne, działa na korzyść lektury, czyniąc ją odmienną od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. A że Imma Tataranni jest kobietą-wulkanem, mam chęć spotkać się z nią ponownie.

Autor: Mariolina Venezia
Tytuł: Kamienne miasto
Seria: Śledztwa Immy Tataranni
Tłumacz: Krzysztof Żaboklicki
Wydawca:  Noir Sur Blanc

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY