[#zwojtkowejbiblioteczki] Cornelia Funke, Atramentowe serce [Kropka]

 

[#zwojtkowejbiblioteczki] Cornelia Funke, Atramentowe serce [Kropka]

Jako miłośnicy książek być może nie raz zastanawialiście się, jak by to było przenieść się do czytanej właśnie lektury. Lub odpowiadaliście na pytanie o to, do jakiej książki chcielibyście się wybrać. A gdyby to działało w drugą stronę? Gdybyście mogli wyjąć dowolne elementy książkowego świata i przenieść do naszej rzeczywistości? Zarówno przedmioty, jak i ludzi. Zaryzykowalibyście? Tym bardziej gdyby trudno było przewidzieć, kogo lub co sprowadzicie? Co mogłoby się wtedy wydarzyć? Takie pytanie być może zadała sobie Cornelia Funke, pisząc Atramentowe serce.

Dobrze się zastanów, zanim zaczniesz czytać tę książkę na głos... Dwunastoletnia Meggie mieszka wraz ze swoim ojcem, niezwykle utalentowanym introligatorem Mo Folchartem, w wynajętym domu. Jej matka zniknęła w tajemniczych okolicznościach, gdy dziewczynka miała trzy lata. Ojca i córkę łączy ogromna miłość do książek. Meggie wciąż otrzymuje od niego piękne książki, lecz nie rozumie, dlaczego ojciec nigdy nie chce ich jej czytać. Pewnej nocy w domu Folchartów zjawia się tajemniczy gość, który ojca Meggie nazywa Czarodziejskim Językiem. Od tego momentu zaczynają się kłopoty oraz seria wypadków jak z koszmarnego snu... Wkrótce Meggie poznaje wielką tajemnicę ojca.

Cóż, ta książka uczy przede wszystkim, żeby lepiej nie czytać książek na głos. Bo kto z nas może przewidzieć, czy nie mamy zdolności Czarodziejskiego Języka. On też nie wiedział, do czasu, aż sprowadził do swojego świata Zło (przez duże z), tracąc jednocześnie ukochaną żonę. Być może nie na zawsze, tyle że... czy próba ratunku jest w ogóle możliwa?

Funke napisała fascynującą historię, w której zbiegają się rzeczywistość, którą znamy, a przynajmniej moglibyśmy znać, i fikcyjna książka. A tę tajemniczą potrawę doprawia jeszcze całkiem realnymi lekturami, tworząc opowieść zarazem pełną grozy, a jednocześnie podszytą uwielbieniem do czytania i książek. Trudno sobie wyobrazić lepszy przepis na przysmak dla młodego bibliofila. I rzeczywiście jest to historia, w którą wpada się jak Alicja w króliczą norę i na własne życzenie nie wychodzi do końca.

Mamy tu ciekawą młodą bohaterkę, której niewiedza staje się drogowskazem dla czytelnika. Bohaterkę, z którą stopniowo rozpoznajemy całą mechanikę świata przedstawionego i istniejącej w niej magii bez długich wywodów i nużących objaśnień. Całą wiedzę zdobywa się wraz z rozwojem fabuły, zamknięta jest w dialogach i "dzianiu się", dzięki czemu czytelnik zyskuje płaszczyznę zrozumienia, a napięcie pozostaje podtrzymane przez cały czas. 

Autorka zgrabnie eksploruje motyw złoczyńcy nie z tego świata i pomysł, by zestawić ze znaną nam rzeczywistością ukształtowanego w fikcji bohatera. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy udałoby się wam pokonać książkowego złoczyńcę, to teraz możecie zobaczyć, jak wyglądałaby taka walka, gdy bohater ma do dyspozycji "zwyczajność", rzeczywistość, a przeciwnik - moce wyciągnięte z fikcji.

Powieść jest doskonałą lekturą pełną emocji i akcji, ciekawych bohaterów, dobra i zła. Oryginalny pomysł autorka prowadzi rewelacyjnie, a od książki trudno się oderwać. Z bohaterami można się zaprzyjaźnić, nienawidzić ich lub czuć niechęć, ale trudno pozostać obojętnym. I choć powieść nie należy do najcieńszych, to radość lektury jest tak duża, że chciałoby się ją przeczytać za jednym razem. To wspaniała opowieść fantasy, świeży i świetnie rozwinięty. A do tego cała aura miłości do książek i zachwytu nad cudownością literatury trafiają wprost do mojego serca.

Autor: Cornelia Funke
Tytuł: Atramentowe serce 
Tłumacz: Jan Koźbiał
Wydawca: wydawnictwo Kropka

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY