Magda Knedler, Północne siostry [Zwierciadło]
Zauroczyły mnie ogromnie Noworoczne panny Magdy Knedler, które klimatem przypomniały mi o świetnej dylogii autorki Ocean odrzuconych. Naprawdę pomijam przepiękne wydanie tej książki z barwionymi brzegami i ilustracją na wyklejce, bo to rzecz drugorzędna. Ale ten literacki kunszt i cudowna historia nie mogły trafić prosto w moją wrażliwość. Na Północne siostry czekałam niecierpliwie i mogę powiedzieć tyle - było warto.
Prakseda cieszy się życiem młodej mężatki i szykuje do podróży poślubnej, gdy dostaje nieoczekiwaną wiadomość. Hrabina von Goltz spodziewa się dziecka i oczekuje rozwiązania na wyspie Rügen, dokąd wyjechała jedynie z mężem oraz służącą Fridą. Prakseda nie kryje zaskoczenia i coś w tej sytuacji nie daje jej spokoju. Jaka naprawdę zaszła zmiana w życiu Anieli? Czy w tajemniczej atmosferze kultu dawnego słowiańskiego boga zdołała naprawić swoje małżeństwo? Prakseda w to nie wierzy. I ma rację. Kolejne wieści są niepokojące. Na Rügen wydarzyła się tragedia. Państwo Koehlerowie postanawiają przerwać interesującą podróż i pospieszyć na wyspę.
Co ukrywa Aniela? Jaką rolę w jej życiu zaczęła odgrywać Frida? Czy siostrom w końcu uda się nawiązać serdeczniejszą relację?
Siostrzeństwo
W tomie pierwszym Prakseda i Aniela były kreślone niejako w kontraście. To pierwsza z nich zyskiwała sympatię swojego otoczenia w Breslau, ale i czytelników, a dla Anieli przeznaczona była niechęć. Nawet chwile, kiedy zaczynała budzić litość, podszyte były tym uczuciem i refleksją, że być może dostała to, na co zasłużyła.
Jednak teraz ich stosunki się ulegają poprawie, a sama Aniela, zarówno pod wpływem przykrych doświadczeń, jak i dzięki postawie Praksedy, zmienia swoje podejście i po raz pierwszy zaczyna na siostrze polegać. Autorka przedstawia dynamikę ich relacji z rozwagą i wiarygodnością, dbając o to, by wszelkie działania i emocje znalazły swoje umotywowanie w zdarzeniach i osobowości swoich bohaterek. To jeszcze dobitniej pokazuje, jak mogłyby wyglądać ich stosunki, gdyby nie zostały zmanipulowane w dzieciństwie i jak ogromną siłę stanowi siostrzeństwo.
Kobiety w społecznych więzach
W ogromnej części drugi tom pozostaje opowieścią o kobietach. Autorka eksploruje w niej sytuację tzw. słabszej płci w kontekście epoki i klasy. Portretując swoje bohaterki, pochyla się nad całym ich potencjałem i ograniczeniami, które nie pozwalały w pełni tego potencjału rozwijać. Aniela, Prakseda i Frida są egzemplifikacjami losu niejednej ówczesnej kobiety, dla których świat przewidywał bardzo konkretne społeczne role i nie miał do zaoferowania wiele ponad z góry przypisane miejsce.
Ten motyw pojawił się już w pierwszym tomie, a autorka rewelacyjnie go rozwija. I wcale nie robi z książki feministycznego manifestu, raczej uzmysławia fakty. Stawia bohaterki przed różnymi wyzwaniami, pokazuje rzucane przez życie kłody, ale też społeczną recepcję wszystkich poczynań. Uświadamia jednocześnie, że choć życzylibyśmy bohaterkom, żeby działy w zgodzie ze sobą, to właśnie myśl o społecznym odbiorze ich działań musiała je hamować i towarzyszyła im na każdym kroku.
Ambicjonalne paralele
Jednym z najciekawszych dla mnie aspektów powieści okazała się nieoczywista paralela, jaką autorka kreśli za pomocą postaci Anieli i Alberta. Te dwie obce sobie osoby łączy jedno - niepohamowana ambicja, dla której nie znajdują ujścia. Oczywiście ich ambicje są zupełnie różne. Aniela chce realizować to, co zostało jej wpojone w procesie wychowania - chce wygodnego życia i brylowania na salonach wyższych sfer. Stłamszone przez trudne doświadczenia pragnienie odżywa ponownie, wydobywając z bohaterki mało szlachetne oblicze i nawet rodzące się uczycie, które nie do końca jest miłością, nie jest w stanie jej powstrzymać. Albert jest niespełnionym artystą, który marzy o tym, by osiągnąć wielkość jako malarz lub poeta, cierpi jednak na twórczą niemoc. Tym, co ich łączy, są różne oblicza zawiści, które czynią z nich ludzi niebezpiecznych.
Magda Knedler fantastycznie oddaje całą gradację emocji wywołanych zawiścią, która zostaje skanalizowana w kierunku tych, którym udaje się odnieść sukces. Do tego w przypadku Alberta do głosu dochodzą szowinistyczne uprzedzenia, którymi bombarduje Praksedę. Udaje się w tym wątku zawrzeć ponadczasową prawdę o chorej ambicji, która przeradza się w zawiść.
Był w konflikcie, bo rozumiał, jak wiele ułatwiają pieniądze, a jednocześnie się ich bał. Tak czy owak jednak miał jakieś możliwości. Współczuł ludziom, którzy ich nie mieli, i zarazem nie próbował faktycznie sobie tego wyobrazić. Związanych rąk, zamkniętych drzwi, braku perspektyw. Kobiet dotyczyło to w większym stopniu, bo powszechnie uważano je za głupsze i przeznaczone do prostszej egzystencji, ale – skonstatował Edgar – zjawisko musiało być znacznie szersze. Może cały świat składał się w ogóle z ludzi głęboko rozczarowanych życiem. Takich, którzy wiedzą, że nigdy nie spełnią swoich marzeń,
Magia słów
Pierwsza powieść z cyklu mocno koncentrowała się na sztukach plastycznych, w jej sercu stały niesamowite dioramy, tak obrazowo opisywane przez autorkę, że zdawały się realnymi bytami. Tym razem więcej miejsca poświęca Knedler literaturze. Pisze o magii, jaką niosą w sobie słowa, o procesie twórczym, który z wielu względów ma ponadczasową formę. O trudnościach związanych z przenoszeniem idei na papier, researchu, wydawaniu. O krytyce, z jaką trzeba się liczyć. O poczuciu niedoskonałości dzieła względem jego koncepcji. Nie trzeba być pisarzem by zrozumieć, jak istotny jest to temat. Jednocześnie podkreślone zostaje, jak wielkie znaczenie mają słowa, które mogą wyrazić wszystko.
Słowa są magiczne - powiedziała raz jedna z lokalnych ba-jarek. - Słowami krzywdzimy, nagradzamy i wyrażamy miłość. W słowach zamykamy zaklęcia. Ot, choćby zaklęcia uzdrawiające. Musisz zapisać takie na małej karteczce, a potem zawiesić na wstążce i nosić blisko ciała. Później możesz zakopać zaklęcie, by choroba zniknęła w ziemi razem z nim.
Autorka sama pisze magicznie. A przynajmniej tak określić można jej umiejętność oddawania emocji, obrazów, myśli i zdarzeń. Ta powieść po raz kolejny jest świadectwem fantastycznego warsztatu Knedler, który pozwala jej łączyć intelektualizm i wrażliwość. Staranny research przekuwa na powieści, które świetnie oddają realia epoki w najróżniejszych jej aspektach społecznych, psychologicznych i politycznych, a jednocześnie opowiadają poruszające historie o wciąż aktualnym wydźwięku. Również Północne siostry są ucztą dla umysły i ducha. Wciągają od pierwszej strony, skłaniając do refleksji nad przeszłością, wyodrębniając też kwestie wciąż aktualne.
Akcja w tej powieści jest bardziej wartka niż w poprzednim tomie, znacznie bardziej dramatyczna, a jednocześnie powieść nie jest pozbawiona tej szlachetnej subtelności, która cechuje prozę autorki. Bogactwo wątków i podjętych kwestii nie osłabia napięcia i osłabia emocji, pozwalając cieszyć się literaturą na najwyższym poziomie. Efektowną, a nie efekciarską, wysublimowaną i przystępną zarazem. Elektryzujące zakończenie i niejasne przeczucie co do przyszłości kluczowych bohaterek tylko podsycają mój zachwyt i sprawiają, że na trzeci tom czekam już teraz, w rozgorączkowaniu. Jeśli poprzednia powieść się wam podobała, myślę, że nie będziecie zawiedzeni. Ja trwam w zachwycie i podtrzymuję, że Magda Knedler to moja ulubiona współczesna autorka.
Autor: Magda Knedler
Tytuł: Północne siostry
Cykl: Ścieżki nadziei (tom 2)
Wydawca: wydawnictwo Zwierciadło
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz