Daniel Mason, W północnym lesie [Wydawnictwo Poznańskie]

 

Daniel Mason, W północnym lesie [Wydawnictwo Poznańskie]

Trudno było się oprzeć tej florystycznej okładce powieści Daniela Masona W północnym lesie. Cóż, jednak okładka ma znaczenie... Bowiem sięgnęłam po książkę, wiedząc o niej niewiele, a okazało się, że świetnie wpisuje się w moje literackie potrzeby i zainteresowania.

Misternie skonstruowana i zachwycająca opowieść o pewnym żółtym domu.

Para młodych kochanków ucieka z purytańskiej kolonii w Ameryce Północnej i znajduje schronienie w niepozornej chacie. Zakochani nie mają pojęcia, że trafili do miejsca, które odtąd stanie się azylem dla wszystkich przekraczających jego próg.

Mijają lata, zmieniają się pokolenia, a w żółtym domu pojawiają się nowi mieszkańcy. Były żołnierz zakłada wokół niego sad jabłkowy, siostry bliźniaczki pozostają w nim nierozłączne nawet po śmierci, a nieszczęśliwie zakochany artysta szuka ukojenia. Chata przyjmuje zagubione osoby i ich historie, które osadzają się wśród jej ścian niczym kolejne warstwy gleby. Konserwują je czas oraz natura, gdyż ona, w przeciwieństwie do mieszkańców, co roku odradza się na nowo i ochrania dom przed wpływem cywilizacji.

Można powiedzieć, że to specyficzna lektura, ponieważ ani nie jest po prostu sagą rodzinną rozpisaną na wiele lat, w której zmieniają się bohaterowie, ale są ze sobą powiązani rodowodem, ani nie ma jednego bohatera spajającego opowieści. A właściwie ma, tyle że Mason  wybrał sobie na bohatera... miejsce. To żółty dom i jego okolice, choć nie mają osobowości, stają się centrum wydarzeń, ich niemym świadkiem i miejscem, na którym coś się zaczyna i kończy, a ono trwa. 

Gdybym miała zwizualizować, jak postrzegam tę książkę, to przywołałabym filmowe obrazy przedstawiające ruchliwą ulicę wielkiego miasta, w którym pędzący tłum zmienia się w powidoki, opływające jak rzeka jedną nieruchomą postać. I tak ty ciąg zdarzeń w rzece czasu opływa miejsce akcji, staje się jego częścią na kilka chwil i przemija, zostając ledwie echem, wspomnieniem.

Bardzo podoba mi się koncepcja tej książki, na którą składa się wiele historii wielu różnych ludzi, mniej lub bardziej ze sobą powiązanych. Każda z osobna jest małym ciekawym mikrokosmosem, w którym, jak w kropli wody, tętni życie. I my, czytelnicy, stajemy się świadkami tego życia, pragnień i lęków zamieszkujących konkretny mikrokosmos ludzi, ich sukcesów i tragedii. Każda z tych historii jest inna, każda głęboko ludzka, interesująca w swej przyziemności, w elementach niezwykłych i bardzo przyziemnych.

Stając się świadkami tych historii jesteśmy trochę jak to miejsce, jak dom, który spaja każdą opowieści płynących z nurtem także upływających lat. Możemy jednocześnie dostrzec więcej niż bohaterowie, ponieważ znamy prawdę o przeszłości, do której nie mają dostępu bohaterowie, a jednocześnie jesteśmy jak żółty dom i nie możemy im jej zdradzić.

Jest to opowieść, która pozwala spojrzeć na człowieka w szerszym kontekście. Dostrzec wszystko, co go w trakcie życia zaprząta, anektuje jego uwagę, a także jak niewiele z tego pozostaje. Jedna osoba obsesyjnie pragnie wyhodować wyjątkowe jabłka, jednak jego marzenie przetrwa raptem jedno pokolenie, wraz z wygaśnięciem linii rodu i z powodu nieuzasadnionej furii. Jednocześnie to opowieść o tym, jak nikły jest nasz dostęp do przeszłości. Jak niemożliwe staje się poznanie historii miejsca, w którym żyjemy.

Język, jakim posługuje się autor, jest elegancki i przystępny, a sposób obrazowania ma w sobie coś poetyckiego. Mason nie waha się przed dodaniem nuty magicznego realizmu, duchów przeszłości odzywających się jak dalekie echo, ale też szafuje tym walorem rozsądnie, by opowieść o miejscu i ludziach była możliwie realna, a przez to pobudzająca czytelnika do emocjonalnego zaangażowania i refleksji.

Autor nie tylko ciekawie opowiada o losach bohaterów, budując swoją opowieść w narracji, dialogach, listach i zapiskach. Maluje także słowem, nasycając opowieść dźwiękami natury, zapachami, smakami, słońcem, wiatrem, deszczem. Udaje mu się uchwycić to, co nieuchwytne, a jednocześnie pozostawić przestrzeń dla wyobraźni czytelnika. Świetnie też oddaje stałość i niestałość miejsca akcji, oddając jego ciągłą obecność, ale i przekształcającą się przyrodę i sam dom poddawany przeobrażeniom.

To książka do lektury pogłębionej, niespiesznej, pozwalająca przeżyć wiele żyć i zobaczyć to, co w przestrzeni naszego życia niedostrzegalne - ciągłość czasu i historii miejsc, w których żyjemy. Nasz wycinek w tym czasie jest naszym mikrokosmosem, a pamięć o tych przeszłych często pozostaje dla nas niedostępna lub jedynie szczątkowa. Ale osiada - w miejscu, przedmiotach, żywej naturze. Mason zabiera czytelnika w cudowną podróż przez czas i warto się nad tą podróżą pochylić. Warto wejść w głąb tego lasu i zachwycić się bogactwem, które oferuje.

Autor: Daniel Mason
Tytuł: W północnym lesie
Tłumacz: Maciej Studencki
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY