Marta Sobiecka, Kaori [Pulp Books]
Kaori Marty Sobieckiej to jedna z tych książek, które przyciągnęły mnie do siebie okładką i po które sięgnęłam bez większych oczekiwań. A także dlatego, że lubię literaturę science fiction. Okazało się, że to był dobry wybór, a cyberpunkowa podróż do futurystycznej Japonii zapewniła mi dobrą rozrywkę.
Robot-opiekun korporacji NannyNippon wybucha na oczach podopiecznego. Wszystko wskazuje na to, że zrobił to celowo. Tylko czy robot może mieć motyw? Śledztwa w tej sprawie podejmuje się oficer Kaori Nakamura, policjantka z wydziału do spraw cyberprzestępczości. Rozwiązania zagadki pomoże zaś szukać Yutarō – hologram jej nieżyjącego brata.
Sobiecka świetnie stworzyła klimat przyszłości - i to zapewne nieprzesadnie odległej, lokując swoją akcję w fikcyjnych realiach Japonii. Dzięki temu oferuje czytelnikowi cyberpunkową opowieść w azjatyckim stylu przy uwzględnieniu także kultury regionu. Nie chodzi tu bowiem jedynie o japońsko brzmiące nazwy i imiona bohaterów, ale też fakt, że miejsce akcji uwiarygadnia technologiczne zdobycze, motyw walki o rynkową dominację w branży robotycznej oraz postrzeganie kobiet i ich przydatności - mimo ewidentnego postępu - w zależności od posiadania partnera, a najlepiej rodziny.
Ten kryminał science fiction w swojej detektywistycznej warstwie jest bardzo przemyślany i spójny z czasem i miejscem akcji. Bohaterka działa jak rasowa śledcza i jak prawdziwa policjantka prowadzi więcej niż jedno śledztwo. Mimo tej wielowątkowości śledztwa opowieść pozostaje spójna, a każdy element ma swoje znaczenie.
Można oczywiście ubolewać, że ten futurystyczny świat jest nieco zachowawczy i wtórny, roboty, hologramy, sztuczna inteligencja i programy tropiące... wszystko to już znamy i widzieliśmy. I to często w opowieściach znacznie bardziej oddalonych w czasie od współczesności, kiedy te technologiczne osiągnięcia są już w zasadzie w zasięgu ręki. Niemniej nie czuję w tym świecie fałszu, próby udawania, że świat przyszłości jest oryginalnym i nowatorskim tworem, bo nie o to w tej historii chodzi. Jej najważniejszymi elementami są opowieść o ludzkich ułomnościach, złych decyzjach i konsekwencjach, które trudno przewidzieć.
Autorce udaje się opowiedzieć całkiem uniwersalną historię i wykorzystać przyszłość do wzmiankowania o tym, co tu i teraz. Porusza bowiem temat postępu technologicznego bez nadzoru i zastanowienia, który - napędzany jedynie rządzą zysku lub lękiem przed utratą pracy - może zebrać swoje żniwo kosztem niewinnych.
Wątek oceniania Kaori przez jej kolegów, którzy mierzą ją zupełnie inną miarą niż policjantów mężczyzn i wartościują kobiety zależnie od ich statusu w związku czy posiadania rodziny, wybrzmiewa równie mocno. Jest też smutną refleksją nad faktem, że postęp technologiczny nie jest równoznaczny ze zmianą mentalności i w tej kwestii wiele pozostaje do zrobienia. Samotna kobieta po trzydziestce, niezależnie ile osiągnęła w pracy, nie jest przez kolegów postrzegana jako wartościowa. A żeby było zabawniej - kobieta, która wybiera rozwijanie kariery mimo posiadania dziecka, rezygnując z roli "kury domowej", jest równie nieprzychylnie oceniana przez innych.
Mamy tu wiele różnych wątków. Są te społeczne, dotyczące ról życiowych, ale też relacji z innymi - zarówno zawodowych, jak i rodzinnych czy przyjacielskich. Do tego mamy zaawansowaną technologię, wyścig korporacji i ich ukryte zamiary oraz podwykonawców stosujących nieczyste metody. Jest też ciekawy motyw monetyzowania miejsca w popkulturze przy użyciu niedozwolonych środków. Być może brakuje im nieco rozwinięcia i głębi, żeby powieść postrzegać jako komentarz społeczny czy też ostrzeżenie, jednak książka wciąż pozostaje przyjemną lekturą rozrywkową. I być może właśnie tym miała być przez cały czas.
Komentarze
Prześlij komentarz