Anna Musiałowicz, Pamiętam tylko ogień [Pulp Books]

 

Anna Musiałowicz, Pamiętam tylko ogień [PulpBooks]

Wolicie opasłe tomiszcza czy krótkie formy? Ja nie umiem wybrać. Są bowiem historie, które powinny trwać jak najdłużej i wypełniać się kolejnymi rozbudowanymi scenami. Ale też są takie, które w zwartej, krótkiej formie potrafią pomieścić ogrom treści. Anna Musiałowicz w Pamiętam tylko ogień postawiła na krótszą formę, aby w oszczędny sposób opowiedzieć interesującą historię o tym, jak bolesna potrafi być niepamięć.

Pewnego razu ciotka Konstancja budzi się i orientuje, że wymazało ją ze wszystkich rodzinnych zdjęć. Jakby nigdy nie należała do rodziny. Co kryje się za tym zdarzeniem? Rozwiązanie tajemnicy pomoże jej ustalić Malutka – ukochana siostrzenica. Czy odpowiedź skrywa się w zakamarkach pamięci? A może w dawno wypartych traumach?

Ta historia zaczyna się jak opowieść obyczajowa, nieco melancholijna, zawieszona między codziennością i wspomnieniem utraty. Bohaterka trwa w świadomości, że jej mama odeszła, trwa w swojej tęsknocie, świadoma jednocześnie upływu kolejnych dni. Nic tu nie zapowiada, że niespieszna narracja zmierza ku nieznanemu, że świat skrywa przed bohaterką jeszcze jakieś tajemnice.

Autorka subtelnie osadza nas w znanej rzeczywistości, pozwalając z czasem przesączać się do niej pewnym niezwykłym elementom. Przypomina to trochę opadające na spokojną taflę wody pojedyncze krople, które opadają delikatnie i niepozornie, raz za razem wzbudzając rozchodzące się po wodzie niespokojne kręgi.

Najlepiej tę książkę określić można słowem oniryczna. Musiałowicz otula nas nieco senną, ale przyjemną atmosferą i wciąga w opowieść podszytą realizmem magicznym. Historia wydaje się niepozorna, ale też wymaga uważnego wczytania się. Autorka gra tu bowiem na niuansach, umiejętnie trącając struny opowieści, czasu i międzyczasu. Spomiędzy tych trąconych strun do przestrzeni rzeczywistej przenika to, co zostało z niej wycięte, wymazane, ukryte. A wzburzona tafla wydobywa na powierzchnię prawdę o przeszłości.

W tej niewielkiej powieści o tożsamości prawda zwiera się nie w tym co przyziemne i realne, ale w subtelnej magii, do której dostrzeżenia potrzebna jest wiara, otwartość i wrażliwość. Dopiero te magiczne tony pozwalają dostrzec pełnię obrazu. I wpisać w opowieść o niepamięci pamięć właśnie i tożsamość, ukrytą, wypartą, zapomnianą. 

Świetnym akcentem dopełniającym historię jest opowieść o strzegącym mostu trollu, który symbolicznie strzeże też przejścia między rzeczywistością znaną bohaterkom a prawdą o nich samych. Jego narracja dopełnia obrazu snutego przez Malutką, dokłada do niej brakujące elementy i podbija interesujące elementy. 

Dzięki świetnemu warsztatowi autorce udaje się czarować magią słów i obrazów i tkać interesującą historię z nieoczywistości, ech i półcieni. Wszystko jest tu wyważone, przemyślane, ale i przesycone emocjami. Emocjami nienachalnymi, przejmującymi i otulającymi zarazem. Kunszt autorki polega na tym, że ze znanych nam elementów, z odwołań do rozpoznawalnych historii, tworzy opowieść świeżą i niebanalną. Jej nieoczywistość wynika też z przemyślanych niedopowiedzeń, które nie maskują braków pomysłu, a wciągają w dopełnianie historii wyobraźnię i wrażliwość czytelnika. 

Finał nie zaskakuje, ale też nie taka była jego rola. Autorka wplotła bowiem jego reminiscencje w swoją opowieść i konsekwentnie nadawała jej bardzo konkretny choć niedopowiedziany kształt. Całość przypomina bowiem formowanie obrazu z oparu mgły, czemu podołać mogą jedynie ręce tak wprawnego artysty jak Anna Musiałowicz. Uważny czytelnik dostrzeże w tej formacji przeczucie finalnego kształtu, a jednocześnie może głęboko przeżyć moment, kiedy objawi się jego oczom. Bardzo cenię taką literaturę, w której magia słowa przeplata się z precyzją, konsekwencją i nienachalnymi emocjami. Jestem tą lekturą bardzo ukontentowana.

Autor: Anna Musiałowicz
Tytuł: Pamiętam tylko ogień 
Wydawca: wydawnictwo Pulp Books

Egzmeplarz recenzencki.

Komentarze

Copyright © zaczytASY