Robert Małecki, Rumor - książka i superprodukcja audio [Wydawnictwo Literackie i Empik GO]
Przepraszam, czy mają Państwo chwilę, żeby porozmawiać o Rumorze? ;-)
Dla nikogo, kto zagląda na ten blog w miarę regularnie, nie będzie zaskoczeniem, że na nową książkę Roberta Małeckiego czekałam niecierpliwie, bo jest to autor z mojej osobistej topki pisarzy. Ostatnio autor pięknie kontynuował moje ulubione serie - z Grossem i z bydgoskim Archiwum X - teraz postawił na powieść stand alone. Co więcej, ten stand alone doczekał się też adaptacji audio w postaci słuchowiska, czyli superprodukcji audio wyprodukowanej przez Empik Go.
Najgłośniej krzyczy ten, kto ma najwięcej na sumieniu.
Świat podcasterów, śledczych i gangsterów w nowej ekscytującej powieści Roberta Małeckiego.
„Urodził się na nowo w starym śpiworze na wycieraczce domu dziecka, gdzie podobno przespał letnią noc, tuląc do siebie brudnego misia bez jednego oka. A rano milczał jak zaklęty. W ogóle słabo mówił. Do dziś nie wiedział, jak naprawdę się nazywa i ile ma lat”.
Andrzej Rumowski, Rumor, przed laty przeszedł piekło. Obecnie wszystko, co ma, to domek na podtoruńskim odludziu i warsztat przyczep kempingowych. Teraz po raz kolejny traci grunt pod nogami. Nieopodal jego domu wykopano ludzkie szczątki. Policjanci zadają pytania. Czyżby Rumor znów musiał zmierzyć się z przeszłością?
W dochodzenie angażuje się jego dawny przyjaciel, Marcin Zgonowicz, który prowadzi popularny podcast kryminalny „Zgon na służbie”. Odcinek za odcinkiem komentuje postępy i prace śledczych, opowiadając o nieznanych wcześniej policji dowodach.
Dowodach obciążających Rumora…
Zakulisowa manipulacja i przecieki sprawiają, że sprawa nabiera tempa. I Rumor, i Zgon podejmują coraz radykalniejsze kroki. Na dodatek do gry dołącza lokalny eksgangster, ojciec zaginionego przed laty chłopaka, którego ciała nigdy nie odnaleziono.
Co wydarzyło się przed laty między przyjaciółmi? Czego nie mówi słuchaczom znany podcaster? Jak cienka jest granica między opowieścią o zbrodni, a jej wykonaniem?
Przyznam, że miałam z początku problem z wgryzieniem się w tę książkę, choć wynika on przede wszystkim z moich preferencji, nie niedoskonałości książki. Zdecydowanie bliżej mi do kryminałów klasycznych, z niespiesznie, płynnie rozwijaną akcją. Rumor z kolei od razu rusza z kopyta, ale dla mnie problemem okazały się krótkie rozdziały, przez które miałam wrażenie, że akcja jest rwana. Nie pomagała także postawa samego Rumora, który z początku miotał się jak ryba wyrzucona na brzeg i co chwila zmieniał zdanie, a to zabierając, a to porzucając Angelikę, a to odwożąc, a to kradnąc przyczepę. Jednak w gruncie rzeczy te nieracjonalne zachowania są dobrze umotywowane i pasują do zachowania człowieka, któremu nagle wali się na głowę świat.
Wraz z upływem rozdziałów było już coraz lepiej, bo poznając bohater, lepiej rozumiałam jego motywacje i zachowania nie wydawały mi się tak niedorzeczne. Tu na pewno Robert Małecki włożył w kreację niemało pracy, bowiem udało mu się tak zbudować bohatera, by budził sympatię czytelnika i był pomostem do emocjonalnego zaangażowania go w fabułę.
Treść powieści poznałam zarówno w jej książkowej postaci, jak i w formie słuchowiska i przyznać muszę, że Rumor jest jak szyty na miarę dla tej drugiej formy. Ba, stwierdzam nawet, że elementy, które wydały mi się początkowo irytujące, a raczej dekoncentrujące, pasują do rytmu słuchowiska i zupełnie lepiej jej odbieram w tej formie. Tym bardziej że nieco sensacyjna aura tej historii także świetnie wybrzmiewa w narracji Andrzeja Ferenca i dialogach rozpisanych na głosy. Jeśli więc lubicie słuchać książek, to zdecydowanie polecam tę superprodukcję.
Fabuła książki jest dynamiczna i zdaje się pędzić od pierwszej strony. Autor serwuje nam zagadkę, którą możemy próbować samodzielnie rozwikłać, a jednocześnie wypełnia fabułę intensywną akcją. To wyścig z czasem, w którym na szali na początku jest dobre imię zmarłej żony Rumora, ale szybko sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. To zupełnie inna odsłona Małeckiego, której atmosferze bliżej do sensacyjnej aury pierwszej trylogii autora niż mojej ukochanej serii o Grossie. I - powtórzę - nie ma w tym nic złego, bo taka zmiana jest zapewne odświeżająca dla autora i może mu zaskarbić nowych czytelników.
Robert Małecki świetnie rozgrywa w tej książce emocje - bohaterów i czytelników zarazem. Nie znajdziemy tu tanich chwytów rodem z telenoweli, wielkich słów czy łzawych scen, choć i łzy w treści się pojawiają. Emocje zawierają się wydarzeniach i działaniu, a nie w słownych deklaracjach, dialogach i monologach, choć i wewnętrzne przeżycia uchwycone zostały bardzo sprawnie. Targani sprzecznymi uczuciami bohaterowie są w swoim rozerwaniu autentyczni, czy to kipiąc gniewem, bezsilnością, rozpaczą czy zawiścią. I wszystkie te emocje wynikają ze zdarzeń i wspomnień, które przytacza autor. Natomiast emocje czytelnika wynikają z zaangażowania w fabułę i dobrze rozgrywanego napięcia.
To historia o tym, jak wykorzystywanie tajemnic do własnych celów obraca się w żarna mielące wszystko wokół. Stawiająca pod znakiem zapytania koncepcję męskiej przyjaźni opowieść o człowieku, który przywykł do tego, że ciągle w życiu coś traci. Dynamiczna historia w sensacyjnym stylu, która spodoba się wielbicielom tego gatunku. Jeśli mam być szczera, do mojej topki nie trafi, ale tylko z powodu moich gatunkowych preferencji, natomiast doceniam zarówno kreację bohatera, jak i jego relacje z otoczeniem, niszczącą siłę tajemnicy z przeszłości i fabularne twisty. I zdecydowanie zachęcam do sięgnięcia po superprodukcję audio, bo Małecki w dźwiękowym wydaniu to wręcz samograj. Dobra historia i świetna realizacja aktorsko-dźwiękowa wprowadzają czytelnika do wnętrza opowieści w sposób przemyślany i dopracowany. A ja niezachwianie życzę autorowi napływu nowych zachwyconych czytelników.
Autor: Robert Małecki
Tytuł: Rumor
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Producent superprodukcji: Empik GO
Egzemplarz recenzencki, superprodukcja w ramach abonamentu Empik GO
Komentarze
Prześlij komentarz