[#zwojtkowejbiblioteczki] Radek Maly, Andrea Tachezy, Popieliczki [Afera]
Kiedy byłam mała, miałam całkiem dużo książek i rodzice sporo czasu poświęcali, by mi je czytać. Miałam też - jak pewnie większość dzieci - swoje ulubione historie, do których wracałam raz za razem. Do znudzenia. Jedną z nich był wiersz Wandy Chotomskiej o dziesięciu bałwankach, który na swój przewrotny sposób był zarazem wprawką do liczenia. Tę miłość do wiersza udało mi się przekazać Wojtkowi i swego czasu uporczywie powracaliśmy do liczenia bałwanków. Myślę, że teraz chętnie dorzucilibyśmy do nauki liczenia jeszcze jedną pozycję - Popieliczki Radka Malego.
Jeśli nie wiecie, popieliczki to małe gryzonie o szarym futerku, białym brzuszku i puszystym ogonku. Radek Maly w swojej książce prezentuje rymowaną historię, w której pojawia się coraz więcej tych sympatycznych zwierzaków.
Jeszcze jednym atutem książeczki, jest jej forma. Nie tylko mamy tu grube kartonowe strony odporne na dotyk małych, niewprawnych rączek. Całość ma formę harmonijki, a książkę można rozłożyć i rozciągnąć na podłodze, lub po prostu czytać "dookoła". Może to drobiazg, ale dla małego czytelnika spora frajda.
Popieliczki podbiły moje serce nie tylko jako wprawka do nauki liczenia, ale też lekkim, niepozbawionym humoru tekstem i spokojnymi, pełnymi ciepła i uroku ilustracjami oraz harmonijkowym wydaniem. Taka książka to doskonały prezent dla każdego małego czytelnika. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że maluchy pokochają tę książkę, a wy będziecie zmuszeni czytać ją każdego wieczoru, ale chyba warto podjąć takie ryzyko.
Komentarze
Prześlij komentarz