[#zwojtkowejbiblioteczki] R.L. Stine, Dreszczowce [Kropka]

 

[#zwojtkowejbiblioteczki] R.L. Stine, Dreszczowce [Kropka]

Bo to filmy dla tych co się lubią bać - śpiewano w czołówce kreskówek o smerfach i ten wers wyraźnie chodzi mi po głowie za każdym razem, gdy trafiam na książkę ze "strasznymi historiami dla dzieci". A dzieci, nie wszystkie, ale część, lubią się czasem bać. Zwłaszcza przy dobrej historii. A tych w Dreszczowcach R.L. Stine'a jest pełno.

DZIESIĘĆ NOWYCH OPOWIEŚCI MISTRZA HORRORU, KTÓRE PRZYPRAWIĄ CIĘ O DRESZCZE!

Opuszczony dom, niepozorny dołek w ziemi, zwykły smartwatch – groza może kryć się wszędzie, nawet tam, gdzie zupełnie się jej nie spodziewamy. Zapraszamy w podróż przez zakamarki strachu – nieoczywiste, szokujące, budzące dreszcz. Stąpaj powoli, uważaj, na co patrzysz... I tylko nie mów, że nie ostrzegaliśmy.

Książka jest dokładnie tym, co sugeruje tytuł, zbiorem opowieści przyprawiających o dreszcze. Wywołujących gęsią skórkę. A najlepsze jest to, że one nie są straszne. Nie w takim sensie, z jakim kojarzymy horrory. Za to wprowadzają czytelnika w stan niepokoju, i to takiego, który powoduje gonitwę myśli i nie odpuszcza w kilka sekund po zamknięciu książki.

Na książkę składa się dziesięć opowiadań, a każde z nich poprzedzone jest krótkim wstępem, w którym autor zdradza swoje inspiracje. To taki dodatek, który wzbogaca lekturę i pozwala spojrzeć na nią z dystansu, w kontekście autorskiej kreacji. A potem z premedytacją zagłębić się w poszczególnych opowieściach.

A te oferują cały wachlarz tematów i naprawdę potrafią zaskoczyć. Autor rewelacyjnie posługuje się krótką formą, w której zawiera całą kwintesencję dreszczowca. Każde opowiadanie w udany sposób wprowadza w historię, buduje jej klimat, a potem przewrotnym twistem wywraca historię i prowadzi w zaskakującym kierunku. A wszystko to przy podsycanym napięciu i ogarniającym czytelnika niepokoju.

Przewrotność tych historii i niepokój opierają się na ciekawych koncepcjach, sprawiających, że te świeże i oryginalne opowieści zostawiają czytelnika w chwili, kiedy mogłyby się jeszcze rozwinąć, pójść dalej, ale z drugiej strony ich najistotniejsza część się wypełniła. I pozostały pytania o to, czy z danej sytuacji można jeszcze wyjść obronną ręką. 

Czyta się tę książkę rewelacyjnie. Z jednej strony chciałoby się połknąć w całości, z drugiej - stworzona jest do dozowania sobie emocji, jak serial, który można "bingować", a można delektować się nim dzień po dniu, za każdym razem zgłębiając osobną opowieść. Wrażenie robi różnorodność i fakt, że nawet z pozornie banalnego tematu, autor wyciska wszystkie soki i doprawia po swojemu.

Czy mam ulubioną historię? Cóż, myślałam że mam. A potem czytałam kolejną, i kolejną. I w każdej znajdowałam coś, co mnie urzekało. Czasem temat, czasem właśnie ten twist fabularny, czasem pytania, z jakimi zostałam po lekturze. Podoba mi się zarówno historia o tym, jak to jest utknąć w międzyczasie, i jak to jest, gdy spełnia się marzenie o ucieczce z własnego życia. O małych bestiach i ich opiekunce, i opowieść o chłopcu, który słyszał krzyki. W sumie - każdy znajdzie tu coś dla siebie. A ja mogę tylko szczerze książkę polecić.

Autor: R.L. Stine
Tytuł: Dreszczowce 
Tłumacz: Paulina Zaborek
Wydawca: wydawnictwo Kropka

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Copyright © zaczytASY