Ananda Devi, Zielone sari [Wydawnictwo w Podwórku]
Zielone sari Anandy Devi okazało się dla mnie trudną lekturą. Odpychającą, męczącą, oblepiającą umysł jak błoto. Ale też na swój sposób fascynującą, taką, którą trudno porzucić, biorąc pod uwagę wagę poruszanego problemu. Na pewno to mocny feministyczny głos, który wytrąca czytelnika z równowagi.
Fabuła utworu osadzona została w realiach najnowszej historii Mauritiusa, jednakże nieznajomość tych realiów nie przeszkadza czytelnikowi w zrozumieniu ogólnoludzkiej wymowy tekstu.
Na treść powieści składa się monolog umierającego starego lekarza, którym opiekują się 64-letnia córka i 40-letnia wnuczka. Stary Doktor przez całe życie był tyranem i manipulatorem. W dialogach z żoną, córką i wnuczką (rzeczywistych, a może wyimaginowanych?),ściera się z nimi, skłóca je między sobą, starając się odtworzyć i utrzymać dawną uprzywilejowaną pozycję domowego despoty. Powoli, ale nie do końca, rozwija się tu wątek rodzinnej przemocy, w którym dopatrzeć się można również symbolicznego przedstawienia stosunków panujących w konserwatywnym, patriarchalnym społeczeństwie.
Jest to historia bardzo trudnej relacji córki i wnuczki z ojcem i dziadkiem, który garściami czerpał z panującej na Mauritiusie patriarchalnej kultury i do kresu życia pielęgnował w sobie poczucie wyższości, które - w jego mniemaniu - dawało mu prawo do pogardzania córką i zadręczania jej na wiele różnych sposobów. Ta trudna relacja jest tym bardziej trudna do obserwowania przez czytelnika, że pozbawieni zostajemy kokonu bezpieczeństwa, jaki daje narracja trzecioosobowa. Zostajemy niemal wessani do umysłu człowieka, który nie budzi ani krzty sympatii.
Ta pierwszoosobowa narracja ma w sobie coś z przemocy. Z jednej strony obnaża tok myślenia przemocowca i manipulatora, z drugiej zmusza nas do zagłębienia się w jego tok rozumowania i przemyślenia, nie pozwalając zachować "bezpiecznego" dystansu. Zamiast obserwować wyłącznie jego czyny, musimy zagłębiać się w motywacje, w napędzające wszystkie jego działania przekonanie o własnej wyższości i nieomylności, a także w zwyczajną, choć rozbuchaną, złośliwość, której nie łagodzi nawet świadomość własnej choroby, zależności od opieki i bliskość śmierci.
Opowieść jest namacalnie realna i brutalnie wdziera się w świadomość odbiorcy, a jednocześnie jest w niej coś onirycznego. Niejako zostajemy porwani przez strumień świadomości, w której to, co teraz, miesza się ze wspomnieniami, a rzeczywiste dialogi z wyobrażonymi. Z tej kotłowaniny sami musimy wyłuskać prawdę, a przynajmniej to, co chcemy za taką uznać.
Mam trochę wrażenie, że postać ojca została (celowo?) przez autorkę przerysowana, a już na pewno nakreślona grubą kreską. To sprawia, że czasem podajemy w wątpliwość jego wiarygodność i prawdziwość. Zaczynamy kwestionować prawdziwość kreacji, w której brak niuansów. Z drugiej strony - kto z nas miał kiedykolwiek szansę zajrzeć do umysłu pogardzającego kobietami przemocowca, by ocenić, czy taki poziom obrzydliwej satysfakcji, jaką czerpie z dręczenia otoczenia, jest w ogóle możliwy.
Mimo drobnych zgrzytów, a także przytłaczającego obrazu relacji rodzinnych i poziomu pogardy, ta lektura to mocny głos wskazujący, jak bardzo szkodliwy jest patriarchat, dopuszczający dewaluację wartości kobiety i właściwie jej dehumanizację. Degradacja relacji rodzinnych - małżeńskich i rodzicielskich - prowadząca do przemocy fizycznej i psychicznej, ciche przyzwolenie na pogardę wobec drugiego człowieka umacniające szkodliwe postawy i tok myślenia.
Devi nie bierze w tej historii jeńców i niemal przemocą wdziera się do świadomości czytelnika. A mimo dosadnych, brutalistycznych wręcz obrazów, wplata w powieściową tkankę pewną delikatną, poetycką metaforę, wykorzystując motyw sari do zobrazowania kobiecej nieuchwytności, nad którą tak bardzo chce zapanować bohater książki. I niezależnie od tego, że opowieść budzi niesmak, a czasem obnaża mechanizm patriarchatu w sposób zbyt dosadny, a nawet uproszczony, to wielowarstwowa lektura, nad którą warto się pochylić.
Autor: Ananda Devi
Tytuł: Zielone sari
Tłumacz: Krzysztof Jarosz
Wydawca: Wydawnictwo w Podwórku
Egzemplarz własny
Komentarze
Prześlij komentarz