[#cotamwkomiksie] Bruno Dequier, Louca. 10. Historia Nathana [Egmont]
Zdaje się, że już osiem razy powiedziałam, że uwielbiamy tę serię i... powtórzę to po raz dziewiąty przy dziesiątej części (dla dociekliwych - nie powiedziałam, że uwielbiam tę serię jedynie przy pierwszym tomie, bo wtedy nie mogłam jeszcze mówić o serii) Louki Bruno Dequiera. Bo Historia Nathana znów nie zawiodła i jej lektura sprawiła mi frajdę.
Dziesiąty tom uwielbianej przez francuskie nastolatki serii o chłopaku chcącym zostać dobrym piłkarzem i o jego przyjacielu nie z tej ziemi. Louce od dawna pomaga duch Nathana – świetnego piłkarza, w którym podkochiwały się wszystkie dziewczyny z liceum. Dotąd poznawaliśmy tylko fragmenty tajemnicy związanej z jego przeszłością. W końcu przyszła pora na ujawnienie wszystkich szczegółów tej ponurej sprawy. Zagłębimy się w kryminalną aferę, która rozpoczęła się kilka lat wcześniej i wciąż pozostaje nierozwiązana. Oto cała prawda z punktu widzenia ducha Nathana!
Historia tych dwóch bohaterów rozwijała się przez dziewięć kolejnych tomów, by w dziesiątym skupić się przede wszystkim na przeszłości Nathana. Przeszłości, która przebijała się z mroku od czasu do czasu, fragmentaryczna i fascynująco niepokojąca. Teraz jednak znajduje się na pierwszym planie i doskonale wypełnia wszystkie luki, które pojawiły się wcześniej, oraz daje odpowiedzi na wiele pytań, które musiały się czytelnikom nasuwać.
Oczywiście nie jest tak łatwo i nie dostajemy opowieści rozwijającej się liniowo, a znów odrobinę fragmentaryczną. Daje ona jednak poczucie, że wszystkie wątki, rozwijane sukcesywnie, klarują się i wyjaśniają, a przynajmniej, że mamy znacznie pełniejszy obraz całej historii i budzącej współczucie historii samego Nathana. I lektura tej części jest czystą przyjemnością. Powiedziałabym, że to moja ulubiona część, ale byłoby to niesprawiedliwe wobec całej serii, bowiem każdy tom pracował na to, by dziesiąty mógł zrobić wrażenie.
Zatem powiem tylko że uwielbiam Loucę jako całość i jestem fanką obranego przez autora kierunku narracji. Wisienką na torcie w tym tomie są te drobne wstawki, kiedy przeszłe kroki Nathana na kilka chwil krzyżują się z przeszłymi ścieżkami Louki. Co tu dużo mówić - jest świetnie i wcale się nie chcę z tą serią rozstawać.
Komentarze
Prześlij komentarz