[#PATRONAT] Trenton Lee Stewart, Zagadka wszech czasów [Dwukropek]
Trenton Lee Stewart stworzył jedną z ciekawszych serii przygodowych dla młodszych nastolatków, w której kluczową rolę odgrywa tajemne stowarzyszenie i zagadki. Tajemne bractwo pana Benedykta podbiło moje serce i żadna z kolejnych części nie zawiodła. I podobnie nie czuję zawodu jeśli chodzi o finałową Zagadkę wszech czasów.
Constance wyrosła na drażliwą nastolatkę, Reynie zastanawia się nad wyborem uniwersytetu, Tyczka otrzymał propozycję kierowania najsłynniejszym laboratorium chemicznym w kraju, a Kate jest na dobrej drodze, by zostać najlepszą tajną agentką. Wtedy bracia Cyk uwalniają z więzienia trzynastu X-menów, którzy zmierzają do Stonetown, by uwolnić swojego mocodawcę Opada Kurtyna. Niebezpieczeństwo zagraża wszystkim członkom Bractwa, zwłaszcza obdarzonej wyjątkową zdolnością telepatii Constance oraz pięcioletniemu Taiowi, który dołączył do grupy. Wszyscy razem udadzą się w bardzo trudną misję: muszą rozwiązać skomplikowane zagadki, rozszyfrować schematy, zbadać groźne chemikalia, pokonać zabezpieczenia, by ocalić życie pana Benedykta, oraz nie dopuścić, by Opad Kurtyn zyskał realny wpływ na losy świata. Czy Bractwo ponownie połączy siły, a ich przyjaźń przetrwa ostateczną próbę?
Przez kolejne części towarzyszyliśmy młodziutkim bohaterom w ich zmaganiach z podstępnym Opadem Kurtynem i jego poplecznikami, aż do jego uwięzienia. Ten moment dał Tajemnemu bractwu nieco wytchnienia i czas, aby dzieciaki dorosły. Kiedy znów muszą wkroczyć do akcji, a my jako czytelnicy ponownie wracamy do bohaterów, mijają lata. Dzieci stały się nastolatkami, nastolatki zaś młodymi dorosłymi, co znacząco wpłynęło na dynamikę grupy.
Dlatego właśnie ten moment powrotu jest tak ciekawy. Bo pomijając intrygę, którą śledzić można z wypiekami na twarzy, możemy przyjrzeć się bohaterom w przełomowej chwili. Nie dość, że każde stoi przed wyborem dalszej życiowej drogi, to jeszcze niepewnie przyglądają się, jak zmienia się ich dziecięca przyjaźń. To trudna, ale interesująca chwila, w której pojawia się pragnienie zmiany i podążenia za marzeniami wymieszane z lękiem przed rozstaniem i pozostawieniem za sobą tych, którzy dotąd tak wiele dla nas znaczyli. Ten emocjonalny galimatias jest tu bardzo czytelny i bardzo dojrzale przedstawiony, choć jest przecież ledwie wątkiem pobocznym.
Oczywiście siłą historii jest intryga - jak to u autora - wielowarstwowa i zagmatwana. Choć złoczyńcy może i wydają się przerysowani (celowo) i trochę sztampowi (choć nie do końca), to nagromadzenie zagadek do rozwiązania daje mnóstwo satysfakcji i świetnie winduje napięcie. Bardzo podoba mi się, że do rozwiązania zagadki trzeba wykorzystać mocne strony każdego z bohaterów, a zespołowa praca pozwala im potęgować potencjał i stawić czoła przeciwnościom. A liczy się tu nie tylko intelekt i zimna krew, ale też wzajemne wsparcie i zaufanie.
Każda z postaci zachowała swój rdzeń osobowości, ale też z czasem uległa przemianie, co dodaje historii atrakcyjności. Bardzo poruszające są zmagania Constance z ogarniającym ją gniewem, na który wpływa nastoletnia burza hormonów, ale też fakt, że dar, którym się posługuje, jest też w pewnym stopniuj przekleństwem. Do tego będąc najmłodszą ze "starej ekipy" młodych bohaterów, musi godzić się z tym, że jej przyjaciele są już na innym życiowym etapie.
Świetnym pomysłem okazało się wprowadzenie postaci Taia, małego chłopca czytającego w myślach, który jest jak promień słońca krążący pomiędzy wzburzonymi bohaterami. A przy tym autor wykorzystuje potencjał postaci do rozładowania wielu sytuacji lub przybliżenia czytelnikowi pewnych informacji, które przytaczane w narracji brzmiałyby sztucznie.
Jak zwykle muszę posłać głęboki ukłon tłumaczce książki, pani Kai Makowskiej, która wykonała karkołomną wręcz pracę, tłumacząc nie tylko tekst powieści, ale też nazwy własne, a zwłaszcza adaptując anglojęzyczne imiona i nazwiska tak, by polski czytelnik mógł cieszyć się z odkrywania tego, jak nazwy własne korespondują z charakterami postaci i jak świetne gry słów stosował autor. Warto po lekturze zerknąć do Słowa od tłumaczki, by w pełni dostrzec ogrom wykonanej pracy i podjęte decyzje. Nie wyobrażam też sobie, ile pracy kosztowało przełożenie zagadek, będących integralną częścią historii, i takie ich ułożenie, by odpowiadały temu, co dzieje się w fabule.
Żal mi rozstawać się z bohaterami serii, ale czynię to po satysfakcjonującej lekturze, która może i skierowana jest do młodego czytelnika, ale wcale nie obraża mojej inteligencji. To jedna z tych powieści, po które z przyjemnością sięgnąć mogą też dorośli. To powieść dla miłośników zagadek i bystrych umysłów. Mądra, brawurowo napisana i doskonale przetłumaczona (choć sporo w niej elementów, które niełatwo przełożyć z oryginalnego języka). Wciągająca i niemal nieodkładalna. Szczerze polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz