Grzegorz Gajek, Kraj kobiet [SQN]

 

Grzegorz Gajek, Kraj kobiet [SQN]

Sprzedać wrażliwość za siłę to najgorsza rzecz na świecie.

Dawno, dawno temu, bo w X wieku, żył sobie kupiec i podróżnik pochodzenia żydowskiego Ibrahim ibn Jakub. Do dziś przetrwały relacje z jego licznych podróży, a wśród nich wzmianka o Kraju Kobiet.  Być może to właśnie ta wzmianka stała się dla Grzegorza Gajka inspiracją do napisania powieści Kraj Kobiet. Powieści, której słowiańskiemu czarowi nie mogłam się oprzeć, a i wy nie powinniście zwlekać z lekturą.

Tetka, Kazia i Lubosza. Trzy dziewczynki, które widziały, jak świat urządzony przez mężczyzn obchodzi się z kruchymi, niepokornymi, odmiennymi – i poprzysięgły sobie, że nie będą takie jak ich matki. Gdy dorastają, biorą więc los we własne ręce. Tymi rękami – kapłanki, zielarki i wieszczki – budują nowy kraj w odosobnionej, zielonej dolinie, z dala od wojen i spraw wielkiego świata. Wkrótce okaże się jednak, że aby budować, trzeba czasem coś poświęcić. Że trzeba iść na ustępstwa. Że można stracić coś, czego nigdy nie chciało się tracić.


Grzegorz Gajek, Kraj kobiet [SQN]

Wyobraźcie sobie marzenie. Snute szeptem z przyjaciółkami, marzenie o słodkim smaku i nęcącej aurze. Marzenie, które jest tak piękne, że trudno w nie uwierzyć. Marzenie, które staje się prawdą. Idea schwytana w ręce marzycielek i sprowadzona na ziemię. Ziszczone marzenie, które zamienia się w koszmar. O tym właśnie jest ta książka. O marzeniu, które trudno jest zrealizować i jeszcze trudniej utrzymać.

Powieść Grzegorza Gajka ma rytm bajędy, snutej zimową porą przy ciepłym piecu, w półmroku, przy trzasku ognia i zastygłych w ciszy słuchaczach. Bajędy, która jest ni to prawdą, ni legendą, snutą przez starszą gawędziarkę, która jest tu i teraz, ale myślą wciąż wybiega w przeszłość. Ten rytm kojący i niespieszny, wcale nie oznacza braku emocji. Bo one wrą jak kasza pod pokrywką, kipią i buchają prosto w twarz. Gawędowa stylistyka w połączeniu z pierwszoosobową narracją skraca dystans między historią a czytelnikiem, pozwala w nią uwierzyć i jednocześnie zbliża do emocji jej bohaterek.

Właśnie. Bohaterki! Wspaniale wykreowane i - powiem to, mimo że to mało profesjonalne - aż nie chce się wierzyć, że takie kobiety wykreował mężczyzna. Każda z trzech przyjaciółek jest inna, każda ma inne mocne i słabe strony, inną emocjonalność i nieco inne spojrzenie na świat. Każda jest też silna na swój własny sposób, nie tracąc nic z kobiecości. Bo na jednym z poziomów ta powieść to pean na rzecz kobiecości, kobiecej mocy sprawczej i kobiecej siły, od tylu wieków spychanej na margines. Co ważne, te bohaterki będą bliskie współczesnemu człowiekowi, a jednocześnie są silnie osadzone w tamtym czasie. To nie klisze współczesnych heroin, ale bohaterki z krwi i kości, które czerpią siłę z samych siebie i z siebie nawzajem, a choć wymykają się ramom epoki, to z nich wyrastają i pozostają do końca niezwykle wiarygodne.

Kraj kobiet jest historią nie tylko o trzech przyjaciółkach, które marzyły i które odważyły się urzeczywistnić swoje marzenie. Jest też świetnie skonstruowaną historią o tworzeniu wspólnoty połączonej jednakowym celem, budowaniu nie tylko więzi, ale i kształtowaniu miejsca dla rodzącej się i zmieniającej wspólnoty. Nie jest jednak utopią, nie jest mitem o kraju, w którym to kobiety stoją u steru w każdej dziedzinie. Jest bardzo wiarygodną - pod wieloma względami (społecznymi, psychologicznymi i nie tylko) - opowieścią o tym, jak łatwo wypaczyć piękną ideę, jak trudno ustrzec się błędów i utrzymać homeostazę. Życie nie lubi próżni i stagnacji, wszystko, co żyje, ewoluuje i się zmienia, a rozbieżne wizje mogą zniekształcić rzeczywistość.

Gajek przepięknie pokazał drogę od idei do jej urzeczywistnienia, a także uchwycił ten szczególny moment, który dostrzec można jedynie z perspektywy czasu - przełom, który zmienia wszystko i który powoduje, że uchwycone marzenie znów wymyka się z rąk. To pod wieloma względami piękna, ale też gorzka wizja, która wyraźnie wybrzmiewa i trafia prosto w serce. 

Zachłysnęłyśmy się siłą, tak mi się zdaje. Poczułyśmy, że możemy kształtować świat [...] szybciej, sprawniej, nie przepraszając za nic i nie prosząc o zgodę. Czyż nie tak postępowali wielcy kniaziowie [...]? Z tym, że oni nieśli jedynie niesprawiedliwość, my zaś walczyłyśmy o to, co słuszne. [...] Tak łatwiej się żyje, nie przepraszają i nie prosząc. 

W opowiadanej przez autora historii nadzieja idzie krok w krok z rozpaczą, szczęście z niedolą, a marzenia z koszmarem. Cykl życia i cykl przyrody są rzeczywiste i namacalne. Wpisane w codzienność, a Rodzanice, bóstwa losu, mają na wszystko baczenie. 

Wspaniale w opowiadaną historię wplecione zostały słowiańskie wierzenia i obrzędy. Bóstwa widziane przez bohaterkę-narratorkę to nie fantastyczne stworzenia na miarę powieści fantasy, lecz równie jak świat realne istoty. Codzienność ówczesnych tak przepełniona głęboką wiarą w nadprzyrodzone siły pozwala pradawnym bogom materializować się tuż obok. Mitologia i obrzędowość słowiańska została przez autora oddana z taką naturalnością, z jaką przyjmowana musiała być przez ówczesnych ludzi. Do tego stopnia, że choć powieść jest fikcją, czytelnik pragnie w opowieść uwierzyć. Kibicuje bohaterkom, przeżywa ich nadzieje, sukcesy i porażki. Chłonie atmosferę ich codzienności, zwykłej i niezwykłej zarazem. 

Ta książka nie tylko mnie oczarowała. Ona mnie w sobie rozkochała. Łagodnym nurtem gawędy porwała w pasjonującą i emocjonującą podróż w czasie, do epoki, w której obecność Leszego zdawała się namacalna, a cykl pór roku decydował o wszystkim, co działo się w ludzkim życiu. To rewelacyjnie napisana opowieść o marzeniu, które staje się ciałem i marzeniu, które jak ciało z czasem ulega deformacji. O kobietach, które mają odwagę wystąpić przeciw narzuconemu przez mężczyzn porządkowi świata. O przyjaźni, która znaczy więcej, niż cokolwiek innego. O sile mężczyzn i sile kobiet. Opowieść, która daje posmakować raju zbudowanego na skrawku wydartym światu, ale też nieudająca, że od świata można się w pełni odgrodzić. Pełna emocji, tragedii, bolesna i gorzka, ale też niepozostawiająca czytelnika bez okruchów nadziei. Kraj kobiet to niesamowicie wykreowana historia, która mówiąc o przeszłości, pozwala zerknąć na współczesność. Z bohaterkami z krwi i kości, fascynującymi i frustrującymi jednocześnie. Opowieść o tym, że niezależnie od płci jesteśmy ludźmi, którzy mają swoje marzenia, ale i ambicje. Zdolnymi do czynów pięknych, ale i potwornych. To opowieść o tym, że marzenie trudno zrealizować, lecz łatwo wypaczyć, a w codziennych utarczkach łatwo przegapić moment, w którym wszystko może potoczyć się inaczej. Od tej lektury bardzo trudno się oderwać, za to oddać jej serce to prawdziwa przyjemność.

Autor: Grzegorz Gajek
Tytuł: Kraj kobiet
Wydawca: wydawnictwo SQN

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY