Grzegorz Gajek, Kraj kobiet [SQN]
Wyobraźcie sobie marzenie. Snute szeptem z przyjaciółkami, marzenie o słodkim smaku i nęcącej aurze. Marzenie, które jest tak piękne, że trudno w nie uwierzyć. Marzenie, które staje się prawdą. Idea schwytana w ręce marzycielek i sprowadzona na ziemię. Ziszczone marzenie, które zamienia się w koszmar. O tym właśnie jest ta książka. O marzeniu, które trudno jest zrealizować i jeszcze trudniej utrzymać.
Powieść Grzegorza Gajka ma rytm bajędy, snutej zimową porą przy ciepłym piecu, w półmroku, przy trzasku ognia i zastygłych w ciszy słuchaczach. Bajędy, która jest ni to prawdą, ni legendą, snutą przez starszą gawędziarkę, która jest tu i teraz, ale myślą wciąż wybiega w przeszłość. Ten rytm kojący i niespieszny, wcale nie oznacza braku emocji. Bo one wrą jak kasza pod pokrywką, kipią i buchają prosto w twarz. Gawędowa stylistyka w połączeniu z pierwszoosobową narracją skraca dystans między historią a czytelnikiem, pozwala w nią uwierzyć i jednocześnie zbliża do emocji jej bohaterek.
Właśnie. Bohaterki! Wspaniale wykreowane i - powiem to, mimo że to mało profesjonalne - aż nie chce się wierzyć, że takie kobiety wykreował mężczyzna. Każda z trzech przyjaciółek jest inna, każda ma inne mocne i słabe strony, inną emocjonalność i nieco inne spojrzenie na świat. Każda jest też silna na swój własny sposób, nie tracąc nic z kobiecości. Bo na jednym z poziomów ta powieść to pean na rzecz kobiecości, kobiecej mocy sprawczej i kobiecej siły, od tylu wieków spychanej na margines. Co ważne, te bohaterki będą bliskie współczesnemu człowiekowi, a jednocześnie są silnie osadzone w tamtym czasie. To nie klisze współczesnych heroin, ale bohaterki z krwi i kości, które czerpią siłę z samych siebie i z siebie nawzajem, a choć wymykają się ramom epoki, to z nich wyrastają i pozostają do końca niezwykle wiarygodne.
Kraj kobiet jest historią nie tylko o trzech przyjaciółkach, które marzyły i które odważyły się urzeczywistnić swoje marzenie. Jest też świetnie skonstruowaną historią o tworzeniu wspólnoty połączonej jednakowym celem, budowaniu nie tylko więzi, ale i kształtowaniu miejsca dla rodzącej się i zmieniającej wspólnoty. Nie jest jednak utopią, nie jest mitem o kraju, w którym to kobiety stoją u steru w każdej dziedzinie. Jest bardzo wiarygodną - pod wieloma względami (społecznymi, psychologicznymi i nie tylko) - opowieścią o tym, jak łatwo wypaczyć piękną ideę, jak trudno ustrzec się błędów i utrzymać homeostazę. Życie nie lubi próżni i stagnacji, wszystko, co żyje, ewoluuje i się zmienia, a rozbieżne wizje mogą zniekształcić rzeczywistość.
Gajek przepięknie pokazał drogę od idei do jej urzeczywistnienia, a także uchwycił ten szczególny moment, który dostrzec można jedynie z perspektywy czasu - przełom, który zmienia wszystko i który powoduje, że uchwycone marzenie znów wymyka się z rąk. To pod wieloma względami piękna, ale też gorzka wizja, która wyraźnie wybrzmiewa i trafia prosto w serce.
Komentarze
Prześlij komentarz