[Recenzja przedpremierowa] Magdalena Salik, Wściek [Powergraph]

 Magdalena Salik, Wściek [Powergraph]


Kiedy w 2021 roku chwaliłam powieść Płomień Magdaleny Salik, wskazywałam, że udało jej się podejść oryginalnie do tak szeroko eksploatowanego tematu, jakim są międzygwiezdne podróże. Nic więc dziwnego, że czekałam niecierpliwie na kolejną książkę autorki i Wściek nie zawiódł mnie ani trochę. Salik znów udowodniła, że może wziąć na tapet popularny obecnie temat i przetworzyć go w sobie właściwą, nowatorską fabułę.

W powieści mamy niedaleką przyszłość i coraz bardziej postępującą katastrofę klimatyczną. Katastrofę, której nie można powstrzymać przy działaniach bezdusznych korporacji i hipokryzji elit. Marie Duchêne swoją bezradność przekuwa w pozytywne działanie – kaprys bajecznie bogatego potentata medialnego pozwala jej pracować nad przywróceniem światu mamutów włochatych. Jej mąż, Dagan Talbot, przeciwnie – porzuca karierę naukową na rzecz ekoaktywizmu, a poczucie sprawczości daje mu internetowa popularność. Kryzys w ich związku osiąga punkt krytyczny.

Głęboko pod powierzchnią dojrzewa nowe pokolenie rewolucjonistów, dla którego cała dotychczasowa historia ludzkości to jedynie nieistotny przypis do nowej ery. Gdy giną ludzie z pierwszych stron gazet, a światem wstrząsa seria potężnych awarii sieci energetycznych, nieuchronnie pojawia się pytanie o źródła technologicznej przewagi buntowników…

Magdalena Salik, Wściek [Powergraph]

Od kilku dni głowię się nad tym, jak opowiedzieć o tym, co zachwyciło mnie w tej powieści bez zdradzania szczegółów, które popsułyby zabawę innym. Tak naprawdę nawet nie mogę wymienić wszystkich motywów, które autorka wzięła na tapet, żeby nie zepsuć punktu zaskoczenia czy okazji do snucia domysłów. Zacznę więc od tego, że to książka o kryzysie klimatycznym z zaskakującym punktem zwrotnym. Ten punkt jest jak idealnie dobrana przyprawa, która zmienia miks dobrze znanych składników w nowoczesne, odkrywcze, pobudzające zmysły danie. Czyta się ją jak świetny thriller, który może i jest fikcją naukową, ale mocno czerpiącą ze znanej nam rzeczywistości.

Niedaleka przyszłość w postaci, jaką opisuje Salik, jest niestety dość prawdopodobna. Kryzys klimatyczny wpływający z jednej strony na geopolityczne układy, z drugiej wciąż niepowstrzymany, prowadzący do dalszego topnienia lodowców, wymierania gatunków i nie tylko. A do tego ciągła eksploatacja zasobów, emisja zanieczyszczeń maskowana proekologicznymi działaniami lub reduktorami, które są jak plaster przyklejany na ogromną, ziejącą pustką ranę. Smutne, przerażające i... prawdziwe. 

W tym świecie konflikt przekonań rozchodzących się małżonków jest miniaturą rozdźwięku między nauką, która wciąż wierzy, że jest drogą ku lepszemu, a aktywistami, którzy się radykalizują i uważają, że jedyną drogą do zmian są protesty, nagłaśnianie problemu i działania zaburzające pracę koncernów. 

Salik świetnie wpisuje światopoglądowy konflikt w konfliktową relację Marie i Dagana, których związek właśnie się rozpada. Wśród nawarstwiających się wzajemnych pretensji, uraz, nieporozumień, które ciągną się za nimi od lat, trudno szukać porozumienia także w sprawach metod, jakimi dążyć należy do tego samego w sumie celu, czyli walki z klimatyczną katastrofą. Małżonkowie nie są w stanie wyjść poza emocjonalne urazy i zachowując obiektywizm, odkryć, że grają przecież do jednej bramki i równie mocno troszczą się o środowisko. Dzięki temu zabiegowi książka jest jeszcze ciekawsza, ale też bardziej prawdziwa, gdyż cały dyskurs w sprawach środowiska również obecnie rozbija się nie o merytorykę, a o emocje.

Autorka doskonale portretuje cyniczne podejście wszelkich elit do spraw klimatu, a jednocześnie kreśli obraz bezdusznych korporacji i nie tylko, nastawionych jedynie na eksploatację i zyski, bez perspektywicznego myślenia i społecznej odpowiedzialności. To jest właśnie największa blokada do wprowadzania zmian dających nadzieję na zażegnanie kryzysu i ratowanie środowiska, w którym żyjemy. 

Jeśli jednak myślicie, że Wściek  to po prostu kolejna powieść traktująca o klimatycznym kryzysie i wieszcząca nam nieunikniony upadek, to nie możecie bardziej się mylić. Choć przyznam uczciwie, że do pewnego momentu rzeczywiście dałam się zwieść temu wrażeniu. Salik bowiem z premedytacją wciąga nas w pełną napięcia opowieść o tym, jak uznana naukowczyni i ekoaktywista zostają wplątani w intrygę wywołaną przez znacznie od nich radykalniejsze nowe pokolenie, które ma konkretny plan na poprawę sytuacji i nie zawaha się przed niczym, by ten plan wprowadzić w życie. 

To młode pokolenie rewolucjonistów - siostry Jane i Amy oraz Malcolm - doskonale odnajduje się w cyfrowym świecie i wykorzystuje go do swoich celów. Są świetni w łamaniu zabezpieczeń, kodowaniu, docieraniu do informacji i nie tylko, ale także nie są monolitem. Choć działają wspólnie, nie są jednomyślni jeśli chodzi o granice, które w drodze do celu należy przekroczyć, przez co intryga staje się bardziej gęsta i zawiła. 

Ten technothriller jest naprawdę świetnie napisany i pełen napięcia, a choć wizja bliskiej przyszłości nie jest optymistyczna, to powieść nie przytłacza. Nie sprawia, że czytelnik topi się w poczuciu beznadziei i niemocy, za to podąża za zagęszczającą się intrygą, ciekaw, dokąd bohaterów zaprowadzą działania sił, których oni sami nie znają i nie rozumieją, a także jaki jest plan rewolucjonistów. A kiedy przychodzi punkt kulminacyjny, w którym na jaw wychodzą faktyczne intencje i plany... czytelnik zmuszony jest redefiniować poczynione wcześniej założenia. Bo Salik po raz kolejny wyszła poza sztampowe ujęcie tematu i na potrzeby swojej opowieści wykorzystała kilka bardzo aktualnych motywów, łącząc je w nieprzewidziany sposób.

Również przy tej powieści można zauważyć, jak bardzo autorka przykłada się do psychologicznej warstwy powieści i jak wnikliwie potrafi zobrazować zawiłości relacji międzyludzkich. Między parą rozwodzących się małżonków iskrzy na wielu poziomach - intelektualnych i emocjonalnych, a jednocześnie każde z nich ma swoje racje, którym trudno odmówić słuszności. Ta niejednoznaczność, będąca przeciwieństwem zero-jedynkowości i jednowymiarowej polaryzacji, sprawia, że powieść jest interesująca także w czysto ludzkim, bardziej osobistym wymiarze.

To naprawdę frapująca, wciągająca i inteligentnie skonstruowana opowieść, w której spajają się ze sobą wizje przyszłości, działania człowieka, technologia, rewolucja i coś więcej niż pokoleniowa zmiana. Świetnie zbudowany świat przedstawiony i bardzo ciekawe, wielowymiarowe postaci. Salik potrafi zagrać czytelnikowi na nosie, wykorzystując znane wątki i pewną skłonność do stereotypowego myślenia, a potem wtłoczyć opowieść na nowe tory, dodając jej znaczeń i punktów odniesienia. Bawiłam się przy lekturze fantastycznie, raz po raz poszukując interpretacji dla tytułu powieści i próbując przewidzieć przebieg fabuły. A potem raz jeszcze przyjrzeć się doświadczeniom i emocjom bohaterów w tym nowym świecie, który otworzył się przed nimi po przekroczeniu progu wiedzy. Cieszy mnie, że Salik dodała kilka interesujących tonów w finale, który pozostał niedomknięty, mimo finalizacji najważniejszych wątków. Zostawiając mnie w pewnym zawieszeniu, tylko pobudziła umysł do wytężonej pracy, przez co lektura pozostała ze mną jeszcze dłużej. To jest ten typ science fiction, który lubię najbardziej, łączący w sobie tematykę technologiczną, społeczną i najbardziej ludzki wymiar w nieodkładaną opowieść.

Premiera 5 kwietnia!

Autor: Magdalena Salik
Tytuł: Wściek
Wydawca: Powergraph

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty