[#zwojtkowejbiblioteczki] Colin Meloy, Gwiazdy zbłąkane w mroku [Zygzaki]
Choć bohaterami serialu Stranger Things, będącego niekwestionowanym hitem Netflixa, są nastolatki, to produkcja nie jest ściśle do nich kierowana. Po pierwsze - wyraźnie gra na sentymentach ludzi wychowanych na amerykańskich filmach z lat 80., a po drugie - zależnie od kraju otrzymała rating wiekowy w przedziale 12-16 lat (najczęściej w tej górnej granicy). Jednak podobny poziom emocji, choć w bardziej odpowiedniej do wieku formie, dzieciakom z grupy wiekowej określanej jako "middle-grade" (u nas czasem uroczo "wczesnolatki") możemy zafundować, podsuwając im powieść Colina Meloya pt. Gwiazdy zbłąkane w mroku.
Być może Archie Coomes oglądał zbyt wiele horrorów. Nagle najzwyklejsze rzeczy nabrały złowieszczego charakteru: grosz na wycieraczce. Dziwny mężczyzna w brązowym garniturze pod latarnią uliczną. Uporczywy dźwięk siekiery rąbiącej w środku nocy.
Powtarza sobie, że to Seaham, senne nadmorskie miasteczko, w którym nigdy nic się nie dzieje. A przynajmniej nic się nie działo, dopóki firma budowlana jego ojca nie otworzyła klifu pod starym - niektórzy mówią, że przeklętym - miejscem Langdon.
Wkrótce jednak on i jego przyjaciele nie mogą temu zaprzeczyć: coraz więcej dorosłych w mieście zachowuje się dziwnie. Starożytne, dawno pogrzebane zło zostało uwolnione na społeczność, a dzieci muszą je powstrzymać, zanim będzie za późno...
Choć porównanie do serialu Netflixa wydaje się pójściem na łatwiznę, to rzeczywiście można potraktować je jako punkt odniesienia, bowiem książka Meloya, która budzi we mnie jeszcze skojarzenia z obrazami takimi jak Goonies czy Stań przy mnie, jest w istocie opowieścią grozy skierowaną do młodszej młodzieży, a do tego z akcją osadzoną w latach 80. w małym nadmorskim miasteczku. Mamy w niej czworo młodych bohaterów i bardzo niezwykłą, ale przede wszystkim niepokojącą przygodę, która staje się ich udziałem już na początku lata, w czasie wakacji przed rozpoczęciem nauki w liceum.
Intryga opiera się na niepokojącym obiekcie ukrytym głęboko pod ziemią, a odkrytym w czasie prac nad budową fundamentów hotelu w tej spokojnej nadmorskiej miejscowości. Do tego mamy czworo nastolatków, którzy nie tylko jako jedyni wyczuwają niebezpieczeństwo, ale też zmuszeni są samotnie z nim walczyć, mając nikłą pomoc raptem jednego dorosłego - gościa prowadzącego wypożyczalnię filmów - a przeciw sobie trzy nieznane, wiekowe istoty, które... Ale o tym już ciiii.
Choć po wylistowaniu elementy fabuły wydają się wtórne, Meloy bardzo sprawnie składa z nich swoją własną opowieść, w której gorączkowe działania dzieciaków i coraz bardziej namacalne zagrożenie sprawiają, że naprawdę trudno się od niej oderwać. I choć dla mnie, jako czytelnika dorosłego, pewne elementy są przewidywalne, to autor świetnie radzi sobie z podsycaniem emocji i prowadzeniem tej niepokojącej fabuły. To właśnie taka młodzieżowa literatura rozrywkowa, którą czyta się z wypiekami na twarzy i gęsią skórką na rękach, pozwalająca cieszyć się czasem spędzonym nad lekturą.
Autor bardzo rozmyślnie umieszcza ją w latach 80., czasach, kiedy leśne biwaki bez nadzoru rodziców nie były niczym niezwykłym, a bohaterowie pozbawieni możliwości kontaktu w dowolnej chwili musieli polegać na telefonach stacjonarnych, przestrzegać umówionych godzin i miejsc spotkań i samodzielnie szukać informacji. Do tego korzystali z filmów na kasetach VHS, które również mają soją rolę w tej opowieści. Ten klimat przeszłości i pewnej izolacji, w jakiej małe miasteczko pozostawało w czasach sprzed globalnej wioski, również ma swój urok.
Meloy pisze barwnie i obrazowo, ale też dobrze dobiera środki wyrazu, by zagęścić atmosferę, ale nie zawikłać nadmiernie intrygi. Do tego stawia na czworo ciekawych młodych bohaterów, którzy od lat się ze sobą przyjaźnią, jednak w obliczu zagrożenia na nowo muszą zaufać swoim możliwościom. Tym bardziej że jedno z nich ma zdolności medium, a inne dostrzega zmiany w dorosłych szybciej niż ktokolwiek inny.
Książka garściami czerpie z popkultury i daje czytelnikowi historię o przyjaźni, przygodzie, determinacji, konfrontacji z mitycznym złem, dziwnym zachowaniem dorosłych, mroczną historią miasteczka i rodziny jego założycieli. Do tego jest taką historią, którą z powodzeniem mogą przeczytać też dorośli. Dla dzieciaków zaś będzie dobrym spotkaniem z grozą i tajemnicą, z niepokojącą przygodą i pełną zwrotów akcji fabułą. Przemyślany finał dobrze wpisuje się w konstrukcję całości i pozostawia niewielkie niedomknięcie historii, podsycające nić niepokoju. Naprawdę świetnie bawiłam się przy lekturze i moim zdaniem to świetna proza dla młodocianych miłośników grozy czy horroru, ale skrojona na miarę ich wieku.
Autor: Colin Meloy
Tytuł: Gwiazdy zbłąkane w mroku
Tłumacz: Maciej Studencki
Wydawca: wydawnictwo Zygzaki
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz