Richard Osman, Ostatni gasi światło [Agora]
Jako czytelnik odnajduję się w bardzo różnych gatunkach. I w bardzo szerokim wachlarzu emocji, oferowanym przez autorów. Ale potrafię też być wybredna, więc wymagam, by autorzy mieli nie tylko ciekawy pomysł na książkę, ale też zrealizowali go w interesujący sposób. Po powieści Richarda Osmana sięgałam z dużą dozą nieśmiałości, ponieważ obawiałam się, że "cosy crime" to niekoniecznie gatunek dla mnie, a grupa staruszków jako protagoniści będzie przedstawiona bardziej żenująco niż zabawnie. Okazało się jednak, że autor ma spore wyczucie, a bohaterów (i książki) polubiłam przeogromnie. Nic więc dziwnego, że przebierałam nogami w oczekiwaniu na Ostatni gasi światło.
Tym razem wszystko zaczyna się od smutnej i wstrząsającej wiadomości.
Pewien antykwariusz i zarazem stary przyjaciel naszych bohaterów został zamordowany, a tajemnicza paczka, której strzegł, zaginęła.
Ekipa Czwartkowego Klubu rusza więc do akcji, wprost na spotkanie całej menażerii barwnych fałszerzy sztuki, internetowych oszustów i handlarzy narkotyków. I choć jak zwykle nie brakuje tu brytyjskiego poczucia humoru, po drodze w niejednym oku zakręci się łezka…
A skoro liczba trupów rośnie, po niebezpiecznej paczce wciąż ani widu, ani słychu, i generalnie wszystko dookoła zaczyna się walić, to może czworgu nie najmłodszych detektywów nie sprzyja już szczęście? Kto zatem dotrwa do końca tej przygody?
Osman doskonale odnalazł się jako autor książek z nurtu "cosy crime", z niezwykłym wyczuciem łącząc w powieściach ciężar zbrodni z lekkością opowieści. Udowodnił, że pisać o morderstwach można nie tylko w ociekających krwią obrazach, a otulająca aura całej opowieści wcale nie dezawuuje wagi kryminalnej warstwy opowieści.
Autor wspaniale stworzył swój zespół kryminalnych oldboyów superbohaterów. Bo gdy klub zbrodni współtworzą była agentka MI6, przenikliwy psychiatra, wciąż odważny dawny działacz związkowy i emerytowana pielęgniarka o naturze golden retrievera, to naprawdę wiele może się wydarzyć. Staruszkowie wspaniale korzystają ze swoich osobistych atutów, ale też z faktu, w jaki postrzega się starsze osoby i jak bardzo się ich nie docenia. Nie bez znaczenia są też ich nieco młodsi współpracownicy - para policjantów i - mój faworyt - Bogdan, czyli człowiek z Polski, co to żadnej pracy się nie boi... Z nimi to tylko konie kraść... I rozwiązywać zagadki.
Co ważne, cała seria pisana jest dość równo, co oznacza, że choć książki nie są może wybitne, to trzymają stały, dobry poziom i zapewniają przyjemną rozrywkę. Oczywiście zależnie od osobistych preferencji jedne historie spodobają nam się bardziej niż inne, ale każda z nich ma coś w sobie i każda oferuje ciekawą intrygę kryminalną oraz dawkę przyjemnego, nieprzesadzonego humoru, a także pełną ciepła atmosferę.
Czwarta powieść jest moim zdaniem najlepszą, jaką napisał Osman, a przede wszystkim najbardziej chwytającą za serce. Oczywiście otrzymamy w niej nietuzinkową kryminalną zagadkę, którą na swoją rękę rozwiązać spróbują nasi bohaterowie, a także zwroty akcji, ale też w żadnej chyba wcześniej książce warstwa obyczajowa nie będzie tak ściśle powiązana z kryminalną. Autor już wcześniej z dużą delikatnością, ale też prawdziwie podejmował w swoim cyklu temat Alzheimera, jednak teraz wątek ten stanie się jeszcze bardziej przejmujący i niejednego czytelnika doprowadzi do łez. Ponadto mocno wpłynie na zmianę dynamiki między postaciami, wtłaczając z konieczności poszczególne osoby w nieco odmienne role.
Autor zaskoczył mnie na wielu poziomach także tym razem. I to nie tylko za pomocą fabularnych twistów i zakresu całej intrygi, ale też tym, jak znakomicie rozwinął kreacje swoich bohaterów oraz nadał im psychologicznej głębi. Jednocześnie dodał nowe tony w obrazie relacji między poszczególnymi postaciami i urozmaicił ten obraz, wprowadzając na scenę kilka nowych osób. Budując i podsycając napięcie związanej z poszukiwaniami zabójcy sympatycznego antykwariusza, kreślił jednocześnie poruszający obraz miłości Elizabeth i Stephena w obliczu postępującej demencji mężczyzny i łamiąc nam, czytelnikom, serca, jednocześnie otulił je miękkim szalem nadziei. Jednocześnie w niczym, co Osman robi, nie ma krzty przesady, a opowieść o sympatycznych, zażywnych staruszkach nie staje się karykaturą obrazu starości.
Jakkolwiek nieczęsto wracam do powieści kryminalnych, których największy urok tkwi przecież w suspensie, to seria Osmana, z czwartym tomem na czele, trafia obecnie do grona moich comfort booków, po które sięgać będę z nadzieją na emocjonującą, ale i kojącą lekturę. I wcale nie czuję jeszcze, zmęczenia materiału, bo wiem, że autor ma potencjał na wymyślanie "cosy crime'owych" historii. Jak dla mnie Ostatni gasi światło trafia w najczulsze punkty, jednocześnie dostarczając dobrej rozrywki i powodów do uśmiechu. Autor jest zdecydowanie mistrzem gatunku.
Autor: Richard Osman
Tytuł: Ostatni gasi światło
Seria: Czwartkowy Klub Zbrodni
Tłumacz: Olga Mysłowska
Wydawca: wydawnictwo Agora
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz