Magdalena Ajeddig, Kamienie i motyle [Moc Media]
Lubię czasem dawać szansę książkom z mniejszych wydawnictw, które często giną w kakofonii głosów skupiających się na dużych wydawcach i głośnych nazwiskach. Często to właśnie mali wydawcy mają prawdziwe literackie perełki, choć bywają też rozczarowania. Jeśli chodzi o powieści obyczajowe to czytam je, ale też selekcjonuję, ale nie mogłam nie dać szansy Kamieniom i motylom Magdaleny Ajeddig, których akcja toczy się w Krakowie i Afganistanie.
W niewyjaśnionych okolicznościach w Afganistanie znika mężczyzna. Okazuje się, że to najlepszy przyjaciel Beaty z dawnych lat. Kobieta angażuje się w jego odnalezienie. Rozwód, porwanie, zabójstwo, intrygi to trudy, z którymi Beata musi się zmagać. Niespodziewanie odnajduje w sobie siłę, o którą się nie podejrzewała. Sytuacja zmusza ją też do refleksji, czego tak naprawdę szuka. Dawnej miłości, o której nie potrafiła zapomnieć? Utraconego poczucia własnej wartości? Czy to będzie szansa na poukładanie życia od nowa?
To historia, która ma interesujący punkt wyjścia. Zaczyna się dokładnie tam, gdzie przed chwilą coś się skończyło. Finalizacja rozwodu jest dla bohaterki kresem nieudanego małżeństwa, ale też pewnym limbo, w które wpada, niezdolna do podjęcia jakichkolwiek działań. Jednak szczera ocena sytuacji przez przyjaciółkę, a potem wiadomość z Afganistanu okazują się dokładnie tym, co wyrywa Beatę z marazmu i jest impulsem do działania.
Autorka kreuje w powieści historię o wszystkich życiowych doświadczeniach, które są jak kamienie, ściągające nas ku ziemi, a także o ludziach i przeżyciach, które - choć delikatne jak motyle - dodają nam skrzydeł. Tytułowa metafora bardzo ładnie wybrzmiewa w całej opowieści, w której bohaterowie dzięki relacjom, w które się angażują, uczą się odrzucać wszystko to, co dotąd ich ograniczało czy hamowało. Ich droga do uzdrowienia serca i ducha prowadzi wprost przez uczucia, którymi są obdarzani i którymi gotowi są obdarzać innych.
Na pewno interesującym zabiegiem jest zestawienie ze sobą spokojnego Krakowa, w którym życie toczy się po utartych torach, i więcej niż niespokojnego Afganistanu (tu zastrzeżenie: akcja rozgrywa się w 2013 roku, czyli w nieco innej rzeczywistości niż obecnie). W tej historii pojawia się i religijny fanatyzm, i ludzie pozbawieni skrupułów, rodzinne waśnie, skomplikowane relacje międzyludzkie, szemrane interesy, odwaga i poświęcenie. Jednocześnie jest to opowieść o tym, że czasem to, co nas przeraża, jest tym, czego najbardziej potrzebujemy.
Ajeddig ciekawie portretuje zawiłości relacji. Pokazuje oblicze prawdziwej przyjaźni, w której oznaką najwyższej troski jest szczera, choć bolesna ocena sytuacji. Zestawia z tym obrazem wizerunek dysfunkcyjnej relacji rodzinnej opartej głównie na emocjonalnym szantażu i przesadnie krytycznej postawie. Jednocześnie autorka snuje historie (więcej niż jedną) o miłości, głęboko skrywanych uczuciach i więzi, która nawet po latach rozkwita jak kwiat.
Wiele aspektów tej historii jest interesujących, choć mam wrażenie, że autorka potraktowała je odrobinę zbyt powierzchownie. Najbardziej razi mnie bardzo mglisty, schematyczny obraz Afganistanu, który jest tak niecharakterystycznie (w przeciwieństwie do Krakowa) opisany, że można by go zastąpić dowolnym innym muzułmańskim krajem. Być może zbyt duże były moje oczekiwania wobec tej obyczajowej historii, ale chciałabym dostać nieco więcej także w rodzinnej historii bohaterki, która potraktowana została schematycznie, jak narzędzie do zbudowania biografii bohaterki, bez psychologicznego niuansowania. Nawet finalne "nawrócenie" ojca odbywa się zbyt gwałtownie i tak naprawdę zabrakło do tego fabularnego umotywowania.
Sama historia okazała się interesująca mimo tych mankamentów. Jednak największą przeszkodą w odbiorze stanowiła dla mnie odrobinę zbyt nierówna, szarpana narracja. Zabrakło mi w książce płynności, przejść między scenami, które wydają się zbyt osobne. Stanowią zlepek obrazów oddzielonych ostrym cięciem, raz za razem, zbyt często, by nie zaburzyło mojego toku lektury. Oczywiście czasem ostre cięcia są konieczne, ale między wieloma scenami można było zbudować narracyjne łączniki. I tego mi w książce zabrakło.
Nie uważam jednak, że to lektura nieudana. Owszem, w kilku punktach mnie rozczarowała, bo życzyłabym sobie pogłębienia pewnych wątków i większej płynności w narracji. Jednak jako całość okazała się całkiem interesującą historią o zdrowieniu duszy, budujących relacjach, podążaniu za głosem serca także tam, gdzie inni widzą zagrożenie. Z intrygującą zagadką zaginięcia wśród ludzi pozbawionych sumienia i skrupułów. Myślę, że może trafić w gust niejednego czytelnika, zwłaszcza wielbicieli historii obyczajowych z niemal kryminalną zagadką w tle.
Autor: Magdalena Ajeddig
Tytuł: Kamienie i motyle
Wydawca: Moc Media
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz