Tiffany D. Jackson, Monday nie przyjdzie [We Need YA]

 

Tiffany D. Jackson, Monday nie przyjdzie [We Need YA]

Są książki, które czytamy dla czystej przyjemności, i takie, które rozdzierają nam serce. Jedne pozwalają nam oderwać się od problemów, zrelaksować, drugie właśnie te problemy akcentują, zmuszają do skupienia na nich uwagi i refleksji. I właśnie do tej drugiej grupy należy powieść Tiffany D. Jackson Monday nie przyjdzie. Książka skierowana do starszych nastolatków (okładkowa sugestia wiekowa to 16+), którą moim zdaniem powinni przeczytać także dorośli. Wciągająca, bolesna, a momentami ogromnie frustrująca.

Claudia i Monday są niemal nierozłączne i przyjaźnią się od dziecka. Jedynie wakacje, kiedy to Claudia wyjeżdża na lato do babci, są czasem, kiedy dziewczęta się nie widują. Wymieniają jednak ze sobą listy, jako że żadna nie posiada telefonu komórkowego. 

Jednak tego lata było inaczej, a Claudia nie doczekała się odpowiedzi na żaden ze swoich listów. Nie udało jej się też dodzwonić, kiedy już wróciła do domu. A pierwszego dnia szkoły Monday nie czekała na przyjaciółkę tak jak zawsze. Nie zjawiła się także w kolejnych dniach i zdaje się, że jedynie Claudia zauważa ten brak. Monday nie daje znaku życia, a jej przyjaciółka czuje, że dzieje się coś złego. Przecież przyjaciółka nie zostawiłaby jej ot tak, bez słowa, na pastwę szkolnych prześladowców, testów i prac domowych, które nagle znacznie trudniej jej robić.

Claudia, zmagając się z kiepskimi ocenami i pogłębiającą się samotnością, stara się zbadać sprawę zniknięcia przyjaciółki. Nie ułatwia tego ani rodzina zaginionej, ani dorośli, których uwagę stara się skierować na ten temat. A przecież nikt nie pamięta, kiedy po raz ostatni widział Monday...

To jedna z tych historii, które wykraczają poza ramy powieści młodzieżowej i choć pozostają skierowane do konkretnej grupy odbiorców, okazują się czymś znacznie więcej, jeśli przyjrzeć się jej bliżej.

Tiffany D. Jackson, jak sama mówi, chce oddawać głos dzieciom z mniejszości etnicznych, ale głównym tematem powieści pozostaje przede wszystkim kwestia przemocy, zaniedbań i zaginięć, które zdają się nikogo nie martwić. Autorka zwraca uwagę czytelnika na kwestie społecznych nierówności, trudności, z jakimi borykają się dzieci z patologicznych rodzin i powszechnej obojętności zarówno wśród rówieśników, jak i ze strony dorosłych. 

Opowiadana przez autorkę historia wciąga właściwie od pierwszych stron i trzyma czytelnika w emocjonalnym klinczu do samego końca, sprawiając, że powieść jest wręcz nieodkładalna. Ma jednocześnie moc oddziaływania na odbiorcę niezależnie od wieku, bo uczuciowemu tornado właściwie nie sposób się oprzeć. Ta historia frustruje i boli, wwierca się w umysł i doprowadza do łez. A przy całej swej emocjonalnej sile jest po prostu bardzo dobrze napisana.

Fabuła prezentowana jest nieliniowo, to wybiega w przyszłość, to cofa się w czasie, pozwalając czytelnikowi nie tylko podążać za bohaterką i współuczestniczyć w niemal skazanych na fiasko poszukiwaniach, ale też, scena po scenie, przyjrzeć się charakterowi relacji Claudii i Monday. Autorka trzyma czytelnika w szachu, buduje napięcie, pozwalając snuć najgorsze przypuszczenia, a jednocześnie szukać odpowiedzi na pytanie, jak do tego doszło, ale nigdy gra podejmowana z czytelnikiem nie jest jedynie sztuką dla sztuki i w meandrach opowieści nie umyka najważniejsze - dramat dziewczynki, którą zawiedli dorośli.

Bo opowieść o Monday jest jak opowieść - nie mogę uciec od tego skojarzenia - o Kamilku z Częstochowy. Zarówno bowiem fikcyjną bohaterkę, jak i realnego chłopca zawiedli właśnie dorośli. I choć trudno wypracować system doskonały, Jackson zdaje się pokazywać, że najsłabszym ogniwem w całym łańcuchu opieki nad dziećmi pozostaje... czynnik ludzki, czyli systemowa niemal obojętność. Szkoła, w której liczą się rankingi, ale brak energii, by sprawdzić, co stało się z uczennicą, która po wakacjach nie zapisała się na kolejny rok do szkoły. Opieka społeczna, która zadowalała się mętnymi wytłumaczeniami. Obojętni sąsiedzi i inne osoby, które miały kontakt z Monday, ale zbyt skupiały się na sobie lub trwały w przeświadczeniu, że nie należy ingerować w sprawy rodzinne. 

Jackson uwrażliwia młodego odbiorcę na cierpienie rówieśników schowane pod maską buty, obojętności czy zwykłej wesołości. Jednocześnie przyznaje nastolatkom moc sprawczą, pokazując, że to od nich także zależy, czy cierpiące dzieciaki odnajdą się w grupie i uzyskają pomoc. Pokazuje, że także oni mogą wpłynąć na dorosłych i skłonić ich do działania. Dorosły zaś odbiorca ma szansę przypomnieć sobie, że każde działanie czy zaniechanie działania ma bardzo realny wpływ nie tylko na nasze własne dzieci. 

Dla mnie właśnie ta część powieści okazała się najbardziej frustrująca - obserwowanie kolejnych dorosłych, którzy nieświadomie głównie przez zaniechanie i obojętność wbijali kolejne gwoździe do trumny dziecka, które nie mogło i nie umiało prosić o pomoc. Zawiedli nauczyciele, sąsiedzi, pracownicy socjalni i rodzice przyjaciółki, których krótkowzroczność okazała się w historii kluczowa. Trudno jest uciec od bolesnej refleksji, że nie potrafimy słuchać dzieci i często nie widzimy dalej niż czubek własnego nosa.

W tym wszystkim warto zauważyć jeszcze jedno. Choć powieść skupia się na trudnych i bolesnych kwestiach, jest też historią o naprawdę pięknej przyjaźni. Bo relacja Claudii i Monday jest poruszająca. Choć wydaje się pełna przemilczeń i półprawd, trudno zaprzeczyć, że obie dziewczyny szczerze się kochają, a upór, z jakim Claudia dąży do wyjaśnienia zagadki zniknięcia Monday, dowodzi, że wsparcie w tej relacji nie było jednostronne.

Mam jeszcze jedną refleksję odnoszącą się do pewnej trudności Claudii z zauważeniem tego, co nazywamy czerwonymi flagami. Claudia bowiem chowana była pod kloszem, rodzice - w dobrej wierze - starali się izolować ją od mrocznego oblicza świata, dlatego dziewczyna nie umiała rozpoznać symptomów dramatu i nazwać niepokojących sygnałów, przez co trudniej jej było szukać wsparcia dorosłych. To dowód, że należy z dziećmi rozmawiać, oczywiście dostosowując przekaz do ich wrażliwości, by mogły skutecznie prosić o pomoc nie tylko dla siebie. I tę lekturę można też potraktować jako pewną literacką lekcję, pokazującą jak w szkle powiększającym wszystko to, na co warto zwrócić uwagę w kontakcie z drugim człowiekiem.

Monday nie przyjdzie to powieść poruszająca, wstrząsająca, bolesna. Skierowana pozornie do odbiorców nastoletnich, ale skłaniająca do refleksji na różnym poziomie i to niezależnie od wieku. Trzymająca w napięciu, ściskająca za serce, napisana z empatią i szacunkiem do bohaterów i czytelników. Jackson nie szuka poklasku, nie stosuje chwytów poniżej pasa, ale stawia na subtelność, siłę przekazu, mądrze konstruuje fabułę i akcentuje najważniejsze kwestie. To dojrzała proza dla czytelnika u progu dojrzałości, podejmująca istotne tematy i z uniwersalnym przesłaniem. Tę powieść postawiłabym obok Mocnych słów Kimberly Brubaker Bradley.

Autor: Tiffany D. Jackson
Tytuł: Monday nie przyjdzie
Tłumacz: Artur Łuksza
Wydawca: We Need YA

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty