Magda Stachula, Idealna [Luna]

 

Magda Stachula, Idealna [Luna]

Do lektury książek Magdy Stachuli przymierzałam się od dawna, jednak zawsze cos stawało mi na przeszkodzie. W końcu w takim gąszczu książek, które każdego roku trafiają na rynek, nieustająco musimy decydować, co czytać natychmiast, a co odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jednak kiedy podczas spotkania w Toruniu autorka opowiadała o inspiracji praskim tramwajem, wiedziałam, że po Idealną będę chciała sięgnąć niedługo. A że książka, będąca debiutem autorki, doczekała się niedawno wznowienia, postanowiłam nie odkładać lektury zbyt długo.

Anita marzy o dziecku, jednak jedynym efektem długotrwałych starań są podupadająca relacja z mężem i coraz większe problemy emocjonalne. Kobieta niemal nie wychodzi z domu, a jej największą pasją pozostaje... podglądanie ludzi przez kamery monitoringu. Upodobała sobie zwłaszcza specjalny tramwaj kursujący po czeskiej Pradze i pewną parę, którą widuje trzy razy w tygodniu na tym samym przystanku.

Żyjąc bardziej w swojej głowie niż rzeczywistości, niemal nie zauważa, jak bardzo oddala się od męża i jak bardzo oboje topią się w morzu wzajemnych pretensji. Za to dostrzega, że w jej szafie zawisły nie jej sukienki, a w torebce pojawiła się nie jej szminka. A potem robi się jeszcze mroczniej… Osoba, która za tym stoi nie może być przypadkowa. Kim jest i dlaczego próbuje ją zniszczyć?

Po przeczytaniu książki doskonale rozumiem, dlaczego uznano książkę za jeden z ciekawszych debiutów kryminalnych, tym bardziej że nurt domestic noir nie był jeszcze w 2016 roku specjalnie rozpowszechniony na polskiej scenie kryminalnej. A Magda Stachula nie tylko skonstruowała ciekawą intrygę, ale też brawurowo ją rozpisała.

Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i prowadzona z kilki perspektyw, przede wszystkim samej Anity, jej męża, a także kobiety, która z tajemniczych względów planuje na Anicie zemstę. Do tego dochodzi jeszcze młody konserwator, który dostaje intratne zlecenie na wykonanie kopii obrazów. 

Autorka prowadzi dwie jakby osobne historie, jedną nazwijmy to "rodzinną", związaną ze starającymi się o dziecko małżonkami i tajemniczą kobietą skupioną na "ukaraniu" Anity za niesprecyzowane winy, którą przetyka delikatnie wątkami związanymi z kopiującym obrazy artystą. Tworzy w ten sposób pewien dysonans w głównej historii, która nijak zdaje się nie łączyć z głównym wątkiem, choć zdajemy sobie sprawę, że jednak musi. I to przeczucie, niemożliwe do sprecyzowania i przewidzenia, jest świetnym spoiwem, przykuwającym do lektury.

Jednak nie bez znaczenia jest też jakość głównego wątku, w którym zagłębiamy się w matnię skomplikowanych relacji między Anitą i jej mężem, pełnych urazy, niechęci, wzajemnego obarczania winą, ale wciąż podszytej echem przywiązania i wspomnieniem dawnego gorącego uczucia, które tli się jeszcze, duszone przez rozczarowanie i pretensje. Stachula pozwalam nam dosłownie wejść do głowy bohaterów, poznać ich najintymniejsze myśli i motywy. Pokazując obie strony medalu, fantastycznie portretuje mechanizm rozpadu związku, do którego małżonkowie nieświadomie dokładają cegiełki. Duszna, gęsta atmosfera relacji zostaje podgrzana przez kobietę, która zagięła parol na Anitę i której działania i motywację poznajemy w toku lektury. Właśnie tak tworzy się wciągający i sugestywny thriller psychologiczny,

A gdy wreszcie połączą się ze sobą wszystkie wątki, przetną ścieżki wszystkich bohaterów, cały ten tygiel relacji, powiązań, intencji i czynów osiągnie stan wrzenia. I wtedy jakość powieści wymyślonej przez Magdę Stachulę wskoczy na kolejny poziom. Bo intryga, którą sukcesywnie i konsekwentnie buduje, jest misternie utkana ze słów, scen i - przede wszystkim - emocji. A od powieści trudno się oderwać.

Tym jednak, co jest najbardziej interesujące, nie jest jednak historia zemsty i stojących za nią powodów. Takich opowieści czytaliście już pewnie sporo. Najciekawsze w powieści - i wyróżniające ją na tle innych - są dodatkowe "smaczki", a przede wszystkim podjęta przez autorkę kwestia wszechobecnych kamer, które dają nam złudne poczucie bezpieczeństwa, ale też w pewien sposób odzierają z anonimowości i prywatności. Stachula zwraca uwagę, jak trudno we współczesnym świecie obronić się przed voyeuryzmem, zarówno biernym, jak i czynnym. Jak łatwo można rozpoznać naszą rutynę dnia i uczynić zeń obiekt obserwacji, ale też jak łatwo upoić się możliwością podglądania, zatopić się w fantazjach, krok za krokiem tracąc kontakt z tym, co jest tu i teraz. Pozornie niewinny praski tramwaj z kamerą staje się narzędziem zaspokajania obsesji, a wszystko w zasięgu monitoringu - potencjalną tej obsesji ofiarą. To właśnie te wątki pobudziły mnie do refleksji równie mocno co analiza narastających między małżonkami pretensji.

Idealna jest wciągającym thrillerem o zemście, entropii małżeńskich relacji, niespełnionych pragnieniach, podsycanych obsesjach. O tym, jak chętnie przyglądamy się innym i jak lekko budujemy obraz drugiego człowieka na podstawie własnych wyobrażeń. To refleksja nad skłonnościami do podglądania i nad tym, jak jest ono proste przy wykorzystaniu współczesnej technologii. A także trafna analiza mechanizmu zdrady, wraz ze wszystkimi czynnikami ją poprzedzającymi. Autorka unika tu oceniania bohaterów, nie opowiada się po żadnej ze stron, pozostawia pole do osobistych przemyśleń i wniosków, wręcz zmusza do stawiania pytań. Powieść ma swoje wady, sporo tu niewiarygodnych przypadków, uproszczeń i daleko idących powiązań, a jednak czyta się ją z zainteresowaniem i mrowiącym podskórnie napięciem. Mimo pewnych niedociągnięć okazała się dla mnie satysfakcjonującą lekturą.

Autor: Magda Stachula
Tytuł: Idealna 
Wydawca: wydawnictwo Luna

Egzemplarz recenzencki.


Komentarze

Popularne posty