Ewa Przydryga, Źródlisko [Muza]

 

Ewa Przydryga, Źródlisko [Muza]

Ewa Przydryga zbudowała już swoją pozycję jako autorka thrillerów psychologicznych i z każdym kolejnym tytułem ją ugruntowuje. Autorka jednocześnie wypracowała swój własny, coraz bardziej rozpoznawalny styl. Ma już grono wiernych czytelników, które sukcesywnie się powiększa. Dla mnie jej książki od dłuższego czasu są obiektem zainteresowania, dlatego nie mogłam oprzeć się najnowszej, pod interesującym tytułem Źródlisko. Jednak mimo całej mojej sympatii do autorki (i faktu, że dalej będę sięgać po jej książki), tym razem nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana.

Życie Niny nie jest usłane różami. Nie układa się jej w małżeństwie, a paranoiczny strach o małego synka nie pozwala jej cieszyć się małżeństwem. Do tego dochodzą niełatwe relacje z młodszą siostrą oraz ojcem.

Szansą, żeby coś w tych relacjach rodzinnych zmienić, jest niespodziewana wygrana w radiowym konkursie. Weekend w supernowoczesnym domu na odludziu wydaje się całkiem dobrym pomysłem. Jednak wizja relaksu rozpada się jak domek z kart w chwili, kiedy Nina budzi się i zauważa, że jej synek zniknął z łóżeczka. Jego rzeczy pływają w pobliskim źródlisku, a sama Nina, choć zarzeka się, że nigdzie nie wychodziła, ma ubłocone stopy. 

Co stało się z Adasiem i jaki jego zniknięcie ma związek ze skrywaną przez rodzinę tajemnicą?

Od razu zaznaczę, że fakt, iż nie czuję pełnej satysfakcji z lektury, nie oznacza, że książka jest nieudana. W sieci znajdziecie już na ten moment niejedną pochlebną recenzję i najlepiej, jeśli przekonacie się sami, czy wam odpowiada. Dla mnie największym problemem stało się emocjonalne zaangażowanie w historię, która jest po prostu przekombinowana.

Ważnym aspektem - bez zdradzania szczegółów - powieści jest motyw zemsty i to ten motyw najmniej do mnie przemawia. O ile doskonale rozumiem motywację i potrzebę wymierzenia sprawiedliwości za osobistą krzywdę, o tyle sam akt dokonywanej zemsty jest tak wielopoziomowy, skomplikowany i zależny od tylu zewnętrznych czynników, z których każdy mógł pójść źle, że bliżej mi było do przewracania oczami niż autentycznego zaangażowania w opowieść. Jednak zdecydowanie wolę, kiedy u bohaterów Ewy Przydrygi jest mniej chłodnej kalkulacji i planowania, a więcej spontaniczności, działania w afekcie. Wtedy opowieści są gęste i bardziej... ludzkie niż mechaniczne.

Nie udało mi się tym razem także związać z bohaterami. Emocjonalna bariera, jaka odgradzała mnie od każdej postaci, której zachowania na poziomie racjonalnym rozumiem, nie pozwalała mi wczuć się w ich sytuację. Choć poruszyły mnie dramatyczne wydarzenia, które były ich udziałem w przeszłości, to już w głównym planie czasowym, na którym rozgrywały się wydarzenia, ich zachowania i reakcje były dla mnie zbyt schematyczne, zdawkowe i nie przemawiały do mnie tak, jak bym się tego spodziewała. Zastanawiam się, czy jest to efekt przejścia przez autorkę z narracji pierwszoosobowej na trzecioosobową, ale nie jestem w stanie jednoznacznie tego stwierdzić. Tym bardziej że osobiście narrację prowadzoną w trzeciej osobie preferuję w literaturze.

Ale nie mogę powiedzieć, że nic się autorce nie udało. Prawda, nie zaangażowałam się w tę historię, ale doceniam wielopiętrową intrygę i próbę stworzenia dla bohaterów swoistego "toru przeszkód", w czasie którego mierzą się z czasem, zadaniami i jednocześnie własnymi słabościami i przeszłością. To się może spodobać i wykreowanie całej tej sytuacji z pewnością wymagało pracy, przemyśleń i wiedzy. To, co mnie wydaje się przekombinowane, innemu czytelnikowi może sprawić frajdę.

Autorka jak zwykle sprawnie przeplata teraźniejszość i przeszłość, bawiąc się pozostawianiem czytelnika na pastwie domysłów i pytań, a jednocześnie sukcesywnie odsłaniając kolejne elementy zagadki, to przypuszczenia potwierdzając, to zmieniając optykę. Pokazuje, jak kruche jest wszystko, co zbudowali bohaterowie i jak cienki wola przesłania to, co było, nieudolnie starając się nie wpuścić cieni przeszłości.

Najmocniejszym wątkiem powieści jest motyw pozornej bezkarności i tego, jak bardzo poczucie winy niszczy życie. Jest jak toczący tkanki teraźniejszości rak, jak korozja, która wżera się w metal i sieje spustoszenie niezależnie od tego, jak bardzo staramy się przykryć te miejsca farbą. Wyłuskiwanie prawdy z siatki pozorów - to jak zawsze wychodzi autorce bardzo dobrze. Przydryga zmusza czytelnika do refleksji nad tym, czy kary rzeczywiście można uniknąć i czy można zbudować życie bez konfrontacji z prawdą. 

Niezależnie od moich wrażeń płynących z tej konkretnej lektury, mogę was zachęcić do zapoznania się z twórczością autorki i skonfrontowania osobistych refleksji z moimi. W końcu nie ma książki, która podobałaby się wszystkim, bo każdy ma indywidualne preferencje, a przecież pięknie możemy się różnić.

Autor: Ewa Przydryga
Tytuł: Źródlisko
Wydawca: wydawnictwo Muza

Egzemplarz recenzencki.


Komentarze

Popularne posty