Anna Fryczkowska, Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo [W.A.B.]

 

Anna Fryczkowska, Saga o ludziach ziemi [W.A.B.]

Są takie książki, które nas oczarowują i poruszają, które trafiają w czułe punkty naszej literackiej wrażliwości, ale kiedy próbujemy opowiedzieć o nich innym, słowa zdają się nie przystawać do przekazu. Czasem można szukać w katalogu zdań i porównań i wciąż nie znajdować tego, co wykracza poza proste refleksje. Jedną z książek, o których bardzo trudno mi opowiedzieć, okazała się Saga o ludziach ziemi Anny Fryczkowskiej.

Kiedy w roku 1816 przez Kujawy przechodzi epidemia przywleczona przez rosyjskie wojska, do jednej z opustoszałych wsi dziedzic próbuje sprowadzić nowe ręce do pracy. Chłopom odrabiającym pańszczyznę na innych włościach oferuje krótszą pracę na pańskim i domy gotowe do zamieszkania. Pierwszymi, którzy decydują się odpowiedzieć na ten apel, są Antek i Hanka. Młodzi małżonkowie, których związek w pewien sposób przełamał wiejskie konwenanse. Młodzi budują swoją pozycję w nowo powstałej społeczności, walcząc o niezależność od dworu, a później obserwując nowe pokolenie, które zaczyna podążać własnymi ścieżkami. 

Gdyby ująć fabułę w zwięzłym streszczeniu, nie można by pominąć faktu, że jest to saga rodzinna skupiona wokół rodziny chłopów pańszczyźnianych. A tu stajemy o krok od porównań z Chłopami Reymonta, przez które większość z nas z mniejszą bądź większą przyjemnością musiała zmierzyć się w szkole. W tym kontekście część czytelników ominie książkę szerokim łukiem z zupełnie niesłusznych powodów.

Oczywiście nie twierdzę, że to książka lepsza od wspomnianej lektury, nie mówię też że gorsza. Dotyka tego samego środowiska i ukazuje codzienne życie zwykłych ludzi, choć w zupełnie inny sposób. Nie twierdzę także, że to lektura dla każdego, ale wydaje mi się, że odnajdą się w niej nie tylko wielbiciele rodzinnych sag czy obyczajowych powieści umieszczonych w historycznych realiach.

Mnie Saga... zachwyciła na wielu różnych płaszczyznach. Przede wszystkim zaś jako rozpisana - na razie - na dwa pokolenia opowieść o rodzinie chłopskiej z Kujaw (a sama jestem Kujawianką), której życie obraca się wokół spraw pozornie bardzo przyziemnych - czyli codziennym trudzie związanym z pańszczyzną, uprawą roli, życiem w małej społeczności, wpisaniem w odwieczny trójkąt "pan - wójt -pleban". Chłopska rzeczywistość wpisuje się w cykl pór roku, w codzienną pracę od świtu do zmierzchu na pańskim i swoim, w obejściu i polu, przetykana bardzo nielicznymi odstępstwami związanymi głównie z wizytą na targu, ślubami czy pojawieniem się nowego życia. I jeśli tak to ująć, brzmi mało interesująco. A jednak Annie Fryczkowskiej udaje się rzecz niebywała - bez romantyzowania życia XIX-wiecznej wsi, bez wprowadzania nieprzystających do realiów wydarzeń, tworzy wciągającą i jednocześnie poruszającą historię, od której bardzo trudno się oderwać.

Autorka bardzo świadomie dobiera elementy fabularne, które składają się na interesującą historię rodzinną, a jednocześnie do tej bardzo swojskiej tkanki dodaje wyraźne i subtelne zarazem (i to się wcale nie wyklucza) elementy, będące odzwierciedleniem chłopskiej duchowości, folkloru i wierzeń, zarówno tych chrześcijańskich, jak i pogańskich. I znów - trudno to opisać słowami, ale cała historia jest jak spektakularna mozaika utworzona z setek drobniutkich elementów, które same w sobie nie wyglądają na widowiskowe, ale razem, w precyzyjnym układzie, tworzą coś wyjątkowego, niesamowitą w swej zwyczajności opowieść.

Dość ryzykowna wydaje mi się decyzja, by w takiej opowieści postawić na narrację pierwszoosobową. I to rozpisaną na kilka głosów. Z pozoru wydawałoby się rzecz niemożliwa do opanowania - powierzyć prowadzenie czytelnika przez opowieść bohaterom wywodzącym się z dość specyficznej klasy społecznej, bo pozbawionej jakiegokolwiek formalnego wykształcenia i - siłą rzeczy - o dość ograniczonych (z naszej perspektywy) horyzontach. Jakże łatwo byłoby popaść w manierę, włożyć w usta postaci słowa i spostrzeżenia, które nie byłyby dla nich odpowiednie. A jednak autorce udaje się zachować autentyzm. I to zarówno w obrazowaniu czynów, jak i przemyśleń każdego z kolejnych narratorów. Ich perspektywy się zazębiają lub uzupełniają, czasem nawet sobie przeczą, ale pozostają realnie osadzone w obrębie ich życiowych doświadczeń, wiedzy, a także mentalności. I to oddanie tej ostatniej chyba zachwyca mnie najbardziej - Fryczkowska zawarła w swojej książce tę niesamowitą mieszankę prostoty, skupienia na tym, co tu i teraz, oraz niezwykłej dziś mieszanki obrzędowości chrześcijańskiej i ludowej. 

W tej opowieści realna zwyczajność miesza się z drobnym pierwiastkiem nadnaturalnym, ale powieść Fryczkowskiej wcale nie ciąży ku fantastyce. Czarownice, boskie interwencje czy śmiertelne świerki są tu tak namacalnie realne jak proszalne dziady czy obowiązek pańszczyźniany. A wszystko dlatego, że dla ówczesnych chłopów były one równie realne co mieszkający za płotem sąsiedzi i cykl pór roku. To kolejny z czynników, który czyni Sagę... tak wyjątkową. I kolejny, który niełatwo zawrzeć w racjonalnym słownym przekazie. 

Doceniam także sposób, w jaki autorka wpisuje bardzo lokalne wydarzenia w szerszy kontekst, rozpoczynając każdą z części przytoczeniem konkretnych wydarzeń "ze świata". Pozwala to z jednej strony umiejscowić akcję w czasie, odnaleźć punkty styczne w historii świata i Polski, zerknąć na migawki z wydarzeń, o których uczyliśmy się w szkole, a z drugiej pokazuje, jak bardzo tzw. "wielka historia" rozgrywała się poza życiem rodzin chłopskich. Ten sposób obrazowania rozdzielności życia chłopów i reszty społeczeństwa jest kolejnym interesującym punktem pobudzającym czytelnika do refleksji.

Tę powieść trudno opisać w pełnej krasie. Trzeba jej zwyczajnie doświadczyć. Popłynąć niespiesznym, ale płynnym nurtem historii o tych, których całe życie związane było z ziemią, a jednocześnie mocno powiązane z niebem. O prostych, niewykształconych ludziach, którzy całe życie spędzali w jednym miejscu, z dala od światowych zawirowań czy wielkich idei, a jednocześnie okazują się daleko bardziej zajmujący niż moglibyśmy przypuszczać. To historia pobudzająca intelektualnie i emocjonalnie, interesująca, skłaniająca do refleksji, ocierająca się o realizm magiczny, ale jednak bardzo autentyczna, wpisana w mentalność bohaterów, ich horyzont poznawczy. Zaskakująca, emocjonująca i wciągająca.

Na koniec dodam, że tym bardziej doceniam jej walory i kunszt autorki, która zachowała maksimum autentyzmu w pierwszoosobowej, stylizowanej narracji, im bardziej zestawiam samą powieść z lekturą Chłopek. Opowieści o naszych babkach Joanny Kuciel-Frydryszak. Wiedza, jaką wynosimy ze wspomnianej książki non fiction pozwala zrozumieć, jak bardzo autentyczna jest opisana przez Fryczkowską historia. Polecam przeczytanie obu książek w dowolnej kolejności. I nawet jeśli macie bardzo złe skojarzenia z Chłopami, dajcie Sadze... szansę. Niech rzucone przez autorkę ziarno kiełkuje w was i kwitnie.

Autor: Anna Fryczkowska
Tytuł: Saga o ludziach ziemi. Wpatrzeni w niebo
Wydawca: wydawnictwo W.A.B.




Komentarze

Popularne posty