[#zwojtkowejbiblioteczki] Ellen Raskin, Gra o spadek [Kropka]
Kocham tajemnice i zagadki. Uwielbiam gry słowne i nietypowy humor. Podoba mi się, gdy w powieści jest trup i zabójca do odnalezienia. I najczęściej właśnie tego szukam w kryminałach dla dorosłych. I kiedy dostaję to wszystko w książce dla dzieci, w połączeniu z nietuzinkowym klimatem i niebanalną intrygą, to wpadam w zachwyt. I właśnie z takim uczuciem dotarłam do finału Gry o spadek Ellen Raskin w świetnym przekładzie Emilii Kiereś.
Jak już wiecie, w tej książce jest trup. Ale on pojawia się nieco później. Najpierw jest nowoczesny, wspaniały budynek, w którym konkretnym rodzinom zaproponowano mieszkania w okazyjnej cenie. I kiedy już wszyscy się doń wprowadzili, kiedy otworzyły się w nim dwa lokale, w domu naprzeciwko znaleziono ciało Samuela W. Westinga. A potem to dopiero się zaczęło.
Zmarły zostawił testament, a na jego odczytanie zaproszono szesnastu mieszkańców wspomnianego budynku. Poinformowano ich, że wśród nich znajduje się winny śmierci pana Westinga. Niemniej sam zmarły zapisuje im milionowy spadek o ile... właśnie. O ile zwyciężą w pewnej grze. Grze o ściśle określonych zasadach, w ściśle wyznaczonych zespołach, pokrętnej i niebezpiecznej. Tym ciekawszej, że towarzyszą jej burza śnieżna, włamania, wybuchy bomb i inne incydenty.
W pierwszej chwili Gra o spadek skojarzyła mi się ze słynną powieścią Roalda Dahla Charlie i fabryka czekolady - zapewne przez wzgląd na ekscentrycznego milionera szukającego spadkobiercy swojego majątku i wikłającego kandydatów w rywalizację o tenże spadek. Ale choć Dahla uwielbiam, powieść Raskin wydaje mi się nieco dojrzalsza, zakładająca też większą dojrzałość czytelnika, i zbudowana jest na zupełnie innym w założeniu klimacie - do pewnego stopnia przywodzącym na myśl powieści Agathy Christie.
Podobnie jak Christie autorka uknuła intrygę, której rozwiązania szuka cała grupa bohaterów - i to w swoim własnym gronie. Każdy coś ukrywa, każdy ma inny pomysł na wykrycie sprawcy, każdy też jest indywidualnością samą w sobie. Raskin zadbała o poczet naprawdę barwnych postaci, a do tego utkała między nimi prawdziwą sieć bardzo skomplikowanych relacji. W czasie gry pretendenci do spadku ujawniają swoje prawdziwe oblicza, ale często też mają szansę na przyjrzenie się samym sobie i swoim potrzebom. W ekstremalnej sytuacji obnażają się przed innymi i przed sobą, jednocześnie przekonując się, jak kruche jest wzajemne zaufanie.
Najbardziej chyba zaskoczyło mnie, jak bardzo po partnersku traktuje autorka potencjalnego czytelnika. Wcale nie tak łatwo domyślić się, że to literatura młodzieżowa, bez żenady można ją czytać w każdym wieku i równie się zachwycać kunsztownie tkaną intrygą, ale i utrzymanymi na wysokim poziomie grami słownymi, łamigłówkami oraz... humorem. Każdy element jest tu ściśle na swoim miejscu, a fabuła zawiera całą masę niespodzianek. Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej sceny, a Raskin nie przestaje zaskakiwać do samego końca.
Tytułowa rozgrywka jest też okazją do przyjrzenia się bohaterom i kolejom ich losu, często bolesnym i tragicznym, oraz życiowym wyborom - tym słusznym, i tym nietrafionym. Jest także pretekstem dla nich samych na definiowanie lub redefiniowanie swojego miejsca na świecie. Zwłaszcza tych młodych bohaterów skłania do rozważań nad tym, czy chcą i mogą spełniać swoje marzenia, czy powinni postępować tak, by zadowolić innych. Jest więc w tej powieści i wątek inicjacyjny, bo wyzwala bohaterów z utartych ścieżek i zmusza do podejmowania własnych decyzji.
Istotnym elementem fabuły są gry słowne i łamigłówki - i tu wielkie ukłony dla autorki przekładu. Pani Emilia Kiereś (która jest nam znana ze świetnych powieści dla dzieci i młodzieży, jak choćby Lapis czy Przepowiednia) zmierzyła się z wyzwaniem, jakim było oddanie w języku polskim nie tylko klimatu książki czy przebiegu fabuły, ale i przełożenia na nasz język wszelkich zawartych w książce zagadek, często opierających się na niemal nieprzetłumaczalnej grze słów. To dzięki niej polski czytelnik może podjąć wyzwanie i wraz z bohaterami spróbować rozwikłać skomplikowaną zagadkę pozostawioną przez zmarłego dla jego potencjalnych spadkobierców.
Ellen Raskin otrzymała w 1979 roku za tę powieść Medal Johna Newbery'ego, czyli jedną z najważniejszych nagród amerykańskich, przyznawaną za "najwybitniejszy wkład w amerykańską literaturę dla dzieci" i już choćby to powinno być dowodem jej jakości. W moim odczuciu będzie odpowiednia dla nieco dojrzalszych czytelników (myślę, że powyżej dwunastu lat), ale bez górnej granicy wieku. Barwni bohaterowie, wielowarstwowa intryga, zawiła, pełna pułapek i gier słownych gra oraz zaskakujące zakończenie podbite równie zaskakującym epilogiem to elementy, które mogą zadowolić także wybrednego dorosłego odbiorcę. Ja w czasie lektury bawiłam się przednio i mam zamiar zachęcić do lektury kolejnych dorosłych wśród rodziny i przyjaciół.
To jak, staniecie do gry o spadek?
Autor: Ellen Raskin
Tytuł: Gra o spadek
Tłumacz: Emilia Kiereś
Wydawca: Wydawnictwo Kropka
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz