[Patronat] Natasha Farrant, Czas po Iris. Pamiętniki Bluebell Gadsby [Dwukropek]
Mam w ostatnim czasie naprawdę wyjątkową czytelniczą passę, tak że wpisy na blogu zaczynają układać się w jedną wielką Księgę Zachwytów. Bardzo mnie to cieszy, bo okazuje się, że moje literackie wybory są trafne, a kuszące marketingowe slogany nie wiodą mnie na manowce. A skoro jesteśmy w fazie zachwytów, nie ma lepszego momentu na to, by zaprezentować powieść, którą jakiś czas temu zgodziłam się objąć patronatem i która właśnie w stan zachwytu idealnie się wpisuje - oto Czas po Iris Natashy Farrant.
Bluebell jest drugą z czwórki rodzeństwa Gadsbych, dość cichą i wycofaną. Ma 13 lat i jej życie mogłoby być całkiem proste i przyjemne. Tyle że trzy lata wcześniej straciła ukochaną bliźniaczkę, a śmierć Iris odmieniła całą rodzinę. Bluebell patrzy na nią przez obiektyw kamery, za pomocą filmowego pamiętnika dokumentując wszystko, co dzieje się wokół niej. Zobaczymy tam miłosne perypetie gniewnej starszej siostry, wybryki młodszego, domagającego się uwagi rodzeństwa, wychowawcze potknięcia zapracowanych rodziców i rozpaczliwe starania młodego opiekuna, bośniackiego imigranta, który zostaje au pair. Przede wszystkim zaś próbę odnalezienia własnego miejsca i własnego głosu w świecie, który wciąż zdaje się rozpadać.
Czas po Iris to początek czterotomowego cyklu Pamiętniki Bluebell Gadsby i - prawdę powiedziawszy - do rozpaczy doprowadza mnie fakt, że nie ukazał się w całości, bo kto raz sięgnie po jeden z tomów, ten zapragnie pochłonąć pozostałe. To takie książki, które bardzo chciałabym czytać mając lat naście. Odnalazłam głęboko w sobie równolatkę Bluebell i zachwyciłam się jej historią.
To mogłaby być zadziwiająco przygnębiająca lektura. W jej centrum bowiem tkwi wielka wyrwa po utraconym dziecku, po siostrze, która była, i teraz tak bardzo jej brakuje. Ta nieobecność rzuca się cieniem na codzienność Gadsbych, a najbardziej na Blue, która zawsze pozostaje niejako w cieniu, nie do końca zauważana, skryta za obiektywem kamery.
Widzimy tu rodzinę, którą rozbiło dramatyczne wydarzenie, a zachwianej równowagi nie sposób naprawić. Zwłaszcza że rodzice, pogrążając się w swoim bólu, szukają jego ujścia, rzucając się w wir pracy. Ojciec jeździ do oddalonej o sto kilometrów miejscowości i - pochłonięty pisaniem - nie rejestruje codzienności swoich dzieci. Mama, która w domu zdawała się pogrążać w bólu, również szuka ucieczki w pracy, która wymaga od niej częstych, nieustannych podróży. To dlatego w domu Gadsbych musi zamieszkać Zoran, student ojca, który ma być opiekunem dzieci, mimo że niespecjalnie ma do tego kwalifikacje.
Przedstawiona w książce sytuacja jest czymś w rodzaju "krajobrazu po bitwie", studium rodziny w stanie rozpadu, w którym ratujący się przed obłędem rodzice zdają się nie zauważać cierpienia dzieci. To bardzo mądra, wnikliwa, ale i zrozumiała dla nastoletniego odbiorcy analiza emocji, które towarzyszą przeżywaniu żałoby i niemożności odnalezienia się w nowej sytuacji. To książka o relacjach - pisana z empatią wobec każdego bohatera, nawet tego, którego postępowanie wywołuje u nas przede wszystkim gniew. Pokazuje, jak trudno goją się rany i jak dużym wyzwaniem jest zbudowanie nowej sieci rodzinnych relacji, gdy jedno z ogniw zostanie zerwane.
Autorka gra w swojej opowieści na emocjach niczym wirtuoz na harfie, wydobywając z niej całe spektrum dźwięków, od niskich, przygnębiających tonów, przez te wyrażające niepokój, po ciepłe, nostalgiczne, a nawet, chwilami, wysokie radosne tony, których zdawałoby się tak bardzo brak w życiu rodziny. I jest to kompozycja bardzo dojrzała, która z jednej strony trafi w gusta młodych odbiorców, a jednocześnie podbije serca dorosłych, którzy postanowią zgłębić tę historię. Jak wspomniałam - takie książki chciałam czytać jako wchodząca w wiek dojrzewania nastolatka, a jednocześnie teraz z radością dokarmiam nimi moje wewnętrzne dziecko.
Czas po Iris jest opowieścią o rodzinie, która na skutek dramatycznych wydarzeń pogubiła swoje priorytety i nie umie znaleźć dla siebie równowagi. Opowiada o stracie i bardzo różnych sposobach na radzenie sobie z tym uczuciem. O bólu i gniewie, które potrafią nami zawładnąć. Jednocześnie jest to powieść o przyjaźni, pierwszej miłości, szukaniu swojego miejsca i głosu. O umiejętności dostrzegania innych ludzi i radości z tego, że jest się dostrzeżonym. Tak, jest bolesna i wzruszająca, ale jednocześnie pełna humoru i przede wszystkim ciepła.
Bluebell pokochałam od razu i ze ściśniętym sercem śledziłam wszelkie jej zmagania - te związane z sytuacją rodzinną, z utraconą przyjaźnią, z szansą na nawiązanie nowej, z pierwszą miłością, bólem po stracie i pozostawaniem w cieniu wszystkich wokół. Ale nie tylko Blue jest postacią godną uwago, ponieważ autorka wtłacza czytelnika w niezwykłą, pokręconą dynamikę wieloosobowej rodziny, z dojrzewającą, zbuntowaną nastolatką, dwójką entuzjastycznych maluchów, zasadniczą, ale kochającą babcią, nieobecnymi rodzicami, a także z niepozornym au pair, który okazuje się mieć więcej wspólnego z Gadsbymi niż ktokolwiek przypuszcza. Zoran, który jest bośniackim uchodźcą, wydaje się tu trochę nie na miejscu, ale Blue odkryje, jak dobrze i dlaczego rozumie on jej rodzinę. Częścią galerii postaci stają się również tajemniczy sąsiad i dawna przyjaciółka oraz szkolni koledzy, a każde z nich wnosi do tej historii jakąś wartość.
Czas po Iris to książka, która z jednej strony wyciska łzy z oczu, a z drugiej otula jak ramiona ukochanej osoby. W całym szpalerze prezentowanych zdarzeń zachowuje przy tym autentyczność, wiarygodność pozwalającą nie tylko cieszyć się z lektury, ale i refleksyjnie przyjrzeć się wywoływanym przez nią emocjom i podejmowanym zagadnieniom. Mądra, wnikliwa, poruszająca, a przy tym delikatna i zabawna powieść o tym, że w życiu nie wszystko da się naprawić, ale warto zawalczyć o rodzinę i o siebie. O tym, że czas leczy rany, ale tylko wtedy, gdy my sami pozwolimy im się zabliźnić. O tym, że czasem się gubimy, ale warto dać się odnaleźć. O sile rodziny i prawdziwej przyjaźni, zawiedzionych nadziejach i blaskach codzienności. Wspaniała historia, do której chce się wracać, którą pochłania się jednym tchem i wcale nie chce się kończyć. Jestem dumna, że mogę jej patronować i polecać - zarówno młodszym nastolatkom, jak i wrażliwym dorosłym.
Autor: Natasha Farrant
Tytuł: Czas po Iris
Tłumacz: Monika Wiśniewska
Seria: Pamiętniki Bluebell Gadsby
Wydawca: Wydawnictwo Dwukropek
Egzemplarz patronacki.
Komentarze
Prześlij komentarz