Kiedy rozmawiam z różnymi osobami o lekturach szkolnych na etapie podstawówki, często zaznaczam, że jedną z największych wad odgórnej listy jest jej nieprzystawalność do współczesności bliskiej dzieciom. Na etapie, gdy powinny liczyć się przekazywane wartości i odkrywanie radości płynącej z czytania, a nie historia literatury, to, co proponuje dzieciom szkoła powinno być jak najbardziej współczesne. Tylko... jak ma się do tego mój zachwyt nad Felcią, czyli szkicami z kichającym berecikiem Pawła Pawlaka?
Bo Felcia zupełnie nie jest współczesna. Nie mogłaby być koleżanką z ławki naszych dzieci, ani nawet nas samych. Myślę, że bliżej jej do pokolenia mojej mamy. Rzeczywistość Felci też jest całkiem odmienna od naszej - bez komputerów i telefonów, gier wideo, internetu... A nawet bankomatów, plastikowych reklamówek czy supermarketów. I nie była to rzeczywistość ani lepsza, ani gorsza. Po prostu inna. Ale możliwość wejrzenia w ten świat ma w sobie mnóstwo uroku.
Felcia jest przecudowną bohaterką i myślę, że pokochają ją zarówno dzieci, jak i dorośli. Bystra, energiczna, śmiała i zdecydowana. Nie przywiązuje wagi do strojów, o ile nie gryzą. Ale nie przeszkadza jej zupełnie, jeśli wywołują kichanie, jak ukochany berecik. Potrafi zapomnieć o całym świecie, śpiewając na estradzie i czasem naprawdę przyprawia rodziców o ból głowy. Przygody i psoty takiej bohaterki aż chce się śledzić.
Historie związane z Felcią - zwane szkicami - to krótkie, luźno związane ze sobą opowiastki, z prostą fabułą. Są takie, które składają się zaledwie z kilku zdań i te nieco dłuższe. Czasem dotyczą drobnych codziennych aktywności, czasem czegoś, co przydarzyło się małej bohaterce. Wszystkie razem składają się na obraz dzieciństwa w zupełnie innych czasach, ale... nie aż tak różnego od doświadczeń naszych dzieci. W końcu dziś także dzieci bawią się, śmieją i psocą, przyprawiają rodziców o ból głowy czy czekają na mikołaja. Ta książka doskonale pokazuje wszystkie punkty wspólne, tworząc płaszczyznę do porozumienia.
Choć czas, do jakiego przenosi nas autor, nie jest dokładnie określony, ja sama stawiałabym na lata sześćdziesiąte/siedemdziesiąte. Autor pozwala dzieciom zajrzeć w przeszłość, a dorosłym - opowiedzieć o swoim własnym dzieciństwie. Przy tej lekturze zabawa jest międzypokoleniowa. Niezaprzeczalnie wisienką na torcie są tu ilustracje w stylu retro, kreską, kolorystyką i nastrojem przenoszące w przeszłość. A na nich Felcia - cudny urwis, którego wizerunek wywołuje uśmiech na twarzy.
Paweł Pawlak o przeszłości opowiada z lekkością, prostotą i humorem, dbając o wyjaśnienia kwestii, które dla dzieci mogą być niezrozumiałe. Są tu proste historie o codzienności, które są podróżą w czasie, ale i okazją do refleksji nad tym, co się zmienia, a co pozostaje niezmienne. Zróżnicowane, luźne opowiastki skoncentrowane wokół pełnokrwistej bohaterki mają w sobie mnóstwo ciepła i nostalgii. Lektura Felci dla nas może być sentymentalną podróżą do lat dziecięcych, dla naszych pociech okazją do spojrzenia na dzieciństwo swoich rodziców czy dziadków. Wszyscy zaś będą świetnie się bawić. I to mimo że książka nie ma ciągłej fabuły, a jest - jak wskazuje tytuł - zbiorem szkiców, obrazków z felcinej codzienności. Ja już mam do Felci wielki sentyment i uśmiecham się na sam widok jej twarzyczki na okładce.
Autor: Paweł Pawlak (tekst i ilustracje)
Tytuł: Felcia, czyli szkice z kichającym berecikiem
Wydawca: Wilga
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz