[Recenzja przedpremierowa] Robert Małecki, Wstyd [Czwarta Strona Kryminału]
Robert Małecki należy do wąskiego grona polskich autorów, których nie tylko darzę estymą, ale wręcz - nie bójmy się tego słowa - uwielbieniem. Na każdą kolejną powieść czekam jak spragniony na wodę i rzucam się na nią niecierpliwie. Kiedy w moje ręce trafił Wstyd, znów poczułam ten cudowny dreszcz podniecenia, choć wiedziałam, że to nie historia o moim ulubionym Bernardzie Grossie. Ale zważywszy na to, jak autor "wyrabia się" w pisaniu stand-alone'ów, liczyłam, że to będzie udana historia. I wiecie co? Wstydu nie ma.
Julia Karlińska jest byłą policjantką, samotną matką wychowującą nastoletnich synów - bliźniaków. Kilka lat wcześniej w tragicznym wypadku na motocyklu straciła męża. Sprawcy nie udało się odnaleźć, a Karla, wiedząc, jak potrzebna jest synom, odwiesiła mundur do szafy. Teraz uczy historii w prywatnym liceum, w którym uczą się także jej synowie. Nie jest jej lekko, dom utrzymuje dzięki pomocy teściów, a do tego dręczy ją niewiedza, ponieważ sprawcy wypadku nigdy nie odnaleziono. Choć stara się z tym faktem pogodzić, nie ma pewności, czy udało się to jej chłopakom.
Ustabilizowane - zdawało by się - życie Karli zaczyna wywracać się do góry nogami w czasie, gdy Śmierszynem wstrząsa wieść o zabójstwie jej kolegi z pracy, uznanego matematyka Sławomira Nowaka. To zdarzenie uruchamia całą lawinę, w wyniku której budzą się demony przeszłości. Tym bardziej że tego samego dnia ginie też jeden z synów Karli.
Pogrążona w żalu Karlińska zaczyna działać na własną rękę w momencie gdy policja zaczyna łączyć obie sprawy w jedno śledztwo, a jej niepokój budzi zachowanie drugiego syna. Tylko czy Karla jest gotowa zmierzyć się z prawdą?
Robert Małecki, w moim odczuciu król powieści o zaginięciach i zaginionych, tym razem proponuje mocny thriller, w którym ten wątek praktycznie nie występuje. Jest za to naprawdę dobrze wykreowana bohaterka, była policjantka i matka, która zmierzyć się musi z osobistą tragedią. Jej macierzyńskie uczucia ścierać się będą z rasową policyjną dociekliwością, której nie da się odwiesić na kołku razem z mundurem. Z jednej strony wewnętrzny przymus będzie ją pchał do działania, z drugiej strony uczucia wpływać będą na obiektywizm.
Historia, którą serwuje nam autor, to nie droga po nitce do kłębka. Wstyd ma wielowarstwową intrygę, utkaną z wielu różnych nici i wątków, które to się krzyżują, to biegną gdzieś swoim torem, by na końcu złączyć się w ciasnym splocie, w którym nie uświadczysz dużej luki. Małecki daje wskazówki i myli tropy, wabiąc czytelnika do siebie, wciągając w fabularny labirynt, mamiąc obietnicą rozwikłania zagadki, która rozwiewa się jak mgła i do samego finału pozostawia w gąszczu spekulacji. Podążanie za tą fabułą sprawia sporo frajdy i gwarantuje niejedno zaskoczenie.
Świetnie budowane napięcie to jedno. Dla mnie istotne jest, że autor nie tylko doskonale wykreował i ZROZUMIAŁ swoją bohaterkę, ale i bardzo wiarygodnie nakreślił portret rodzinnych relacji, dynamiczny, wielowarstwowy i wielobarwny. Odnosząc się do własnych doświadczeń, mogę z łatwością uznać, że jest to przede wszystkim portret wiarygodny i choć podlegający założeniom fabuły, bardzo realistyczny. Ciekawe jest w nim dla mnie i to, co dzieje się między matką i synami, i to, co składa się na relację Karli z teściem, i wszelkie poboczne relacje z innymi ludźmi - kolegami, współpracownikami itp. Całe spektrum związanych z nimi emocji znalazłoby przełożenie na świat pozaksiążkowy.
Niespieszna narracja pozwala wypełnić emocjami przestrzeń między kolejnymi zwrotami akcji, zbudować napięcie, które się udziela czytelnikowi, nadać głębię postaciom, miejscom i zdarzeniom. Jednocześnie wątek kryminalny nie cierpi w starciu z warstwą obyczajową i na jego prowadzenie również jest czas i przestrzeń. W moim odczuciu proporcje między składnikami powieści są bardzo przemyślane i wyważone. Znajdziemy w powieści cały wachlarz emocji, smutek, wzruszenie, radość, niepokój, lęk, szczyptę humoru i pikanterii. Zbilansowane jak porządna dieta, co dowodzi dużej literackiej świadomości autora.
Robert Małecki zawsze przykładał dużą wagę do tytułów swoich powieści, dlatego możecie się spodziewać, że temat wstydu odegra w tej historii znaczącą rolę. Autor jednak nie kroczy prostymi ścieżkami, nie spodziewajcie się więc jednej najprostszej wykładki. Biorąc na warsztat wstyd, Małecki przygląda się mu z każdej strony i umieszcza w wielu różnych kontekstach, pokazując jednocześnie wpływ na różne osoby. I to kolejna wartość dodana, jakiej możecie od niego oczekiwać.
Wstyd jest wielowymiarową historią poszukiwaniu prawdy i niechcianych odpowiedziach, o uczuciu, które prowadzi do tragedii, o tym, że ranią nie tylko słowa, ale także milczenie. Niespieszna i niepokojąca fabuła, doskonale wykreowane postaci z Julią Karlińską na czele i - przede wszystkim - świetnie uchwycona dynamika relacji rodzinnych i międzyludzkich sprawiają, że trudno się od niej oderwać i o niej nie rozmyślać. Robert Małecki udowadnia, że panuje nie tylko nad wątkami i umiejętnie zwodzi czytelnika, ale też dojrzale dobiera proporcje i zawiera w słowach istotę przekazu. W moim odczuciu jedna z najlepszych książek autora, a do tego w wielu aspektach bardzo mi bliska. Na taką rozrywkę, możecie mi wierzyć, zasługujemy.
Premiera 13 kwietnia!!!
Autor: Robert Małecki
Tytuł: Wstyd
Wydawca: Czwarta Strona Kryminału
Za egzemplarz dziękuję autorowi i wydawcy.
Komentarze
Prześlij komentarz