|
Ta książka oczaruje was słowami |
Cios kamienia
albo kija
kości me rozbija
Ale słowa...
to już inna
jest rozmowa...
Zawsze powtarzałam, że słowa są magiczne. I zawsze uwielbiałam poddawać się magii słów. Dlatego, kiedy pojawiła się książka, w której tak ważna jest moc zaklęta w słowach, zakochałam się od pierwszej strony. I nie mogłam nie objąć jej patronatem, tym bardziej że to książka dla młodszej młodzieży, idealna dla Wojtka (który jest jej dumnym współpatronem).
Rayne, bohaterka książki, ma dwanaście lat i mieszka w Penderinie. Jej mama Meleri jest Tchnącą Magią i posługując się Magią Słów, chroni mieszkańców osady przed panoszącą się w świecie plagą i pomaga im w codziennym życiu. Teraz przyucza Rayne do roli Tchnącej Magią, by ta kiedyś mogła ją zastąpić. Jednak dziewczynka nie chce być Tchnącą, nauka nie sprawia jej przyjemności i znacznie częściej coś psuje niż tworzy.
Mieszkańcy Penderinu są skryci za magiczną barierą. Nikt nie może się przez nią przedostać bez wiedzy Meleri, która musi odpowiednio pocienić zasłonę, by strażnicy czy zwiadowcy mogli osadę opuścić i do niej wrócić. Natomiast nikt z zewnątrz nie dostrzeże siedliska. Wszyscy wydają się z tego stanu zadowoleni, poza Tomem, przyjacielem Rayne, który nie pozwala, by stosowano na nim czary i nie chce tkwić w jednym miejscu, obawiając się czegoś, czego nie widzi. Dlatego postanawia wykopać tunel pod barierą i wydostać się na zewnątrz.
Pewnego dnia, tuż za strażnikami, pojawia się obcy, który próbuje wejść do Penderiny. Meleri go odpycha i ponownie okrywa osadę osłoną, jednak obecność obcego niepokoi ją do tego stopnia, że postanawia opuścić bezpieczne tereny, żeby wszystko sprawdzić. W tym czasie to Rayne ma opiekować się mieszkańcami i strzec księgi z czarami. Niestety, wskutek pewnych wydarzeń Rayne upuszcza księgę, a zebrane w niej czary się psują. Każda zagubiona litera we wzorcu sprawia, że przestają działać też ich kopie na pergaminach oraz wszystkie rzucone wcześniej czary, a wioska pogrąża się w chaosie.
Jedyna nadzieja, że Meleri naprawi księgę. Rayne musi wyruszyć na poszukiwanie matki. Wraz z nią przez tunel wymyka się Tom. Choć przyjaciele nie są zgodni, co do dalszych kroków, to na ich barkach spocznie teraz los całego Penderinu.
|
Przepiękna okładka i magiczne wnętrze |
Choć wydaje się, że powiedziałam już o książce sporo, tak naprawdę nie zdradziłam nic, bo wszystkie najważniejsze wydarzenia rozegrają się za barierą. Tymczasem zarys fabuły pozwoli wam poczuć przedsmak tego, z jak niesamowitym światem mamy do czynienia w tej książce. To prawda, magia nie jest niczym nowym w powieściach dla dzieci i młodzieży, jednak autorka znany motyw wykorzystała w oryginalny sposób. Przede wszystkim wymyśliła, że każdy czar ma swój zapisany wzorzec, który może ulec uszkodzeniu, a wtedy to samo dzieje się z kopiami, także już wykorzystanymi.
Ciekawie obmyśliła też autorka motyw plagi (choć nie zdradzę tu jej istoty), dodając do tego typową niechęć dzieci do powielania ścieżek rodziców. Rayne nie chce być jak matka, Tom nie wierzy w plagę i nie chce utknąć w jednym miejscu tak jak jego rodzice. Ani dziewczynka, ani chłopak nie ufają rodzicielskim zapewnieniom, że to dla ich dobra, chcą działać samodzielnie i decydować o sobie.
Julie Pike stworzyła cudowną, pełną emocji opowieść o odwiecznym konflikcie rodziców i dzieci, ale przede wszystkim fantastyczną historię o magii. I to o magii, którą trzeba tchnąć, ale jej nośnikiem są słowa. Tę miłość do słów widać w książce wyraźnie, pojawia się w najważniejszych scenach. Dzięki Julie Pike młody czytelnik może przekonać się, że znajomość słów może wiele zmienić, że zaklęta jest w nich siła, ale same w sobie słowa nie są ani dobre, ani złe. Złe może być tylko ich wykorzystanie.
Niezależnie od przesłania, jest to po prostu naprawdę dobra, emocjonująca lektura. Z dwójką (a nawet trójką, ale ciii) ciekawych młodych bohaterów, którzy mają swoje zalety i wady, słabości i mocne strony, ale w godzinie próby potrafią przezwyciężyć lęk, by nieść pomoc innym. W tej książce ważna jest przyjaźń, lojalność, umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami, ale też piękna miłość matki i córki, której nie można porównać z niczym innym. Mamy tu magię, przygodę, wędrówkę, która odmienia bohaterów i pozwala im dojrzeć oraz odkryć swoje powołanie (jest w tej historii wiele z powieści inicjacyjnej), są zaskakujące zwroty akcji. Parafrazując hasło reklamowe: satysfakcja z lektury gwarantowana.
Urzekło mnie też to, co stanowi zwieńczenie fabuły, czyli zachęta do zabawy słowem. Autorka zachęca czytelnika po sięgnięcia do słownika, poznania nowych słów i do zabawy nimi w układanie czarów. To może być naprawdę kreatywna i rozwijająca zabawa, bo choć nie mamy pod ręką nikogo, kto tchnie wymyślonym przez nas czarem, nic nie przeszkodzi nam marzyć... i tworzyć. A granicą jest jedynie nasza wyobraźnia (i znajomość języka).
To książka, która adresowana jest do młodego odbiorcy, docelowo - do młodszych nastolatków, ale powiem wam w sekrecie, że jeśli podbierzecie tę książkę swoim dzieciom, to spędzicie świetny wieczór na ukradkowym czytaniu, bo to naprawdę pięknie napisana, wciągająca historia. Zachwyci dorosłych miłośników słowa, filologów, wielbicieli ksiąg i skryptów. Ostatnia Tchnąca Magią - nomen omen - oczaruje was słowami.
|
Niech dzieje się magia |
Jest jeszcze jeden wątek, na który zwróciłam uwagę i który - mam wrażenie - skierowany jest do dojrzalszego odbiorcy (może autorka zakładała, że my, rodzice, będziemy książkę podbierać dzieciakom?). Podejrzewam, że dla nastolatków historia Rayne i Toma będzie do pewnego stopnia opowieścią o tym, co dzieje się, kiedy kwestionujemy zalecenia rodziców. Ja odkryłam, że jednocześnie jest to historia o tym, co może się wydarzyć, kiedy my, rodzice, tak bardzo chcemy chronić nasze dzieci, że nie informujemy je o bardzo istotnych sprawach. Przecież gdyby Meleri nie unikała odpowiedzi na pytania córki, być może nic by się nie wydarzyło - księga by nie upadła, czary nie uległyby zniszczeniu, a plaga nie wtargnęłaby do Penderinu. No ale... my stracilibyśmy świetną historię.
Oboje z Wojtkiem pozostajemy pod urokiem Ostatniej Tchnącej Magią i będziemy długo jeszcze zachęcać was, byście dali się ponieść tej magicznej, pełnej przygód i niebezpieczeństw historii, w której każe słowo ma znaczenie. Właśnie takie opowieści powinny czytać nasze dzieci - przyjemne w odbiorze, wciągające, ale też z mądrym przesłaniem. To wspaniała alternatywa spędzania wolnego czasu i przyjemność nie tylko dla docelowego odbiorcy tej książki. No i ta okładka! Polecamy.
Premiera powieści już 12 listopada!
Autor: Julie Pike
Tytuł: Ostatnia Tchnąca Magią
Tłumacz: Maciej Nowak-Kreyer
Wydawca: Dwukropek
Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :-D
UsuńPojawia sięmotyw niepełnosprawności - niepełnosprawnej ręki?
OdpowiedzUsuń