[Posłuchane] Astrid Lindgren, Przygody Emila ze Smalandii [Jung-Off-Ska]

 

Audiobooki nie raz uratowały mi życie. Dosłownie. W czasie długiej podróży samochodem czasem naprawdę ostatnie, o czym marzę, to odpowiadanie na setki pytań płynących z tylnego fotela. Odkrycie, że wspólne słuchanie książki gwarantuje mi ciszę i spokój, okazało się jednym z najważniejszych w karierze rodzica. I tak książki nagrane wkroczyły w naszą codzienność. Oboje z Wojtkiem korzystamy z abonamentowego dostępu do audiobooków, jednak gromadzimy też te wydane na płytach - dlatego, że te najłatwiej nam wziąć do samochodu i że są zawsze w pogotowiu, gdy padnie internet.  A do tego lubię kupować audiobooki dzieciakom z rodziny w prezencie.

Cały ten wstęp zmierza ku jednemu - czyli ku nowej pozycji w naszej biblioteczce audio, która powiększyła się o box z wydawnictwa Jung-Off-Ska. W boksie tym znajdziemy 3 płyty z wydanymi już wcześniej przygodami Emila ze Smalandii autorstwa Astrid Lindgren. Płyty w formacie MP3 zawierają łącznie 8,5 godziny nagrań, co oznacza masę dobrej zabawy.

Astrid Lindgren chyba nikomu przedstawiać nie muszę, bowiem na książkach tej szwedzkiej pisarki wychowują się raz za razem kolejne pokolenia małych czytelników. Wielu z nas, dorosłych, pamięta pewnie także Emila - z książek i z filmu, który na ich podstawie poznał. Przypomnę jednak pokrótce, że Emil to chłopiec o wyglądzie aniołka, ale straszny psotnik (do dziś trzymam się podejrzenia, że na Emilu wzorowali się twórcy postaci Denisa Rozrabiaki). Jego nieodłączne atrybuty to czapka cyklistówka i strzelba, z którą kładzie się nawet do snu. Zamiast jeść szparagową fasolkę - podgryza choinkę, szczypie siostrę, wkłada głowę do wazy z rosołem... Ogólnie pakuje się w kłopoty i psoci na całego. Mieszkańcy Lonnebergi chętnie wysłaliby go do Ameryki, żeby zaznać wreszcie spokoju, ale my, czytelnicy, kochamy Emila od lat.

Lindgren stworzyła barwną, budzącą sympatię postać małego psotnika o dobrym sercu, którego nie sposób nie lubić. Śledzenie jego poczynań to ogromna dawka śmiechu i dobrej zabawy tak naprawdę niezależnie od wieku. Z Emilem spotkaliśmy się raz i okazuje się, że Wojtek niewiele pamięta, dlatego to zbiorowe wydanie audiobooków trafiło na idealny moment. Choć Wojtek nie przestaje trenować - mimo pandemii i pogody - ze względu na porę roku więcej czasu spędza w domu i cieszy nas każdy czasoumilacz. Do tego audiobooki dają nam jedną korzyść, której nie dają książki papierowe - można ich słuchać w czasie wykonywania innych czynności (np. podczas przygotowywania prac na plastykę czy technikę!).

Przygody Emila są świetne, ale w przypadku audiobooka, oprócz treści, liczy się także wykonanie. Książkę czyta Edyta Jungowska i robi to bardzo ekspresyjnie. Na początku wydawało mi się nawet, że zbyt ekspresyjnie, ale szybko się przekonałam, że po pierwsze taka stylistyka bardzo odpowiada Wojtkowi (a to on jest najważniejszym odbiorcą tych nagrań), a po drugie... pasuje do historii Emila. Ekspresywna lektorka i żywiołowe poczynania bohatera tworzą świetny miks, a w efekcie zyskujemy nagranie, które dziecięcych odbiorców zaciekawi, rozbawi i przykuje do głośnika. Głos lektora uzupełnia muzyka i "dodatki" dźwiękowe, które nadają całości głębi nie do odtworzenia w czasie samodzielnej lektury.

Na ponad 8 godzin nagrań składają się 3 płyty: Emil ze Smalandii, Nowe psoty Emila ze Smalandii i Jeszcze żyje Emil ze Smalandii. To prawda, wszystkie były już wydane, ale my nie mieliśmy żadnej, więc takie pudełkowe wydanie 3 w 1 jest dla nas idealne. Całość jest bardzo ładnie wydana, więc można też pomyśleć o tych audiobookach w kontekście prezentów mikołajkowych czy gwiazdkowych. Sama słucham tych nagrań z przyjemnością, ale najważniejsza jest radość słuchania, jaką obserwuję u Wojtka, który wyszukuje każdej wolnej chwili na puszczanie audiobooka. I to jest właśnie najlepsza rekomendacja.

Autor: Astrid Lindgren
Tytuł: Emil ze Smalandii
Audiobook
Wydawca: wydawnictwo Jung-Off-Ska