Jorn Lier Horst, Thomas Enger, Zasłona dymna [Smak Słowa]
Na drugą wspólną powieść Jorna Liera Horsta i Thomasa Engera czekałam bardzo niecierpliwie. Byłam ciekawa, czy dobre wrażenie, jakie zrobił na mnie ten duet, pisząc Punkt zero, zostanie podtrzymane, dlatego właśnie Zasłona dymna trafiła na szczyt czytelniczego stosu. A kiedy już mogłam się wreszcie zabrać do czytania... poszło jak z płatka.
W Zasłonie dymnej wracamy do znanych nam już bohaterów - dziennikarki Emmy Ramm i policjanta Alexandra Blixa - i znów zaczynamy od mocnego uderzenia. Jest noc sylwestrowa. Blix patroluje ulice Oslo, a Emma, wciąż walcząca z traumą po niedawnych wydarzeniach, postanawia się przełamać i udaje się w pobliże Radhuskaia oglądać fajerwerki w tłumie obcych ludzi. W domu zostawia zdziwionego chłopaka, który nie do końca rozumie tę potrzebę wyjścia. Niestety w środku tłumu wybucha bomba. Przybyły na miejsce Blix ratuje z basenu portowego nieprzytomną kobietę. Okazuje się, że to matka zaginionego przed laty dziecka, którego poszukiwania prowadził.
Mała Patricia, nad którą opiekę sąd przyznał ojcu, została porwana, gdy miała rok. Mimo wielu prób nie udało się jej odnaleźć, a ojciec, wzburzony wyznaniem pewnego informatora, popełnia zbrodnię w afekcie i zostaje skazany na długoletnie więzienie. Dziesięć lat później dostaje pocztą do przywięziennej skrzynki zdjęcie dziewczynki w wieku szkolnym i uważa, że to jego zaginiona córka. Właśnie w czasie, kiedy z powodu wybuchu w Oslo zostaje wprowadzony wyższy stopień zagrożenia terrorystycznego.
Tymczasem wybuch, którego Emma była światkiem, okazuje się jej osobistą tragedią. Wszystko dlatego, że jedną z ofiar okazuje się ktoś bliski dziennikarce. Kobieta rzuca się w wir pracy. Próbując w ten sposób uporać się z tragicznymi wydarzeniami, prowadzi dziennikarskie śledztwo w tej sprawie. Siłą rzeczy drogi jej i Blixa znów się krzyżują.
Powiem tak - mariaż Horsta i Engera, który chwaliłam w przypadku Punktu zero, nadal ma się bardzo dobrze. Połączenie sił obu autorów daje czytelnikowi emocjonującą powieść, która intryguje już od Prologu i co ważne, nie zawodzi aż do finału. Poprzeczka, którą autorzy postawili samym sobie pierwszą wspólną powieścią, została bez dwóch zdań osiągnięta.
Z jednej strony nie dostaliśmy tu nic odkrywczego, nie dość, że bohaterowie ci sami, to i schematy podobne - starszy gliniarz po przejściach, związana z nim dawną i niedawną traumą młoda dziennikarka i kolejny nieuchwytny sprawca, a do tego echa sprawy porwania sprzed lat. Ale ponownie - Horst i Enger wykorzystują te schematy bardzo umiejętnie, doprawiając je detalami, które czynią historię intrygującą i emocjonującą. I choć wydaje się, że nakłada się tu na siebie bardzo wiele elementów, ten miks okazuje się bardzo strawny w odbiorze.
Na pewno atutem powieści są dobrze wykreowani bohaterowie, do których zwyczajnie chce się wracać i których poczynaniom się kibicuje. Co nieco już o nich wiemy, ale drobne wątki poboczne pozwalają poznać ich nieco bliżej, a także sprawdzić, jak wpłynęły na nich niedawne dramatyczne wydarzenia. Blix jest gliną, który budzi zaufanie i sympatię, a jego spokój i konsekwencja w działaniu oraz intuicja imponują. Emma zaś to przykład fajnej silnej babki, która walczy z własnymi demonami, a do tego potrafi być dociekliwa i uparta. Po prostu chce się jej kibicować. Do tego mamy drugoplanową, ale równie budzącą sympatię partnerkę Blixa - młodą policjantkę Sofię Kovic, która doskonale uzupełnia starszego gliniarza. Emocje wyraźnie skupiają się wokół tych bohaterów, ich działań i rozterek, wiążąc czytelnika z postaciami.
Jeśli chodzi o zagadkę, z którą mierzą się bohaterowie, tu również czuję się usatysfakcjonowana. Od początku wiemy, że sprawa nie będzie łatwa, tym bardziej że przy okazji zamachu znów ożywa sprawa sprzed lat. Mamy więc tak naprawdę dwie emocjonujące zagadki - tę dotyczącą zamachu bombowego oraz tę związaną z nierozwiązaną sprawą małej Patricii. Obie nie są łatwe do rozwiązania, a pracę śledczych utrudnia fakt, że przełożeni Blixa nie wierzą, że są ze sobą związane, i całe siły kierują na zapobieganie kolejnym atakom - jak uważają - terrorystycznym. Wraz z pojawianiem się coraz to nowych faktów Blix konsekwentnie podąża za podszeptem intuicji i próbuje poskładać w całość kawałki układanki - a czytelnik razem z nim. Po raz kolejny autorzy zapraszają nas do "zabawy" w typowanie rozwiązania, ale do samego końca trzymają najważniejsze karty przy orderach, umiejętnie zwodząc.
Powieść Horsta i Engera to połączenie rzetelnego, drobiazgowego śledztwa policyjnego z prowadzonym w nieco innym stylu śledztwem dziennikarskim, które przeplatają się i uzupełniają, wnosząc do opowieści niezbędną dynamikę i dostarczając niezbędnych informacji. Napięcie, umiejętnie zbudowane i podtrzymywane, sprawia, że książkę bardzo trudno jest odłożyć. Krótkie rozdziały i brak przesadnie rozbudowanych opisów również korzystnie wpływają na powieść, dając wrażenie, że właściwie "czyta się sama".
Książki takie jak Zasłona dymna to dla mnie literackie pewniaki w obrębie kryminału. Dynamiczne, z ciekawą, przemyślaną i - co najważniejsze - konsekwentnie prowadzoną intrygą bez ślepych zaułków, świetnie prowadzonym napięciem i bohaterami, którzy, miast irytować, zachęcają czytelnika do emocjonalnego zaangażowania w opowieść. I choć Ameryki nikt tu nie odkrywa, to po prostu dobra lektura rozrywkowa. Jest to powieść o brzemiennych w skutki wyborach i sieci kłamstw, która zbiera swoje żniwo. W tej formie i kształcie dobry prognostyk na kolejne historie, jeśli Horst i Enger zechcą je napisać. A ja mam nadzieję, że zechcą.
Komentarze
Prześlij komentarz