Bianca Bellova, Takie urywki [Afera]

Bianca Bellova, Takie urywki [Afera]

 
Nie raz już przekonałam się, że małe formy literackie potrafią być prawdziwą czytelniczą ucztą. Czasem nawet bogatszą od wielotomowej serii. Kiedy więc dowiedziałam się, że wydawnictwo Afera przełożyło Takie urywki, zbiór opowiadań Bianki Bellovej, o której talencie już miałam okazję się przekonać, nie mogłam się doczekać.

Synowie wytrwale (choć bez sensu) walczący o uznanie w oczach gburowatych ojców, poetka udzielająca młodemu chłopakowi wywiadu w domu spokojnej starości, osobliwe randki z Tindera, łagodna żona z miażdżącym prawym prostym, leciwy profesor w ostatniej zagranicznej podróży, kobieta z entomofobią, pogrzeb przyjaciela rodem z Big Lebowskiego, blaski i cienie praskiego Žižkova, pierwsze miłości, nieuleczalne choroby, codzienne radości i lęki.

Bianca Bellová wraca tym razem w krótkich formach. Zachowuje charakterystyczny, znany z powieści Jezioro i Mona, surowy styl oraz melancholię, ale dodaje do nich czarny humor i zaskakujące pointy. Gwiazda literatury czeskiej pokazuje nam zupełnie inne pisarskie oblicze – bezwzględnie warte poznania.

Lekturę tej książki mogłabym porównać do jedzenia tabliczki najlepszej czekolady, ale takiej naprawdę wybornej. Można oczywiście pochłonąć ją w całości i być zadowolonym, ale pełnię doznań zapewnimy sobie smakując ją kawałek po kawałku, pozwalając pojedynczej kostce rozpuścić się na języku. Opowiadania Bellovej uradują nas także czytane ciągiem, ale pozwólcie sobie się nimi nacieszyć, zatrzymajcie się po każdym urywku na trochę, zostańcie trochę w każdej historii po kolei. Gwarantuję, że będzie to niesamowite przeżycie.

Literackie miniatury, które serwuje nam autorka, są pozornie niepowiązane. Nie spina ich żadna tematyczna klamra. Pozornie każdy jest zupełnie inną historią. Ot, okruchem dnia tego czy innego bohatera. W globalnej skali znaczącym niewiele, choć czasem ten moment zatrzymany na kartach książki dla nich jest bardzo ważny. Ale nie zawsze. I nie doszukujmy się w nich wielkiego przesłania. To właśnie zwyczajność, okruch wyrwany z codzienności nabiera na kilka chwil znaczenia.

Lektura książki przypomina spacer ulicą i tych kilka chwil, kiedy różne sytuacje znajdują się w zasięgu naszego wzroku. Nie znamy ich początku, często nie widzimy finału. Zostajemy tylko z urywkiem, który czasem osadza się w głowie na dłużej. I tak samo jest z lekturą. Każde opowiadanie wpływa naczytelnika nieco inaczej, czasem wywoła uśmiech, czasem poczucie grozy. I bardzo często te historie generują całe ciągi myślowe.

Styl Bellovej, surowy i oszczędny, i mistrzowskie panowanie nad opowiadaną historią wybrzmiewają w pełni w tych małych formach. Do tego dochodzi odrobina humoru, czasem czarnego, a przede wszystkim zaskakujące puenty, które domykają opowieści, pozostawiając jednocześnie ogromną przestrzeń do refleksji. Całość podlana jest specyficzną melancholijną nutą, która zachwycała zarówno w Monie jak i w Jeziorze.

Przy całej oszczędności w operowaniu słowem, w tej precyzji zdań, Bellova kreśli sceny bardzo plastycznie, wciągając czytelnika w samo centrum opowiadanej historii. Osadza w jej klimacie, dzięki czemu to, co czasem bardzo zwyczajne, okazuje się nadzwyczaj interesujące.

Bellova zresztą świetnie pokazuje, jak interesująca potrafi być codzienność, jak kwestie, nad którymi moglibyśmy przejść do porządku dziennego, urastają do rangi osobistej tragedii lub przeciwnie, stają się jeszcze jednym doświadczeniem, może porażką, a może wręcz przeciwnie. Jest w pisaniu Bellovej coś głęboko ludzkiego i właśnie to potrafi poruszyć najmocniej. 

Takie urywki to niebanalna lektura. Mistrzostwo zamknięte w literackich miniaturach. I miniatury kryjące w sobie niezwykłe opowieści. Efemeryczność jest właśnie ich siłą. Wyrwane z życia okruchy zdarzeń skłaniają do myślenia o tym, co było wcześniej, co zdarzyło się potem. Oraz przekładania spostrzeżeń na własną rzeczywistość. To opowieści o ambicjach i porażkach, o niewygodnych relacjach i uciążliwości więzi rodzinnych, o niebranych pod rozwagę zakończeniach. Autorka uczy nas, że historia zaczyna się czasem właśnie tam, gdzie zaczyna się milczenie, a puenta nie wyzwala ze szponów nakreślonych scen. To literatura ambitna, wysmakowana, a jednocześnie przystępna i bliska. Uwielbiam Bellovą i ta książka tylko mnie w tym uwielbieniu utwierdziła.

 Autor: Bianca Bellova
Tytuł: Takie urywki
Tłumacz: Anna Radwan-Żbikowska, Julia Różewicz
Wydawca: wydawnictwo Afera

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY