Clare Chambers, Małe przyjemności [Znak]
Czym są dla was małe przyjemności? Każdy z nas na dźwięk tych słów wyruszy myślą ku innym obrazom, a jednocześnie podobnie odczuje błogość, bo czasem te małe przyjemności dają nie mniej słodyczy niż większe. Tytuł książki Clare Chambers właśnie dzięki tym miłym skojarzeniom zaintrygował mnie i skłonił do lektury.
Oczywiście zwróciłam uwagę na fakt, że powieść została okrzyknięta książką roku m.in. według „The Times’a”, „Daily Telegraph”, „Evening Standard” i „Daily Express”, ale też “Good Housekeeping”, jednak do takich deklaracji jestem sceptyczna. Bardziej zaciekawiła mnie nominacja do Women’s Prize, jednej z najbardziej prestiżowych brytyjskich nagród literackich przyznawanych autorkom publikującym po angielsku bez względu na obywatelstwo. Warto było?
Akcja powieści rozgrywa się w roku 1957, na przedmieściach Londynu. Jean Swinney, dziennikarka lokalnej gazety, wiedzie tam samotne życie wypełnione obowiązkami i rozczarowaniami.
Szansa na odmianę pojawia się, kiedy do redakcji przychodzi list od pewnej kobiety z jej niezwykłym wyznaniem. I to Jean ma sprawdzić, czy chodzi o oszustwo, czy może cud. To dziennikarskie śledztwo wywraca jej życie do góry nogami. Jean zyskuje nieoczekiwaną szansę na przyjaźń, miłość i wolność. Jednak szczęście ma swoją cenę.
Niespieszna fabuła książki zdaje się uwodzić, kusić i pociągać. Podążanie za nią przypomina próbę pochwycenia kolejnych elementów tworzącego się obrazu. Jest to fascynujące i angażujące zajęcie, tworzące wewnętrzne napięcie, wzmagające głód poznania.
Nazwać tę książkę kobiecą, to trochę zrobić jej pod górkę, bo książki "kobiece" często są uznawane za gorszej jakości i kojarzone ze sztampową romansowością. A jednak jest w tej historii subtelna kobiecość i wcale nie tak subtelna siła, która nie zawsze ma szansę dojść do głosu. W tej historii kobiecość jest eksploracją własnej natury, doznań, pragnień, ale i rozczarowań. Poczucia wtłoczenia w sztywne ramy i pragnieniu, by się jednak z nich wydostać.
Piękny język, ale i wnikliwość autorki budują czarujący klimat powieści, w którym ważne jest także to, co wydaje się efemeryczne. Piękno Małych przyjemności tkwi w prostocie, w doświadczaniu codzienności zwykłych ludzi i ich małych, osobistych dramatów czy radości, wydobyciu maleńkich perełek z szarego ciągu naszych dni.
Wyobrażam sobie, jak w czasie lektury bardziej zwracamy uwagę na drobiazgi, które czynią nasze życie lepszym lub chociaż bardziej znośnym, jak kawa w ulubionym kubku, zapach otwieranej książki, aromat ulubionych dań czy choćby promienie słońca rozjaśniające pokój. Tę magię rzeczy małych świetnie udaje się Chambers wydobyć.
Wydaje się, że temat kobiecości uwięzionej przez społeczne zasady nie jest niczym nowym, ale autorka świetnie wpisuje go w zaskakującą fabułę. Bardzo sugestywnie puentuje sztywne ramy konwenansów wprost z przedmieść Londynu lat 50. tłamsząc osobowość kobiety, a jednocześnie tworzy uniwersalny komentarz do uwięzienia w narzuconych przez poczucie obowiązku i oczekiwania innych, które mimo zmiany epok wciąż dochodzi do głosu.
Urzekła mnie ta historia, tak niespieszna i jednocześnie zaskakująca, pełna tajemnic i napięć, a jednocześnie skłaniająca do refleksji. Piękny język, czułość i wspaniałe oddanie detali sprawiają, że lektura jest czymś więcej niż tylko "małą przyjemnością". W nieoczywisty sposób porusza czułe struny w duszy i z pewnością nie jest jedną z tych powieści, które zapomina się wraz z wybrzmieniem ostatniego zdania. Ostatecznie, sama jestem na siebie zła, że tak długo zwlekałam z lekturą.
Autor: Clare Chambers
Tytuł: Małe przyjemności
Tłumacz: Magdalena Sommer
Wydawca: Znak Jednym Słowem
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz