Amy Noelle Parks, Almost-Kiss. Nie flirtuj ze mną na fizyce [Wydawnictwo Literackie]
Pierwsza miłość, przeżywana w nastoletniości, ma w sobie coś bezsprzecznie uroczego. Jasne, czasem kończy się złamanym sercem, ale kiedy trwa, roztacza wokół siebie niemożliwą do podrobienia aurę. Pewnie dlatego jest tak wdzięcznym tematem książek dla młodzieży. Ale i ryzykownym. Ponieważ temat często jest eksploatowany w literaturze, filmach, muzyce, autor łatwo może popaść w trywialność czy otrzeć się o kicz. Obawiałam się trochę tego, kiedy sięgałam po Almost-kiss Amy Noelle Parks, ale z drugiej strony niełatwo oprzeć się pokusie sprawdzenia romantycznej historii... z fizyką w tle.
Jeśli powiem, że Evie nie jest zwyczajną dziewczyną, wielu z was uśmiechnie się pod nosem. Określenie "nie jestem jak inne dziewczęta" stało się rodzajem wewnętrznego żartu w rozmowach o powieściach young adult. Jednak odmienność Evie nie wynika jedynie ze stylu ubierania czy zamiłowania do książek. Ta dziewczyna jest bowiem szczególnie uzdolniona w dziedzinie nauk ścisłych, a matematyka i fizyka nie tyle nie mają przed nią tajemnic, co są dla niej największą inspiracją, środowiskiem naturalnym. Za to relacje z ludźmi - to jest prawdziwa terra incognita. Evie nie radzi sobie z interpretowaniem podtekstów, wyrazów twarzy, niuansów komunikacji, co w połączeniu z licznymi lękami i fobiami dziewczyny skazuje ją niemal na samotność.
Co innego Caleb. Wspomniane przedmioty może nie są poza jego zasięgiem, jednak nauka wciąż jest dla niego wyzwaniem, a pewne z zagadnień fascynujących Evie wymykają się jego percepcji. Za to ten uśmiechnięty, pozytywnie nastawiony do świata chłopak świetnie radzi sobie z ludźmi, lubi ich i jest przez nich lubiany. Evie ma szczęście, że ma u boku takiego przyjaciela. I chce, by ta relacja nigdy się nie zmieniła.
Kiedy na horyzoncie pojawia się Leo, nowy uczeń w szkole, Evie odkrywa, że po raz pierwszy ktoś budzi jej motyle w brzuchu i sprawia, że jest gotowa na zupełnie nowy etap w swoich relacjach z ludźmi. Caleb zaś coraz intensywniej przeżywa wszystkie swoje prawie-pocałunki z Evie. I że być może nigdy nie będzie miał szans na ten rodzaj relacji z Evie, jaki ma Leo.
Almost-Kiss to klasyczny nastoletni trójkąt miłosny, w którym na szali mamy wieloletnią przyjaźń, która dla Evie stanowi fundament osobowości i zupełnie nowy, romantyczny związek, który oferuje tajemnicę, niepokój i motyle w brzuchu. I w gruncie rzeczy jest to historia dość przewidywalna, bo realizuje znane już literackie schematy. A jednocześnie jest też w tej historii coś więcej, kilka elementów, które czynią z powieści atrakcyjną i wcale nie nużącą lekturę.
Po pierwsze - i najważniejsze - książkę wyróżnia przesycony matematyką i fizyką świat przedstawiony. Wiem, brzmi przerażająco, przynajmniej dla części z nas, ale romans rozkwitający na pożywce z matematycznych bączków, fizyki kwantowej czy teorii świata jako komputerowej symulacji ma w sobie coś perwersyjnie (czy mogę użyć tego słowa w recenzji powieści młodzieżowej?) pociągającego. Zwłaszcza że nauki ścisłe nie są jedynie kostiumem nadającym bohaterom rysu indywidualności, ale istotnym elementem ich codzienności. Paradoksalnie teorie, które dla wielu z nas brzmią niewiarygodnie i wymykają się pojmowaniu, są dla Evie dużo naturalniejszym językiem niż mowa ciała i gramatyka międzyludzkich relacji. I wspaniale czyta się, jak przez nauki ścisłe starają się do serca dziewczyny dotrzeć rywalizujący chłopcy.
Wyrażona w dwugłosie narracja pozwala nam wejść w intymną niemal relację z odczuciami, obawami, nadziejami i dążeniami Evie i Caleba, a przez to zaangażować się emocjonalnie w tę historię. Poczuć, że przeszkody, które piętrzą się przed bohaterami, choć w znacznej części stworzone przez nich samych, nie są przez to mniej realne i łatwiejsze do przezwyciężenia. Bo stawką w tej historii nie jest po prostu znajomość, a przyjaźń, która przez lata była najbardziej stałym i wartościowym punktem w życiu bohaterów.
Podoba mi się sposób kreacji pary bohaterów-narratorów, ale też Leo, chłopaka Evie, oraz Bex, jej przyjaciółki. Ta druga to wrażliwa, odpowiedzialna dziewczyna, która wiele wnosi do życia Evie, a jednocześnie zmaga się ze swoimi problemami. Leo zaś pozostaje wiarygodny jako obiekt westchnień Bex i potrafi być nad wyraz wyrozumiały w wielu kwestiach, choć jak to zakochany nastolatek, próbuje walczyć o swoje miejsce u boku dziewczyny.
Świat relacji, portretowany przez Parks, obejmuje nie tylko stosunki z rówieśnikami i relacje damsko-męskie, ale też skomplikowane więzi z rodzicami. Zwłaszcza dotyczą one Evie, która zmagać się musi nie tylko ze swoją nieneurotypowością, ale i nadopiekuńczą matką, która projektuje swoje obawy na córkę, powodując, że zanika granica między rzeczywistymi lękami i niedyspozycjami a lękiem przed ich wystąpieniem. To obraz może nieco drastyczny, ale wcale nie tak bardzo nietypowy i ciekawie było się mu przyjrzeć. Zresztą autorka bardzo trafnie diagnozuje przeróżne międzyludzkie relacje i świetnie oddaje ich dynamikę.
Interesującym elementem fabuły jest też wątek obecności kobiet w świecie nauk ścisłych. Lekceważenie, podejrzliwość, umniejszanie roli w badaniach, niechęć, ale też zazdrość - to postawy, z którymi często muszą mierzyć się uzdolnione uczennice, studentki i badaczki. W tym obrazie odnajdą się nie tylko matematyczki i fizyczki, ale też inne kobiety próbujące odnaleźć swoje miejsce w dziedzinach postrzeganych jako typowo męskie.
Wszystkie te elementy sprawiają, że proponowana przez Parks historia jest dla czytelnika atrakcyjna. Co ważne, autorce udało się znaleźć złoty środek między warstwą romansową i dodatkowymi kwestiami, które są przez nią podejmowane, a nauki ścisłe przedstawić w atrakcyjny i możliwie zrozumiały sposób. Fantastycznie zaangażowała do flirtu mniej lub bardziej znane teorie - jak splątanie kwantowe, a także bardziej poetyckie metafory, jak te związane z wierszem czy opowieścią o splecionych drzewach.
Co mi się w książce nie podoba? Tytuł. Zarówno to, że główny jego rdzeń został nieprzetłumaczony, jak i polski podtytuł. Myślę, że oryginalne "The Quantum Weirdness of the Almost-Kiss" można było przetłumaczyć lepiej (nawet jeśli nie dosłownie), nie spłycając historii, w której teoria splątanych cząsteczek kwantów jest przecież jak najbardziej istotna. Po części rozumiem, co może stać za tą decyzją, ale przecież "Prawie-pocałunek" wcale nie brzmiałby źle, a podtytuł "nie flirtuj ze mną na fizyce" nijak ma się do fabuły, poza obecnością samej fizyki.
Abstrahując jednak od tego, Almost-Kiss to młodzieżowa historia o miłosnym trójkącie, która ma w sobie mnóstwo uroku i ciepła, a jednocześnie zupełnie nie jest przesłodzona. Rozpisana w narracyjnym dwugłosie, z sympatycznymi, ciekawymi bohaterami, świetnie wykorzystuje znany schemat fabularny, wpisując go integralnie w świat nauk ścisłych i bardzo konkretnych ambicji. Jest jednocześnie historią miłosną, ale też opowieścią o krystalizowaniu się planów na przyszłość, budowaniu tożsamości i samoświadomości. Powieścią o przyjaźni, stawianiu granic, emancypowaniu się od wpływu dorosłych. O wychodzeniu ze strefy komfortu, otwieraniu na nowe doznania, odwadze, niepewności i wszystkich drobnych sprawach, które są integralną częścią wchodzenia w dorosłość. Mimo pewnej przewidywalności jest to powieść, w którą czytelnik może wtulić się jak w ramiona przyjaciela i bezkarnie puszczać nosem serduszka, nie czując ani krzty zażenowania. Można ją smakować jak ulubiony deser, znajomy, lecz wciąż rozkosznie przyjemny. I to bez względu na wiek.
Na koniec dodam, że ta powieść skierowana do młodzieży nie zawiera pikantnych scen, co może być istotne, jeśli chcemy zaproponować ją czytelnikom w wieku nastoletnim, także 14-15-letnim, choć bohaterowie są od nich nieco starsi. A jednocześnie ma w sobie tyle uroku, że z przyjemnością spędzą przy niej wiosenne popołudnie znacznie starsi odbiorcy.
Autor: Amy Noelle Parks
Tytuł: Almost-Kiss. Nie flirtuj ze mną na fizyce
Tłumacz: Łukasz Małecki
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz