Matt Forbeck, Minecraft: Dungeons. Narodziny Arcyzłosadnika [Muza]

Matt Forbeck, Minecraft: Dungeons. Narodziny Arcyzłosadnika [Muza]

Jestem wielbicielką serii oficjalnych powieści ze świata Minecraft. Nie tylko dlatego, że poprzez nawiązanie do gry książki skłaniają do lektury także te dzieciaki, które nie przepadają za czytaniem, choć niewątpliwie jest to duży atut. Przede wszystkim dlatego, że każda z sześciu już powieści (na blogu znajdziecie recenzje Wyprawy i Kresu, ale oboje z Wojtkiem czytaliśmy wszystkie) spełnia moje oczekiwania. Wcale nie tak łatwo jest napisać książkę na podstawie gry, swego czasu nie raz się podobnymi pomysłami rozczarowywałam. Ale w tym przypadku muszę stwierdzić, że każdy z autorów proponuje czytelnikom ciekawą, ale i wartościową lekturę (osobiście najbardziej lubię Kres i Wypadek, Wojtek stawia na Wyspę i Kres). Całkiem niedawno do grona pięciu książek dołączyła najnowsza część - Minecraft: Dungeons. Narodziny Arcyzłosadnika Matta Forbecka.

Książka nawiązuje do jednej z nowszych edycji gry - Minecraft: Dungeons - która jest nie grą kreatywną, a przygodową grą akcji z elementami RPG, w której rozgrywkę prowadzi się samotnie lub w grupie (do 4 osób), a jej celem jest uratowanie wioski i pokonanie Arch-Illagera (czyli naszego tytułowego Arcyzłosadnika). I właśnie ta ostatnia postać jest punktem wyjścia do fabuły powieści.

Matt Forbeck, Minecraft: Dungeons. Narodziny Arcyzłosadnika [Muza]

Archie jest nietypowym złosadnikiem - mniejszy od pozostałych, nie tak silny, nie tak skory do bitki, gnębiony i poniżany przez towarzyszy z plemienia. Jego jedynym marzeniem było znalezienie miejsca, w którym czułby się jak w domu. Wygnany przez złosadników po przegranej bitwie, trafia do wioski spokojnych osadników. Mieszkańcom trudno jest zaufać komuś, kto należy do wielokrotnie napadającej na wioskę nacji, ale dzięki wstawiennictwu Yumi znajduje tam chwilę wytchnienia. Część osadników zaczyna tolerować jego obecność, jednak wszystko kończy się wraz z przybyciem do wioski bohaterów. Po niefortunnym incydencie Archie znów zostaje wygnany. Kresem jego tułaczki jest jaskinia, w której złosadnik znajduje Kulę Władzy. Archie nigdy nie zabiegał o moc i władzę, jednak teraz odkrywa, że morze wyczarowywać niesamowite rzeczy i zmieniać świat, który odwrócił się do niego plecami. Wystarczy tylko, że będzie słuchał artefaktu, a stanie się niemal niezwyciężony.

Autor powieści fantastycznie sfabularyzował mechanikę gry, obdarzając osobowością wszystkie pojawiające się w niej postaci. Czytelnik ma okazję poznać zarówno mieszkańców wioski, jak i złosadników i bohaterów. Poznając każdą z - nazwijmy to - nacji, poznaje też jej styl życia i dążenia, motywacje i spojrzenie na świat. Zaś poznanie to każe zweryfikować wcześniejsze założenia. W tym świecie bohaterowie (czyli postaci, w które wcielają się gracze) wcale nie są postrzegani jak bohaterowie, a świat nie jest tu wcale czarno-biały, z wyraźnym podziałem na złych i dobrych.

Najważniejszą postacią w fabule jest Archie, złosadnik, który nie może znaleźć sobie miejsca na świecie. Wyrzucony z plemienia, próbuje odnaleźć się wśród społeczności osadników, jednak gdy w grę wchodzą uprzedzenia, o konflikt nietrudno. Część osadników obarcza Archiego winą za wszystko złe, co przytrafiło im się z rąk złosadników, choć inni stopniowa dają się przekonać, obserwując zachowanie wioskowego przybłędy. Bohaterowie też nie mają wśród osadników najlepszej opinii, sami zaś patrzą na mieszkańców wioski z góry i dość nonszalancko odnoszą się do ich własności. A że obie strony nie rozumieją swojego języka, trudno o porozumienie. W pewnym sensie Forbek nawiązał swoją powieścią do historii białych kolonizatorów, którzy docierali na zamieszkałe tereny Afryki czy Ameryk, i z wyższością patrząc na rdzenną ludność, wykorzystywali jej zasoby zgodnie z własnym uznaniem, nie pytając o zgodę. To nawiązanie nie jest podane wprost, jednak jest bardzo czytelne i świetnie wplecione w fabułę.

Fabuła powieści świetnie czerpie z gry, a jednocześnie wychodzi poza samą rozgrywkę. Narodziny Arcyzłosadnika są bowiem pełną zwrotów akcji, wartko napisaną historią, od której nie można się oderwać. Jej zaletą jest ambiwalentność kluczowych postaci, która każe przyjrzeć się bliżej ich czynom i motywacjom. Jeden z bohaterów, Karl, ma się za wielkiego wojownika, jednak brak w nim pokory i szacunku nie tylko wobec współgraczy, ale także wobec mieszkańców terenów, które przemierza. Archie jest natomiast dobrym, pragnącym spokoju, nietypowym złosadnikiem, jednak ostatecznie to on będzie upajał się mocą, którą zyska dzięki Kuli.  W ten sposób autor wprowadza do rozrywkowej historii ciekawe rozważania o szacunku, tolerancji, uprzedzeniach i poczuciu władzy. O złu, które rodzi się także w rękach "dobrych" ludzi. Dając przestrzeń do tych rozważań, autor tworzy nie tylko wciągającą powieść dla zapalonych graczy, ale i uniwersalną historię z drugim dnem. 

Narodziny Arcyzłosadnika można potraktować jako wyjątkowe, atrakcyjne wprowadzenie do świata gdy dla tych, którzy jeszcze jej nie spróbowali, jako jej uzupełnienie dla tych, którzy już są graczami, ale przede wszystkim jako dobrą rozrywkę z wartościowym przesłaniem, po którą mogą sięgnąć zarówno fani Minecrafta, jak i wszyscy inni czytelnicy. Ja ten pomysł kupuję i zachęcam was, rodzice, byście - proponując dzieciom lekturę - sami do niej zajrzeli. Jak dla mnie ta książka wskakuje na podium minecraftowych książek, a i Wojtek gorąco ją poleca.

Autor: Matt Forbeck
Tytuł: Minecraft: Dungeons. Narodziny Arcyzłosadnika 
Tłumacz: Stanisław Bończyk
Wydawca: Wydawnictwo Muza

Komentarze

Popularne posty