[#zwojtkowejbiblioteczki] Stuart Gibbs, Szkoła szpiegów. Projekt X [Agora dla dzieci]

 

[#zwojtkowejbiblioteczki] Stuart Gibbs, Szkoła szpiegów. Projekt X [Agora dla dzieci]

Poddaję się. Nie potrafię dorównać kreatywnością Stuartowi Gibbsowi i pisać ciągle coś nowego o jego powieściach. Ten autor od wielu, wielu tomów pisze niby o tym samym, a jednak wciąż nie brakuje mu pomysłów. I chyba szybciej pierwsze pokolenie jego czytelników wyrośnie z tych książek niż te pomysły się skończą. Na szczęście autorowi bezrobocie nie grozi, bo w serii rozkochują się coraz to nowi odbiorcy, pochłaniający tom za tomem. A jest ich już 10, bo właśnie na scenę wkracza Szkoła szpiegów. Projekt X.

Przyjaciele Bena Ripleya będą musieli go ochronić przed wszystkimi złolami świata!

Murray Hill, arcywróg Bena, nigdy nie odpuszcza. Tym razem zaktywizował do jego wykończenia nie tylko wszystkich płatnych morderców, ale również… wyznawców teorii spiskowych! W jaki sposób? Otóż wmówił im, że Ben jest jaszczuropodobnym kosmitą, który chce zniszczyć naszą cywilizację. Nie do uwierzenia? A jednak…

Przeczytajcie kolejną część bestsellerowej serii o przygodach młodych adeptów Akademii Szpiegostwa CIA!

No i co ja mam wam napisać? Co jeszcze powiedzieć, żeby przekonać nieprzekonanych? Bo ci, którzy zasmakowali w Szkole szpiegów dawno już mają nowy tom w łapkach, a przynajmniej w planach. Bo my, fani opowieści szpiegowskich, wiemy, że Gibbsa czyta się jednym tchem i z szerokim uśmiechem na twarzy.

Trzeba zaznaczyć, że autor wypracował sobie pewien fabularny schemat dla tej serii i konsekwentnie się go trzyma. Ben, czyli adept szkoły szpiegów nieco z przypadku, musi wziąć udział w misji, w towarzystwie Eriki i ewentualnie zmiennej konstelacji swoich rówieśników ze szkoły i/lub dorosłych. Jest akcja, niebezpieczeństwa i przeszkody, jest nikczemny wróg i jego świta. Czy to ma prawo bronić się przez dziesięć już tomów?

Ano ma prawo, gdy bierze się za to Gibbs. Schemat gwarantuje czytelnikom porcję emocji, ale to, jak w każdym tomie jest on rozgrywany, to już inna sprawa. Dzięki połączeniu lekkiej narracji i sporej dawki humoru, a także nieustannie zmieniającej się scenerii, autor jest  w stanie z wypracowanego schematu wycisnąć całą gamę atrakcji.

Choć to opowieści fikcyjne, to większość z przygód Ripleya wynika z inspiracji czerpanych przez autora z jego ukochanych książek oraz życiowych obserwacji. Można powiedzieć, że Gibbs czasem jedzie po bandzie, ale skoro godzimy się na pewne naciągnięcia, sięgając po opowieści o Bondzie czy innych szpiegach, to czemu nie w literaturze dziecięcej? Aż trudno uwierzyć, że to, co dzieje się w nowej części nie jest wyssane z palca, ale... cóż, teorie spiskowe są całkiem realne... nawet te nierealne zupełnie.

Oprócz wartkiej akcji mamy też oczywiście relacje - rodzinne i rówieśnicze. Wybuchy uczuć, nić zazdrości o tych, którzy znaleźli swoje drugie połówki. Jest lojalność i wsparcie, ale też zmaganie się ze słabościami. Bardzo podoba mi się wątek utraty wiary we własne możliwości i nauka akceptacji tego, że nikt nie jest niepokonany. A że książka kończy się w interesującym momencie można mieć nadzieję, że czekać nas będzie kolejne ciekawe spotkanie.

Jeśli macie w otoczeniu dzieci, które zarzekają się, że książki są nudne, podsuńcie im Szkołę szpiegów. Jeśli chcecie uatrakcyjnić czas w domu, podróży czy poczekalni w przychodni - dajcie dzieciakom Szkołę szpiegów. Każdy zasługuje na tak atrakcyjną rozrywkę i zabawę literaturą. A Gibbs ma talent do wyczuwania, co spodoba się odbiorcom. I - podejrzewam - świetnie się przy wymyślaniu tych książek bawi.

Autor: Stuart Gibbs
Tytuł: Szkoła szpiegów. Projekt X
Ilustracje: Mariusz Andryszczyk
Tłumacz: Jarek Westermark
Seria: Szkoła szpiegów
Wydawca: Agora dla dzieci

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Copyright © zaczytASY