József Debreczeni, Zimne krematorium. Reportaż ocalałego z Zagłady [Filia Na Faktach]

 

József Debreczeni, Zimne krematorium. Reportaż z Zagłady [Filia Na Faktach]

To nie jest książka, którą można zrecenzować. Bo jak można oceniać zapis doświadczeń granicznych, jak oceniać pamięć wydarzeń tak strasznych, że chcielibyśmy zamknąć oczy i odwrócić głowę. Ale o książce Józsefa Debreczeniego na pewno trzeba mówić, by Zimne krematorium. Reportaż ocalałego z zagłady nie przeszedł niezauważony. Nie po raz kolejny.

Odzyskane po latach dzieło literatury poświęconej Holokaustowi, napisane przez dziennikarza, poetę i ocalałego z zagłady Józsefa Debreczeniego.

József Debreczeni, węgierski dziennikarz i poeta, trafił do obozu Auschwitz w maju 1944 roku. Gdyby podczas selekcji na rampie został skierowany na lewo, miałby przed sobą jeszcze około czterdzieści pięć minut życia. Jako jeden ze „szczęśliwców” został wysłany na prawo, czego konsekwencją było dwanaście przerażających miesięcy niewoli i katorżniczej pracy w trzech podobozach KL Gross-Rosen, wchodzących w skład kompleksu AL Riese w Górach Sowich. Kalwaria pisarza zakończyła się w „zimnym krematorium”, jak nazywano obóz szpitalny Dörnhau, gdzie więźniowie – zbyt słabi, aby pracować – oczekiwali egzekucji.

Debreczeni swoje doświadczenia zawarł w Zimnym krematorium, jednym z najsurowszych, najbardziej bezlitosnych oskarżeń pod adresem nazizmu, jakie kiedykolwiek sporządzono.

Zimne krematorium po raz pierwszy opublikowano po węgiersku w Jugosławii w 1950 roku. W rodzinnym kraju autora książka ukazała się dopiero w 2024 roku. Po ponad 70 latach to arcydzieło, które niemal zaginęło w czasie, jest dostępne w osiemnastu językach i zajmuje należne miejsce wśród największych dzieł literatury Holokaustu.

Niezależnie od tego, ile powstało zapisów przeżyć ofiar Holocaustu, nie da się powiedzieć, że jest ich za dużo. Każde jest bowiem szansą dla ofiar, by opowiedzieć o tym, czego doświadczyły i jakkolwiek niekomfortowa będzie to dla nas lektura, to każdy z tych głosów ma prawo domagać się naszej uwagi. Choćby po to, by mimo upływu lat trwała pamięć o tych strasznych wydarzeniach i byśmy - jakkolwiek brzmi to cynicznie w obecnej geopolitycznej sytuacji - nie zapomnieli, do czego zdolny jest opresyjny system. Byśmy lepiej umieli rozpoznać, gdy historia się powtarza.

Opowieść węgierskiego dziennikarza to kolejny głos ocalałego z Zagłady, który poniekąd wpisuje się w ciąg świadectw, które czytaliśmy przez lata. Jednak jego historia jest - jak każda - również indywidualnym doświadczeniem i zawiera opis wielu bardzo indywidualnych spostrzeżeń, które są równie interesujące co bolesne.

Przede wszystkim dla nas, jako czytelników z Polski, może być okazją do poznania drogi, jaką pokonała część skazanych na zagładę przywiezionych z Węgier i Jugosławii. Przede wszystkim zaś to szansa do wyjścia poza najczęściej opisywane Auschwitz. Debreczeni był więźniem obozów, których więźniowie katorżniczo pracowali przy budowie w Górach Sowich, a następnie trafił do obozu szpitalnego Dörnhau, o którym dotąd niewiele czytałam.

W historii autora widać dziennikarski zmysł obserwacji, który pozwala dostrzegać niuanse, a następnie z własnej perspektywy przedstawić obraz degradacji wartości, do jakich dochodziło w obozie, zarówno po stronie ofiar, jak i katów. Obserwujemy szybkie i brutalne odrzucenie poczucia wstydu, degenerację ludzkich odruchów, redukcję jednostki do jednego z wielu numerów oraz redukcję osobowości do najprostszych, podstawowych instynktów, aż do całkowitego zobojętnienia.

To świadectwo doświadczeń autora, ale też - być może - ostatnia pamiątka po ludziach, których spotkał na tej drodze zagłady. Przede wszystkim zaś cenna lekcja dla ludzkości, którą wciąż nie dość dobrze odrobiliśmy. Książka zapomniana przez lata właśnie dostała nowe życie i to do nas należy teraz podtrzymanie o niej pamięci.

Autor: József Debreczeni
Tytuł: Zimne krematorium. Reportaż ocalałego z Zagłady
Tłumacz: Daniel Warmuz
Wydawca: wydawnictwo Filia Na Faktach


Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY