Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

 Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

Być może gdyby nie film braci Russo dla Netflixa, który właśnie pojawił się w streamingu, nigdy nie usłyszałabym o graficznej opowieści Simona Stålenhaga Zapomniany horyzont. The Electric State. Jednak bardzo cieszę się, że trafiła w moje ręce, bo to publikacja wyjątkowa.

Jest rok 1997. Nastolatka Michelle przemierza zrujnowane po wojnie Stany Zjednoczone w towarzystwie małego żółtego robota. Podąża ku mitycznemu wybrzeżu Pacyfiku, gdzie być może znajdzie nadzieję dla ginącego świata. Przy autostradach wznoszą się resztki ogromnych machin wojennych i sterty śmieci po upadłym stechnicyzowanym społeczeństwie konsumpcyjnym. Ocalałe resztki ludzkości pogrążają się w marazmie i otępieniu, uciekając w świat wirtualnej rzeczywistości. Kraj przemierzają uzbrojone bandy szabrowników i złomiarzy. W miarę jak bohaterowie zbliżają się do wybrzeża, świat ulega coraz szybszemu rozkładowi, jakby wydrążony rdzeń cywilizacji ostatecznie zniknął za horyzontem…


Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

Choć we wstępie nazwałam książkę „opowieści graficzną”, nie jest to historia zamknięta w komiksowych kadrach. Można by powiedzieć, że publikacja jest art bookiem, w którym tekst i słowo są ze sobą nierozerwalnie związane. Mam w swoich zasobach takie wydanie Katedry Jacka Dukaja, które powstało po sukcesie filmu animowanego Tomka Bagińskiego. W tej wersji również tekst i obraz zostały ze sobą sprzężone, jednak tekst Dukaja istniał wcześniej bez graficznej oprawy, natomiast The Electric State od początku był mariażem słów i wizualizacji. 

Wizualizacje nie mogą być traktowane jak dodatek, nie są w większości jedynie ilustracjami do tego, co opisuje tekst. One budują kontekst dla tekstu, są jak uziemienie dla zdarzeń w tym sensie, w jakim świat przedstawiony jest nim w każdej powieści. Do tego sama akcja powieści nie dzieje się wyłącznie w warstwie słownej, ale też po części w obrazie właśnie. Opowieść bez żadnej z warstw - graficznej czy tekstowej - nie byłaby pełna.

Tekstu w książce jest tyle, że można by uznać historię za opowiadanie. Tyle że dzięki koncepcji art booka wyniesione na wyższy poziom, oferujące doznanie na wielu płaszczyznach i wymagające wobec czytelnika. Nic to nie jest podane na tacy, odbiorca sam musi składać obraz i słowa w jedną całość, ale właśnie dzięki temu lektura jest tak oszałamiająca i inspirująca.

Postapokaliptyczna historia opowiedziana przez autora ma leniwy, ale iskrzący od emocji vibe. Narracja jest nieco rwana, mam tu przeskoki czasowe i zmianę perspektywy. Autor bardziej stawia szkielet historii, który to czytelnik musi sobie uzupełnić samodzielnie. Jednak niedookreśloność jest stałą wpisaną w opowieść, nie wynika z braków czy nieumiejętności snucia opowieści, bardziej akcentuje fakt, że trudno jest posiadać pełnię wiedzy o wszystkim, a nasze postrzeganie świata zawsze opiera się na strzępach informacji.


Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

Simon Stålenhag, Zapomniany horyzont. The Electric State [Zysk i s-ka]

Choć szczątkowa, wizja świata jest ze wszech miar interesująca i przygnębiająca. Oto ludzkość pogrążona w marazmie, przykuta do VR-owych googli, tracąca kontakt z rzeczywistością, przekreślająca relacje z ludźmi, a nawet własnym ciałem. Przerażające, ale prawdziwe i prawdopodobne. Czyż takich ucieczek od tego, co realne, w zmyślone, lekkie i przyjemne miejsca nie widzimy już teraz? 

W tym przygnębiającym świecie obserwujemy drogę anonimowej bohaterki, młodej dziewczyny, która podróżuje przez kolejne rozpadające się miasta i miasteczka w kierunku oceany, w bliżej niesprecyzowanym celu. Historia jej drogi, tej fizycznej, staje się okazją do przyjrzenia się, zamkniętemu w słowach i obrazach, portretowi świata, który zapomniał już o swojej dawnej postaci. Choć pozornie dzieje się tu niewiele, napięcie jest wręcz namacalne i elektryzujące, a w głowie kłębią się pytania, na które nie ma odpowiedzi. Widzimy ten smutny, rozpadający się świat na rewelacyjnych obrazach, w których futurystyczne elementy wpisują się w typowe obrazki amerykańskiej prowincji. Czujemy też wpisany między wierszami brak nadziei.

Finalnie dostajemy też okazję do wzruszeń, których już nie spodziewalibyśmy się po tej przytłaczającej historii, i tę odrobinę ciepła, które jak iskra rozjaśnia mrok. Jednak otwarte zakończenie pozostawia furtkę dla naszych myśli i pozwala nam zdecydować, czy podążymy tropem nadziei, czy nie dostrzeżemy jej wcale.

Ogromnie podoba mi się ta książka, zarówno jako graficzno-tekstowa publikacja, która cieszy oko, ale też jako przygnębiająca opowieść o upadku ludzkości, dla której najbardziej zabójczy okazuje się własny marazm, niezdolność do działania i szukanie ucieczki w rozrywce. W rozrywce, której ludzie oddają się tak bardzo, że mogą przegapić... nawet własną śmierć. Nie jest to może lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale zdecydowanie warta uwagi.

Autor: Simon Stålenhag
Tytuł:  Zapomniany horyzont. The Electric State 
Tłumacz: Maciej Muszalski
Wydawca: wydawnictwo Zysk i s-ka

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Copyright © zaczytASY