Wiesławiec Deluxe, Każda praca hańbi. Pozdrowienia z późnego kapitalizmu [Znak Literanova]

Wiesławiec Deluxe, Każda praca hańbi. Pozdrowienia z późnego kapitalizmu [Znak Literanova]

Memów puentujących (mniej lub bardziej trafnie) pracę (zwłaszcza w korporacjach) powstaje bardzo dużo. Tych wyrażających ból rozpoczęcia każdego tygodnia pracy także. Bo skoro praca stanowi tak ważną część naszego dorosłego życia, to chcielibyśmy, by była lekka, łatwa i przyjemna. Gdy taka nie jest, możemy się załamać. Albo pośmiać. I chyba na to liczyłam, sięgając po książkę, której autorem jest Wiesławiec Deluxe pt. Każda praca hańbi.

Ukrywający się pod pseudonimem autor prowadzi na Facebooku fanpage pełen korporacyjnych memów. Książka zaś jest opisem jego dziesięcioletniej drogi zawodowej, która przypomina bardziej przejście przez kręgi piekielne. 

Zaczyna się sielankowo, od grupki studentów wyjeżdżających latem do Irlandii, żeby dorobić. Bez konkretnego planu, młodzi ludzie szukają zatrudnienia gdzie popadnie. Wiesławiec zaś - choć centra handlowe przyprawiają go o ból głowy - trafia do salonu sprzedającego okulary słoneczne. A potem? Potem jest już tylko gorzej. Jest praca na katolickiej uczelni (zgodnie z ideologią, z którą bohaterowi nie po drodze), stanowisko handlowca w fabryce zakrętek, są też różne stanowiska w korporacji z zachodnim kapitałem.

Autor pisze z lekkością i erudycją, w naturalny sposób dopasowując język narracji do opisywanego miejsca pracy. Pojawiają się więc elementy korporacyjnej nowomowy, ale też całość jest zrozumiała dla randomowego odbiorcy.  Zatem ani język, ani sposób prowadzenia narracji nie stanowią bariery w odbiorze. 

Zawodowa droga autora pełna jest absurdalnych sytuacji, sprawiających, że każde kolejne miejsce pracy okazuje się zupełnie innym kręgiem piekielnym, a nawet tam, gdzie wydaje się całkiem w porządku, prędzej czy później pojawia się refleksja, że to znów nie to miejsce, a Wiesławiec jest ponownie w czarnej d...

Myślę, że książka spodoba się obserwatorom fanpage'a Wiesławca, którym odpowiada jego poczucie humoru, jednak nie można powiedzieć, że książka jest jednym wielkim memem. To w rzeczywistości relacja z własnych doświadczeń zawodowych autora, w których niejeden pracownik może przejrzeć się jak w lustrze, ale jednocześnie opowieść pozostaje osobistą historią. Historią w gruncie rzeczy smutną, z niewesołym obrazem późnego kapitalizmu, w którym trudno się odnaleźć i zachować godność. 

Sytuacje, w których znajdował się Wiesławiec, często są groteskowe, przez co z łatwością przychodzi w nich wprowadzanie absurdalnego humoru, jednak nie do końca wiem, do czego ta opowieść zmierza. Czy ma pozostać jedynie czymś na kształt biografii zawodowej Wiesławca, czy też powiedzieć coś więcej o późnym kapitalizmie i współczesnym rynku pracy. Chyba nie do końca wybrzmiewa w książce ten cel, przez co mam wobec niej mieszane uczucia. Z jednej strony pochłonęłam ją właściwie na jeden raz, z drugiej strony mam wrażenie, że niewiele wniosła do mojego życia. Trudno nazwać ją rozrywką, mimo dużej dawki humoru, skoro pokazuje prawdziwe i nieładne oblicze pracy. Do tego nie pozostawia nadziei na zmianę, zwłaszcza dla pokolenia zasilającego szeregi tzw. korposzczurów. 

Jeśli szukacie lektury lekko i wesoło traktującej o pracy - to nie tędy droga. Jeśli zaś ciekawi was historia samego autora i jego zawodowe doświadczenia, które bywają zabawne, ale też pełne są goryczy, to może być książka dla was. Mnie niestety nie zachwyciła, a dużo więcej wyniosłam z lektury wywiadu z autorem dla Krytyki Politycznej.

Autor: Wiesławiec Deluxe
Tytuł: Każda praca hańbi. Pozdrowienia z późnego kapitalizmu
Wydawca: Znak Literanova

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty