Matthieu Aikins, Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną [Znak Koncept]

 

Matthieu Aikins, Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną [Znak Koncept]

W czasie, kiedy politycy mówią o kryzysie migracyjnym, a media zalewają zdjęcia - zależnie od obranej przez daną stację linii narracyjnej - przestępstw popełnianych przez imigrantów lub tragicznych okoliczności śmierci pozostających w drodze uchodźców, my, Europejczycy, zmagamy się z własnymi problemami, ale wciąż większość z nas ma dom i bliskich wokół siebie. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jak wygląda droga uchodźców z Afryki czy Bliskiego Wschodu do Europy. Coś tam słyszymy o łodziach, pontonach, wędrówce, ale to wciąż zaledwie ułamek. Matthieu Aikins postanowił na własne oczy przekonać się, jak wygląda uchodźczy szlak, a efektem jego podróży jest reportaż Nadzy nie boją się wody.

Aikins to kanadyjski dziennikarz i reportażysta, który od lat mieszka w Kabulu i pisze o wojnie w Afganistanie oraz Syrii. Współpracuje z "The New York Times Magazine" i "Rolling Stone". Dzięki europejsko-azjatyckiej mieszance genów ma wygląd, który pozwolił mu na udawanie Afgańczyka i przyłączenie się do grupy uchodźców próbujących dotrzeć do Europy. W drogę miał udać się wraz z wieloletnim afgańskim przyjacielem, przyjmując inną tożsamość.

W swoim reportażu przytacza okoliczności, w jakich powstał pomysł na tekst i podróż, a także jak długo trwało, zanim się ona faktycznie zaczęła. Ponieważ postanowił towarzyszyć przyjacielowi, musiał poczekać, aż ten sam będzie gotowy do porzucenia dawnego życia. Dzięki łączącej mężczyzn bliskiej relacji mógł na własne oczy przekonać się, jak trudno podjąć decyzję o opuszczeniu kraju, nawet jeśli życie w nim staje się niebezpieczne. W swojej książce pokazuje też, jak duża jest niechęć państw zachodnich do przyznania prawa wyjazdu i nawet osoby, które z przedstawicielami Zachodu współpracowały, przez co są wysoce narażone na "zemstę" talibów mają problem z legalnym wyjazdem i dotarciem w bezpieczne miejsce. 

Droga Aikinsa i Omara nie była łatwa, a pomoc przemytników wcale nie jest gwarancją sukcesu. Mężczyźni musieli się rozdzielić tam, gdzie dla autora istniała nieprzekraczalna granica tego, co jest w stanie zrobić dla napisania książki. Jednakże nie wahał się ryzykować życia, przekraczając nielegalnie granice, płynąc na przeludnionym pontonie i mieszkając przez wiele miesięcy w obozie dla uchodźców w Grecji, w warunkach, które niejednego z nas przyprawiłyby o zawrót głowy. Opisując tę drogę i doświadczenia swoje, Omara oraz innych napotkanych w drodze osób, daje czytelnikowi jedyną w swoim rodzaju szansę przyjrzenia się uchodźczej wędrówce od środka.

Autor ma tendencję do snucia dygresji, przedstawiania nie tylko wielu faktów dotyczących losu uchodźców, faktów, społecznego postrzegania tego zjawiska "na Zachodzie", ale też pobocznych historii, które momentami sprawiają, że główny wątek zdaje się zanikać, przykryty natłokiem słów. Jednak w swoim wywodzie nie do końca się gubi, tworząc szeroki kontekst dla opisywanych wydarzeń, poparty statystykami, odniesieniami. Choć momentami książka wydaje się ciut przegadana, nie da się ukryć, że to wartościowa pozycja.

Ta opowieść momentami wzrusza, budzi pokłady drzemiącej w nas empatii, a przede wszystkim trzyma w napięciu. Wywołuje trudne do nazwania słowami poczucie dysonansu, gdy siedzimy z filiżanką kawy nad książką, czytając jednocześnie o wyczerpującej wędrówce, w której każdy krok może być tym ostatnim. Trudno w takich okolicznościach nie kwestionować porządku świata, w jakim żyjemy, trudno nie oddać się refleksji nad losem osób, które próbują tylko znaleźć dla siebie nowy dom i bezpieczne miejsce. 

W książce Aikinsa nie brak emocji - tych radosnych, i tych smutnych, jednak autor skupia się na nich, a na faktach. Daje świadectwo tego, co widział i co usłyszał, i pozwala czytelnikowi na wyciąganie własnych wniosków z lektury. Jego podróż z Omarem jest zarazem jednostkowa, jako że każda droga uchodźcy jest inna i zależy od zmieniających się jak w kalejdoskopie okoliczności, a zarazem uniwersalna, odzwierciedlająca łączące wszystkich uchodźców doświadczenia, nadzieje, rozczarowania i sukcesy. A ponieważ jako jeden z nielicznych (a może jedyny?) przedstawicieli świata zachodniego  przeszedł niemal cały uchodźczy szlak jako jeden z "nielegalnych", może pokazać nam kompleksowo, a nie fragmentarycznie. Stając się częścią tego świata, mógł go doświadczyć z minimalnym dystansem, choć jak sam przyznaje, wciąż miał furtkę bezpieczeństwa, pozwalającą mu "wypisać się" z tej drogi.

Nadzy nie boją się wody to poruszająca, skłaniająca do refleksji opowieść o ludziach, którzy są mieleni przez żarna geopolitycznych rozgrywek, spychani na margines, wyrzucani poza nawias masowej świadomości, ale nie poddają się w dążeniu do realizacji prostego marzenia - znalezienia bezpiecznego domu dla siebie i swojej rodziny. Autor czyni nas świadkami tego, czego zwykle nie widać na pierwszych stronach gazet, w telewizyjnych serwisach informacyjnych i w przemowach polityków.  Nie ma w tej książce miejsca na uproszczenia i półśrodki, jest prawdziwy obraz losu uchodźców, od momentu podjęcia decyzji o porzuceniu domu, przez pełną niebezpieczeństw drogę, aż po jej kres - nie zawsze zgodny z oczekiwaniami. Jedyne czego mi brak, to  wgląd w to, jak wygląda uchodźcza droga kobiet, która zapewne nieco różni się od tej obieranej przez mężczyzn, ale siłą rzeczy autor nie mógł jej ukazać poza kilkoma pobocznymi informacjami. Nie zmienia to faktu, że to bardzo niezwykła książka. Na pojawiające się w trakcie lektury pytania nie ma prostych odpowiedzi i nie ma jedynie słusznych rozwiązań. Ten reportaż wytrąca czytelnika z jego bezpiecznej bańki, budzi niepokój i długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Ale o to właśnie chodzi - byśmy nie zapomnieli o ludziach tak do nas podobnych, w chwili, gdy wyłączymy telewizor.

Autor: Matthieu Aikins
Tytuł:  Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną
Tłumacz: Tomasz Macios
Wydawca: wydawnictwo Znak Koncept

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty