[Co tam w komiksie] Wojciech Ciesielski, Zosia. Pierwsze loty [Centrala]
Odkąd zaczęłam intensywniej eksplorować komiksowe wody, udając się poza utarte szlaki Marvela i Star Wars (choć moja miłość do nich nie zmalała ani trochę), odkrywam coraz to nowe rzeczy: czasem zadziwiające, czasem frapujące, oryginalne, a także prawdziwe perełki. Mogłabym powtarzać w kółko, że komiks, jako połączenie sztuki i literatury, wciąż jest mocno niedoceniane, i to niesłusznie. Ale co tam mówienie, muszę wam pokazać Zosię. Pierwsze loty Wojciecha Ciesielskiego i zachęcić, byście przekonali się sami!
Zosia to młoda kosmonautka, która wraz z załogą eksploruje różne zakątki wszechświata. W Pierwszych lotach przyjmuje zlecenie od Bazo-Matki na odwiedzenie kilku światów o tajemniczych nazwach: OB1-AD, SPCR Delta, S3N-624, Ryfka Ros, KPIL H2O czy PRAS-O-WANIE 7B. Zosi towarzyszą robot przypominający moje wyobrażenie Blaszanego Drwala z Czarnoksiężnika z Krainy Oz oraz dwunożna kotka Complacencia, a czasem także Bazo-Matka, która transferuje część siebie do ruchomej, metalowej powłoki.
Jeśli spodziewacie się podróży przez kosmos, jaki znamy z opracowań i atlasów wszechświata, to srodze się zawiedziecie, bo to nie realistyczne science fiction. To błyskotliwa historia o podróży przez wyimaginowane światy z pogranicza absurdu, nieco oniryczna, przypominająca zwariowany sen, ale przy tym niestroniąca od ważnych, uniwersalnych obserwacji.
Tę historię z powodzeniem można śledzić na poziomie przygodowym, gdy bohaterowie muszą mierzyć się z nowymi wyzwaniami, uczą się reagować na niespodziewane sytuacje, pozyskiwać informacje i poznają nowe miejsca. Każde z nich jest inne i każde ma własną specyfikę, a dzięki tej różnorodności, czytelnik ma sporo frajdy z czytania. Ten poziom opowieści będzie najbardziej czytelny dla dzieciaków i spokojnie możecie komiks podsunąć starszakom.
Kiedy jednak przyjrzymy się opowieści uważniej, dostrzeżemy drugie dno, które jest jak mrugnięcie okiem autora do starszego czytelnika, który dostrzeże, że nazwy planet są pewnym kodem, a przygody Zosi przypominają codzienność dziecka, które cały czas przeplata rzeczywistość ze swoimi zabawami. W tej warstwie zarówno Zosia, jak i Bazo-Matka zyskują nowe oblicza i radość czerpana z lektury jest jeszcze większa.
Co ważne, historia jest tak skonstruowana, że każda grupa odbiorców znajdzie w niej coś dla siebie i będzie bawić się równie dobrze, co sprawia, że po komiks sięgnąć mogą wszyscy domownicy. Ci starsi docenią błyskotliwy koncept na przygody małej kosmonautki, a może nawet przypomną sobie swoje dziecięce zabawy. Młodsi nauczą się na jej przykładzie kilku ważnych rzeczy (np. że nie każdy sport jest dla każdego i nie we wszystkim trzeba być mistrzem).
Komiks ma dynamiczną akcję i ciekawe dialogi, a warstwa wizualna również nie jest potraktowana po macoszemu. Kolorowe grafiki wykonane w wyrazistym stylu przyciągają oko, bohaterowie i miejsca zyskują swoje przyjazne oblicza, ale nie ma tu banału czy stylistyki typowej dla typowo dziecięcych książeczek masowo dostępnych w marketach. Autor zadbał o mimikę postaci i wplecenie drobnych smaczków w grafiki, a wszystko to doskonale współgra z dialogami i jest tak czytelne, że nie potrzeba w tej historii zbyt wielu "dymków" z narracją. Mnie się bardzo przyjemnie i ogląda, i czyta, tym bardziej że w niektórych kadrach naprawdę sporo się dzieje.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem pomysłu, ale i jego realizacji oraz faktu, że autorowi udało się stworzyć opowieść tak ciekawą, a zarazem przeznaczoną dla różnych grup odbiorców. Bardzo odpowiada mi kreska, poczucie humoru (nie raz uśmiałam się do łez, bo przygody Zosi są czasem na granicy absurdu), jak i to, czego uczą się bohaterowie. Już uwielbiam bohaterów - zarówno gotową do działania Zosię, jak i uwielbiającą spać kotkę oraz nieco marudnego blaszanego robota. Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten komiks i mam nadzieję, że wkrótce poznam kolejne przygody Zosi.
Ostatnio komiksy cieszą się coraz większą popularnością.
OdpowiedzUsuńI słusznie! To jest też literatura, a ja naprawdę odkrywam tam mnóstwo świetnych rzeczy. I dla Wojtka, i dla siebie.
Usuń